Rodzina Janecków - prawie sto lat na swoim [ZDJĘCIA]
- Dziadek lubi dzieci, więc jak doczeka się od każdego ze swoich dzieci, to będzie miał wyrównany rachunek - żartuje synowa.
Wnioski z doświadczeń
Kidyś utrzymywali bydło i trzodę chlewną. Teraz budynki inwentarskie stoją, póki co, puste.
- Brak stabilizacji cenowej, a my musimy brać także pod uwagę jakość naszych gleb i nieprzewidywalność aury. Być może podejmiemy decyzję o powrocie do hodowli, np. opasów - twierdzą ojciec i syn. - Ryzyko jest w pełni po naszej stronie i nie mamy wątpliwości, że ktoś nam coś da od siebie.
Profesor na uczelni, pod kierunkiem którego Grzegorz pisał pracę magisterską, zainteresował go hodowlą gęsi. Sześć lat temu spróbował. Pisklęta głównie kupował w wylęgarni w Wągrowcu, tej samej, która dostarcza je mieszkańcom gminy Mieścisko, w ramach projektu pn: Gąska jest dobra na wszystko.
- Czytałem wiele o hodowli gęsi w trakcie studiów. Temat mnie zainteresował i postanowiłem spróbować na małą, póki co, skalę - opowiada Grzegorz.
Pierwsza partia to 50 piskląt, w następnym roku 80, a później już 100, a było i więcej.
- Sto gęsi jest taką ilością, którą możemy w pełni obsłużyć w sensie chowu, bicia i sprzedaży - wyjaśnia. - Nasze gęsi są bardzo popularne i klienci cenią sobie ich jakość.
Rodzina Janecków ma warunki do powiększenia hodowli, ale musieliby zaplanować zakup skubarki i innych niezbędnych urządzeń. Ich gęsi nie są podskubywane, przez co tuszki nie są naruszone. Takie wymogi stawiają np. niemieccy odbiorcy większości hodowanych w Polsce gęsi. Rolnicy są w stanie zabezpieczyć pasze we własnym zakresie i uzupełnić je tylko o te produkowane przez firmy.
Dla innych
Stanisław już czwartą kadencję jest radnym rady miejskiej. Przewodniczył też komisji rewizyjnej. Jednak choroba, która się jednak ujawniła, zmusiła go do ograniczenia swojej aktywności. No cóż, zdrowie jest najważniejsze. Od wielu lat jest aktywnym działaczem Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Syn Grzegorz jest członkiem rady sołeckiej i naczelnikiem jednostki OSP we wsi. Żona Stanisława, Danuta, chętnie udziela się w pracy jedynego na terenie gminy Koła Gospodyń Wiejskich, któremu przewodniczy...mężczyzna.
Magdalena i Grzegorz w maju lub w październiku mają czas na wypad nad morze lub w góry. Mały Tadziu nie pozwala na zbyt długi brak zainteresowania nim. Z rozbrajającym uśmiechem na twarzy skutecznie egzekwuje potrzebę przytulania przez mamę lub tatę. Ochoczo wyciąga też rączki do dziadka podczas naszej rozmowy.
ZOBACZ TAKŻE: Trzech synów - i wszyscy pasjonują się rolnictwem [ZDJĘCIA]
***
Potrzanowo jest największą wsią w powiecie wągrowieckim i jedną z większych w Wielkopolsce. Liczy sobie ponad siedmiuset mieszkańców, a w sezonie dwa, a może trzy razy więcej. Słynęło z zamieszkujących tu przez kilka pokoleń rodziny złodziejskiej Gapów, o których mawiano, że kierowali się zasadą, by rabować kościoły i ludzi bogatych, lecz nie szkodzili ubogim. Wieś otaczają cztery jeziora. Działają tu: koło gospodyń wiejskich i straż pożarna, w Niepublicznym Przedszkolu Artystycznym organizowany jest w grudniu znany w Wielkopolsce żłóbek bożonarodzeniowy, w którym można zobaczyć wiele gatunków żywych zwierząt i wspólnie śpiewać kolędy.