Jaskułowie zajęli się pakowaniem ziemniaków
- 1/2
- następne zdjęcie
Jerzy Jaskuła podkreśla, że jeśli chce się pracować w rolnictwie, trzeba to kochać. Gospodarstwo prowadzi razem z żoną Kareną. Rozpoczynali od produkcji zwierzęcej. Jednak z tego zrezygnowali i postawili na warzywa, przede wszystkim ziemniaki.
Nasza rozmowę z Pańswem Jaskułami rozpoczynamy od wspomnień: od roku 1997. Wówczas gospodarstwo, w którym były też krowy, Jerzy i Karena Jaskułowie odziedziczyli po rodzicach panna Jerzego.
– Jednak z roku na rok była coraz mniejsza opłacalność. Z 24 krów zostały 3. I wtedy przyszedł pomysł, że będę pakował ziemniaki – wspomina pan Jerzy.
Sam uprawia to warzywo na powierzchni około 50 hektarów. Zaznacza, że teraz nie ma aż tak dużo pracy przy ziemniakach.
- Uprawa pola z sadzeniem zajmuje 2 tygodnie, a zbiór w zależności od pogody, to około 3 tygodni. A przy tym pracuje 5 osób – opowiada. Bardzo pomagają maszyny. – Bo gdyby były nadal zbierane w koszyki, to byłoby straszne – mówi.
Ziemniaki z gospodarstwa państwa Jaskułów można kupić w jednym z marketów. Był też czas, kiedy plony były wysyłane za granice, przede wszystkim do Bułgarii.
– W Polsce nie było gdzie sprzedać, a tam szły – opowiada. Dodaje, że chcąc prowadzić handel z podmiotami spoza Polski, należy poznać upodobania mieszkańców danego kraju. – Rumunii kupują bardzo duże ziemniaki, takie plus 7 cm, bo mają takie dania. Z kolei w Polsce do marketów ziemniak średni idzie – opowiada. Pan Jerzy kupuje też ziemniaki od okolicznych rolników, pakuje je i sprzedaje. Nie narzeka na współpracę z producentami ziemniaków.
Zrezygnowali z kapusty, postawili na cebulę
W tym roku na polu znalazła się również cebula, która – podobnie jak w całej Polsce – plonowała wysoko.
– Tym razem zrezygnowaliśmy z kapusty, bo wcześniej mieliśmy po 6-7 hektarów. Po pierwsze - ze względu na brak ludzi do pracy, a po drugie - postawiliśmy na ziemniaki. Mamy też 1,5 hektara szklarni i brakuje czasu. A kapusty nie zbierze się maszynami, bo jest zbyt delikatna. Dodatkowo, wiosną 1 kg kapusty kosztuje 0,30 zł, a gdzie koszty przechowania. Przeliczyłem, że bardziej opłaca się ziemniaki pakować – uważa pan Jerzy.
Nie mają też ani selera, ani marchwi. – Ze zbiorem selera był problem, bo człowiek trzymał w ziemi jak najdłużej, żeby urósł, a później przyszło zimno i trudno było go wykopać – wspomina. Rolnik nawiązuje jeszcze do cebuli, a dokładnie do jej sprzedaży. – Przepisy fitosanitarne są trudne do przejścia, przede wszystkim wtedy, kiedy chce się eksportować. Powinny być one ułatwione. Jeżeli dojdzie do wyjścia Anglii z Unii Europejskiej, to polski rolnik na tym straci – uważa.
Dodaje, że w latach poprzednich, kiedy warzywa sprzedawał do przetwórni, to siejąc znał już ich cenę. – I za każdy miesiąc za przechowanie też płacono dodatkowo. I płacono po roku od wysiania, ale wiedziałem, jakie będą z tego pieniądze. Teraz nie ma takiej pewności – ubolewa.
ZOBACZ TAKŻE: Jak hodować kaczki? [ZDJĘCIA]
- 1/2
- następne zdjęcie