Grzechowiakowie - z warzyw przeszli na uprawę kwiatów
- 1/2
- następne zdjęcie
Szklarnie, w których dziś Małgorzata i Mirosław Grzechowiakowie hodują dziś kwiaty, wybudował w 1971 roku w Pleszewie (Wielkopolska) dziadek pani Małgosi - Wacław Doczekalski. Ale wówczas rosły w nich warzywa. Ich uprawą zajmowali się rodzice pleszewianki - Irena i Zygmunt Stanichowie. - Pomidor, ogórek, hodowla przyspieszona, ogrzewana - relacjonuje Małgorzata Grzechowiak. Kiedy ona wraz z mężem przejęli gospodarstwo w 2007 roku, zdecydowali się tylko na kwiaty.
Dlaczego taka decyzja? - Mieliśmy zbyt małe gospodarstwo, żeby przebić się z hodowlą pomidora i ogórka. To już były inne czasy - mówi pani Małgosia. Jej mąż dodaje: Kiedyś we wtorki i czwartki jeździło się na giełdę. Potem trzeba było już zapewniać towar codziennie. Mieć kontakty w marketach. Dla takiej produkcji trzeba mieć hektary i duży asortyment. Hodują więc kwiaty, do których pani Małgosia zawsze miała rękę. Zajmowała się tym już w liceum. Dlatego wraz z mężem, obok szklarni, postawili też tunele. Państwo Grzechowiakowie mają w nich kwiaty i rośliny tzw. skalniaki. To niewielki, rodzinny interes. A jego właściciele bardzo lubią swoją pracę. I choć mogłoby się wydawać, że kwiatki rosną tylko wiosną i latem, praca jest tu niemal cały rok.
Każdy lubi mieć ładny balkon
Bratki są wysiewane w sierpniu. Po to, aby można je było wiosną posadzić na naszych balkonach czy tarasach. - We wrześniu je doniczkujemy. Takie bratki są naprawdę dobrej jakości. Kiedy wyjmie się je z doniczki widać, że są ładnie rozkrzewione i bryła korzeniowa jest przerośnięta, nie rozsypuje się - mówi Mirosław Grzechowiak.
- Chodzimy wkoło tego, doglądamy, obserwujemy pogodę, od której jesteśmy uzależnieni i trzeba działać w przypadku każdej jej zmiany – dodaje pani Małgosia.
W gospodarstwie hoduje się także wczesnowiosenną stokrotkę. Potem kwiatki tzw. balkonowe: pelargonie, surfinie, petunie. – Teraz są czasy, że każdy jednak chce mieć ładny balkon czy taras. Kiedyś się chyba aż tak do tego nie przywiązywało wagi. I my bardzo się z tego cieszymy – uśmiecha się właścicielka gospodarstwa.
Czytaj także: Katarzyna i Marcin Hendrysiakowie - pasjonaci róż
- 1/2
- następne zdjęcie