Rolnictwo to jego życie. Celem stado 500 krów [ZDJĘCIA+VIDEO]
- 1/7
- następne zdjęcie
Około 300 hektarów ziemi i 150 krów mlecznych. Młody rolnik nie chce jednak na tym poprzestawać. Cały czas poszerza wiedzę i chce powiększać gospodarstwo. Jako pierwszy w Polsce używa innowacyjnego produktu.
Wiktor Zieliński (23 l.) prowadzi wraz z rodzicami gospodarstwo rolne w miejscowości Młynek w Wielkopolsce. Rodzina na co dzień gospodaruje na około 300 hektarach ziemi i utrzymuje stado 150 krów mlecznych, które razem z jałowicami i młodzieżą liczy sobie 350 sztuk. Poza pracą w domu Wiktor nadal kontynuuje edukację.
- Ukończyłem już technikum rolnicze, a obecnie studiuję zootechnikę na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu - mówi młody rolnik.
Historia gospodarstwa państwa Zielińskich rozpoczęła się w latach 90-tych. Wtedy rodzice Wiktora przejęli je po wuju.
- Zaczynali od uprawiania 14 hektarów ziemi i posiadali stado 9 krów. Poza tym były świnie i trochę kur. Można powiedzieć, że było to takie tradycyjne polskie gospodarstwo - tłumaczy 23-latek.
Przez lata, rodzice młodego rolnika systematycznie je powiększali. Zdecydowali się zrezygnować ze świń i postawili na produkcję mleka.
- Kiedy stado krów powiększyło się do 26 sztuk, rodzice podjęli decyzję żeby wybudować oborę na 60 mlecznic - mówi Zieliński.
Był to duży krok w rozwoju. Aby zapełnić nowy budynek, dokupiono zwierzęta z Niemiec.
- Krów było coraz więcej i w pewnym momencie pojawiła się szansa na nabycie robota udojowego. Było to pierwsze tego typu urządzenie w Wielkopolsce. Na dzisiaj maszyna służy nam już 6 lat i jesteśmy z niej bardzo zadowoleni - przyznaje Zieliński.
W tzw. międzyczasie gospodarze powiększyli jeszcze nowy budynek, dzięki czemu zyskali miejsce dla kolejnych zwierząt.
- Najpierw dobudowaliśmy wybieg dla krów, ale w końcu przykryliśmy go płytą dachową. Daje jednak o sobie znać to, że jest on niższy. W oborze jest cieplej, a promienie słońca wpadające do środka przez świetlik umieszczony nad stołem paszowym zbytnio przesuszają TMR
- tłumaczy młody rolnik, wyjaśniając od razu co znajduje się w paszy podawanej zwierzętom. Jeśli chodzi o jałowice są to głównie słoma, kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka oraz około 0,5 kg śruty rzepakowej na sztukę. Bardziej złożona i bogata jest pasza przygotowywana dla krów mlecznych.
ZOBACZ TAKŻE: Byłe PGR przerobili na piękne gospodarstwo [ZDJĘCIA, VIDEO]
- Na sztukę dzienna dawka to około: 18 kg kukurydzy, 9 kg wysłodków buraczanych, 8 kg sianokiszonki, 2 kg DGGS-u (suszony wywar gorzelniany), 1,3 kg śruty sojowej 0,5 kg słomy i 0,25 kg kredy. Do tego dochodzi około 8,5 litra wody ze względu na to, że mamy kukurydzę i sianokiszonkę o dużej zawartości suchej masy, dlatego musimy trochę "nasączać TMR" - tłumaczy Wiktor Zieliński.
ZOBACZ VIDEO Z GOSPODARSTWA WIKTORA ZIELIŃSKIEGO:
Od niedawna korzysta on również z nowego, nieznanego jeszcze naszym hodowcom środka Maxammon rozprowadzanego przez firmę Barbatus Trade.
- Moim największym zainteresowaniem jest żywienie zwierząt, dlatego też od dłuższego czasu poszukiwałem czegoś, co mogłoby mi pomóc poprawić kondycję i zdrowotność krów - przyznaje Zieliński.
I tak również dzięki studiom rolnik trafił na Maxammon. Środek należy wymieszać ze zbożem i mocznikiem.
- Przygotowanie jest bardzo proste. Do tony zboża podniesionego do 18% wilgotności należy dodać 5 kg Maxammonu oraz 15 kg mocznika. Następnie należy to szczelnie przykryć, tak aby odciąć dopływ powietrza i zostawić na 7-14 dni po odczekaniu których ma się gotowy dodatek do TMR-u - informuje Zieliński.
Według jego badań zastosowanie Maxammonu podniosło zawartość białka w zbożu o około 40% oraz zwiększyło jego pH z poziomu 6 do prawie 9. Przełożyło się to również na krowy. U mlecznic od 100 do 200 dnia laktacji wydajność wzrosła średnio o 1,9 litra, a pH żwacza podniosła się średnio o 0,6. Ponadto według obserwacji rolnika środek firmy Barbatus Trade sprawia, że u zwierząt zwiększa się pobranie TMR-u, a krowy młode, dopiero co wchodzące w produkcję szybciej osiągają jej szczyt i utrzymują go na wyższym poziomie.
ZOBACZ TAKŻE: Wawrzyński. Takiego drugiego rolnika nie ma w całej Europie!
- Najważniejsze jest to, że środek zmniejsza ryzyko kwasicy żwacza, a dodatkowo obniża koszty paszy - tłumaczy Wiktor Zieliński.
