Rodzinna współpraca popłaca [VIDEO]
Ceny zawsze będą zbyt niskie
- Co by nie mówić: ceny mleka, wypłaty dawane pracownikom, ceny świń zawsze będą zbyt niskie. Pracownik mówi, że ma zbyt małą pensję, ja mówię, że jest za niska cena mleka. To jest cykl, który nigdy się nie skończy. Tak było, jest i będzie - mówi Andrzej Jaworowicz.
Na początku gospodarowania w Godziątkowie, kiedy istniały jeszcze kwoty mleczne, rolnik odstawiał mleko do spółdzielni z Kalisza, jednak kiedy kwoty zostały zlikwidowane, hodowca postawił na współpracę z firmą Polindus.
- Nie mam uwag do ich usług. Dają dobrą cenę mleka, na dzisiaj jest to w naszym wypadku 1,66 zł netto i nie ma żadnych dużych skoków - tak jak to się zdarza w przypadku innych mleczarni - zaznacza Jaworowicz.
Jak podkreśla, mimo dobrej ceny mleka, opłacalność produkcji wcale się w ostatnim czasie nie poprawiła.
- Zdrożała śruta rzepakowa, soja, nawozy, olej napędowy. Praktycznie wszystkie środki potrzebne do produkcji. Czytałem ostatnio wywiad z prezesem jednej z dużych firm nawozowych, który stwierdził, że największy wpływ na wzrost cen nawozów miały podwyżki cen zbóż. Czy w nawozach są zboża? - zastanawia się rolnik.
Dobre ziemie i bogaty park maszyn
Rodzina Jaworowiczów uprawia w sumie areał oscylujący w granicach 780 ha, w tym 100 ha dzierżawi.
- Mamy dużo pastwisk, z których pozyskujemy sianokiszonkę, ale także wypasamy krowy rasy Chareloise, utrzymywane w gospodarstwie w Jarantowie - mówi Andrzej Jaworowicz.
Rolnik podkreśla, że ziemie, które uprawia, zaliczają się do bardzo dobrych klas bonitacyjnych.
- Posiadamy jeden kawałek o powierzchni 16 ha należący do IV klasy bonitacyjnej. Poza tym, reszta pól to I, II i III klasa... Ja nie podlewam cebuli i ona rośnie - przyznaje Jaworowicz.
- Jeśli chodzi o park maszyn, to jesteśmy na dzisiaj praktycznie samowystarczalni. Nie mamy tylko: sieczkarni do kukurydzy i kombajnów zbożowych. Resztę robimy we własnym zakresie. Mamy między innymi 6 ciągników marki Claas i 2 marki Kubota. Do tego ważne zadania wykonują ładowarki teleskopowe
- opowiada Jaworowicz i zaznacza, że w codziennej pracy w oborze świetnie sprawdza się u niego ładowarka marki Kramer.
- Pracuje u nas już od 6 lat. Niezawodna maszyna. Świetnie radzi sobie z wypychaniem oborników, które u krów wygarniamy codziennie, a u byków co drugi dzień - przyznaje hodowca.