Antoni Strzelecki - W rolnictwie trzeba umieć liczyć [ZDJĘCIA]
- 1/3
- następne zdjęcie
- Każdy, kto chce uzyskiwać wysokie efekty produkcyjne w rolnictwie, iść z postępem musi dużo czytać fachowej literatury. Mnie bardzo interesują nowe odmiany zbóż, staram się je wprowadzać do swojego gospodarstwa - mówi Antoni Strzelecki ze wsi Księżomierz Dzierzkowska w gminie Gościeradów na Lubelszczyźnie.
Rolnik w 1976 roku ukończył technikum samochodowe. Miał podjąć pracę zawodową w lubelskim Polmozbycie. Ale wolał wybrać wieś i rolnictwo, i pracę wspólnie z rodzicami. W tym czasie prowadzili oni gospodarstwo rolne o powierzchni 6,5 ha. Otrzymali przydział z urzędu gminy i kupili nowy ciągnik Ursus C-330, a potem podstawowy sprzęt towarzyszący. Biorąc pod uwagę opłacalność w produkcji zwierzęcej nastawili się na chów bydła opasowego, konkretnie buhajków. Rocznie utrzymywali do 25 sztuk. W tamtych czasach było to gospodarstwo wysoko specjalistyczne, miało zapewniony przydział pasz treściwych. Trwało to do roku 1991. Potem ceny skupu żywca nie były już tak bardzo atrakcyjne. Pan Antoni w roku 1986 przejął gospodarstwo od rodziców, od 1989 r prowadził już wspólnie z żoną Laurą. Jego żona urodziła się w Lublinie, tam chodziła do szkoły podstawowej, potem mieszkała u dziadków w Wólce Gościeradowskiej, niedaleko Księżomierzy. Zawsze bardzo lubiła pracę na wsi i zwierzęta. Wspólnie z mężem mogła realizować tę pasję, będąc jednocześnie zatrudnioną na stanowisku dyrektora gminnego ośrodka kultury. Razem, dążąc do uzyskania jak największych dochodów w rolnictwie, musieli rozstrzygnąć trzy podstawowe kwestie: co produkować, jak produkować, ile produkować.
- 1/3
- następne zdjęcie