Część krów jest utrzymywana na rusztach, a część na głębokiej ściółce. Jeśli chodzi o rasę zwierząt są to przede wszystkim HF-y, również czerwono-białe.
- Wybierając nasienie, korzystamy z usług SHIUZ-u, ale mamy także dwa rozpłodniki. Jest to dla nas wygodne - przyznaje rolnik, który tłumaczy, że jeśli chodzi o cielęta, odchowywane są tylko cieliczki. - Byczki sprzedawane są po około tygodniu od wycielenia. Na dzisiaj całe stado liczy sobie 350 sztuk, w tym jest 150 krów mlecznych. W budynkach jest już dość ciasno, dlatego też krowy na pewien czas w ciągu dnia są wyprowadzane na pastwisko. Nie jest to duży teren, ale zarówno ruch, jak i świeże powietrze dobrze wpływa m.in. na kondycję zwierząt - tłumaczy Zieliński.
Jeśli chodzi o dój, około 60 sztuk obsługuje robot udojowy, a pozostałe są dojone na hali.
- Poranne pozyskiwanie mleka zaczynamy o godz. siódmej, a wieczorne o osiemnastej. Uczestniczą przy nim dwie osoby. Jedna zwraca uwagę na robota i podgania na niego krowy, a druga zajmuje się halą udojową
- mówi Wiktor Zieliński, który przyznaje jednak, że mimo wygody jaką daje robot udojowy, osobiście on jest zwolennikiem hali. Jest to spowodowane tym, że rolnik codziennie ma wtedy kontakt ze zwierzęciem.
- Robot również podaje wszystkie dane, ale jednak uważam, że bezpośredniego kontaktu wzrokowego nic nie zastąpi. Nie ma się już takiej kontroli, nie widzi się bezpośrednio stanu wymienia, nie ma się takiej kontroli nad poszczególnymi sztukami - tłumaczy.
Ze względu na ogrom pracy jaką niesie za sobą utrzymywanie tak dużego stada zwierząt, na co dzień w gospodarstwie zatrudniane są 3 osoby. Jedna z nich odpowiada bezpośrednio za udój.
- Nie zatrudniamy więcej osób nawet sezonowo, na razie przy tej wielkości stada i ilości areału udaje nam się to obsłużyć w 5 osób
- informuje Wiktor Zieliński, który przyznaje, że ma jeszcze rodzeństwo, ale siostry mieszkają już poza domem rodzinnym, a młodszy brat jest jeszcze zbyt mały, żeby na poważnie brać się za tak często niebezpieczne prace.
Rodzina Zielińskich gospodaruje obecnie na około 300 hektarach ziemi. 220 ha to ich własność, a 80 ha jest w dzierżawie.
- Prawie połowa upraw jest jednak położona na terenach pokopalnianych tzw. zwałkach. Ich historia rozpoczyna się pod koniec lat 70-tych, kiedy to Kopalnia Węgla Brunatnego Konin wydobywała tutaj węgiel. Po zakończeniu prac, część terenów została zasypana i po kilku latach rozpoczęła się na tym uprawa - informuje Zieliński.
Jak mówi, kiedy jego rodzice zdecydowali się na obsiewanie takich terenów, część okolicznych sąsiadów ich wyśmiewała. Dzisiaj jednak nawet te gleby są pożądane, a państwo Zielińscy wykorzystują je przede wszystkim do zbioru zielonek.
- Zwałki są uznawane jako 5 klasa bonitacyjna, jednak jakość tej gleby jest tak naprawdę bardzo słaba. To tak jak w USA, jeździ się po potężnych terenach, ale nie nie ma dużego plonu. Im dłużej je jednak obsiewamy tym lepsze uzyskujemy efekty - przyznaje 23-latek.
Na pozostałych ziemiach uprawiane są głównie pszenżyto, mieszanki zbożowe i kukurydza, która zależnie od roku jest przeznaczana tylko na kiszonkę, albo kiedy jest dużo masy również na ziarno.
- Chodzi o to, aby zapewnić sobie odpowiednią ilość paszy dla stada, które utrzymujemy. Ze względu na, że w ostatnich latach mamy problemy z okresami suszy próbujemy nowych rozwiązań i zaczynamy uprawiać bezorkowo. Przyznaję jednak, że produkcji roślinnej cały czas musimy się jeszcze uczyć, bo można robić więcej i lepiej - ambitnie przyznaje rolnik.
Pola, które posiadają Zielińscy są mocno rozdrobnione. Są jednak położone raczej blisko gospodarstwa i tylko do jednego kawałka trzeba dojechać 30 kilometrów. Gospodarstwo posiada również imponujący park maszyn. Jeśli chodzi o ciągniki jest ich sześć.
- Posiadamy trzy główne ciągniki do pracy w polu. Są to dwa Fendty oraz Massey Ferguson. Pozostałe pracują głównie w gospodarstwie przy hodowli bydła. Jest to Ursus C-360, Deutz Fahr oraz Same
– informuje Zieliński dodając, że ponadto w parku maszyn znajduje się sieczkarnia do kukurydzy Krone oraz kombajn zbożowy marki Fendt. Gospodarstwo, które 23-latek prowadzi obecnie z rodzicami już jest bardzo duże, jednak młody rolnik nie chce na tym poprzestawać.
- Moim marzeniem jest stado 500 krów dojnych i do tego będę dążył - kończy.
ZOBACZ TAKŻE: Można zarobić bez pośredników. Jak? Na mleku prosto od krowy
- 1/7
- następne zdjęcie