Magdalena Stężycka - inseminator z zawodu, zootechnik z wykształcenia
Inseminatorka czuje się zobowiązana do tego, by w oborze zjawić się na czas, dlatego nigdy nie odmawia hodowcom - nawet w niedzielę czy święta. - To jest praca siedem dni w tygodniu. Trzeba być bardzo elastycznym i cierpliwym. Są hodowcy, którzy w święta do mnie nie dzwonią, by wezwać do inseminacji, bo twierdzą, że mi też należy się odpoczynek, ale większość telefonuje. Ale ja ich rozumiem, ponieważ nie są w stanie zaplanować czasu wystąpienia rui. Oni też pracują siedem dni w tygodniu. Chciałabym, żeby każda sztuka za pierwszym razem się zacieliła czy zaprosiła, żeby nie było żadnego problemu - opowiada Magda.
Mieszkanka Ługów jest jedną z niewielu kobiet, które zajmują się inseminacją.
- W naszym oddziale pracuje ponad 40 inseminatorów i ja jestem jedyną kobietą. Ale dla mnie to nie jest trudne zajęcie. Pochodzę z gospodarstwa i jestem nauczona pracy. Nie znam osobiście kobiet, które zajmowałyby się tym - tłumaczy Magda.
Dodaje, że nigdy wcześniej nie przypuszczała, iż będzie pracować w tym zawodzie. - Kurs na inseminatora zrobiłam podczas studiów inżynierskich. Uznałam, że to będzie dla mnie dodatkowa wiedza. Gdy ukończyłam szkołę i wróciłam do domu, doszły do mnie słuchy, że szukają kogoś do pracy w roli inseminatora. Postanowiłam spróbować. Początkowo spoglądali na mnie z rezerwą. Obawiali się, że sobie nie poradzę. Miałam wtedy roczne dziecko. Ale dałam radę, a teraz są ze mnie zadowoleni - tłumaczy Magdalena Stężycka.