Zaczęło się... od połowy ciągnika
O MARII I MARZENIACH
Ze wzruszeniem słucham słów pana Marka o żonie.
- Przypominam sobie, że kiedy rozpoczynaliśmy swoje gospodarstwo, to niejednokrotnie prosiłem Marysię, żeby nakarmiła za mnie naszą trzódkę. Miała na początku jakieś opory, ale z czasem stała się przykładem staranności, dbałości i poświęcenia - mówi ciepłym głosem. - Moja żona jest bardzo czułą osobą o wielkim sercu i pokorze, której nie zawsze mi starczało i starczy.
Po chwili dodaje: - Czuje też, że chcę odpocząć. Przez 30 lat małżeństwa nie mieliśmy czasu, żeby mieć jakieś wakacje - mówi refleksyjnie. - Tak wrośliśmy w to nasze życie i gospodarstwo, że istnieje obawa, iż nie potrafimy znaleźć się w innych miejscach, wśród innych ludzi. Nie chcę więcej, więcej i więcej. Wystarczy tego, co mam i umiem się tym cieszyć.
Od czasu do czasu wybiorą się razem na zabawę w gronie trzeźwych ludzi, bo takiego wyboru dokonał kilka lat temu.
Ma swoje marzenia. Chciałby kolejny raz zobaczyć na Wawelu grobowce polskich królów, zwiedzić miasto kasztelana zamojskiego, Kazimierz n/Wisłą, wykąpać się w polskim morzu. Historia Polski jest jego pasją. Mówi ze swadą o czasach, kiedy Rzeczypospolita była silna decyzjami i mocą władców i obywateli.
- Weszliśmy do Unii, ale chyba nie do końca potrafimy się w niej znaleźć. Nasze miejsce w niej trzeba budować latami, a nie zawsze jesteśmy jednością w tym dziele - kwituje ten wątek.
Na koniec naszej rozmowy prosi mnie o to, abym wygodnie usiadł, bo chce mi się pochwalić jeszcze jedną swoją zdobyczą i pasją. Dostrzegam w kącie salonu instrument klawiszowy. Marek uruchamia go i zaczyna grać. Pięknie grać.
- Uczęszczałem kiedyś do Ogniska Muzycznego w Mieścisku, a potem przyuczałem się do gry na organach. Grałem na nich podczas niedzielnej mszy w kościele w Gołaszewie - zwierza się, nie przerywając przebierania palcami po klawiszach. - Teraz już nie gram w kościele, ale lubię sobie tu usiąść i odpłynąć w świat muzyki.
- Możesz napisać, że jestem taki chłop trochę konserwatywny i niegroźny narodowiec - dodaje ze śmiechem.