350 hektarów, park jeleni i rolniczka u steru [ZDJĘCIA]
Ewa Kransodębska razem z rodzeństwem i rodzicami prowadzi gospodarstwo położone w Dolinie rzeki Bug na wschodzie woj. mazowieckiego. W mediach społecznościowych znana jest jako “Rolnik na obcasach”.
- Rolnictwo wygląda zupełnie inaczej niż za czasów mojego dzieciństwa, a co dopiero patrząc na epokę naszych dziadków! Mamy nowoczesne, komfortowe ciągniki wyposażone w klimatyzację, radio, automatyczne prowadzenie. Praca w takich warunkach to czysta przyjemność w porównaniu z tym, co pamiętają poprzednie pokolenia. Dawniej bycie rolnikiem oznaczało zgodę na ogromny fizyczny wysiłek. Myślę, że ta zmiana warunków to jeden z powodów, dla którego kobiety coraz chętniej zostają na wsi - mówi Ewa Krasnodębska dr inż. nauk rolniczych i praktykująca rolniczka, która prowadzi gospodarstwo specjalizujące się w produkcji roślinnej. Na 350 hektarach gruntów uprawiane są głównie: pszenica, rzepak i kukurydza na ziarno. - Dzięki nowoczesnym metodom rolnictwa precyzyjnego prowadzimy monitoring szkodników, m.in. śmietki kapuścianej i omacnicy prosowianki, oraz chorób roślinnych. Na podstawie zebranych danych dobieramy środki ochrony roślin i biologiczne metody zwalczania niepożądanych organizmów. W gospodarstwie prowadzimy szereg doświadczeń nawozowych, odmianowych i chemicznych - opowiada Krasnodębska, która pasjonuje się ustalaniem strategii ochrony roślin. - Uważam, że każde gospodarstwo rolne tworzy swoisty mikroklimat, dlatego dobry gospodarz powinien sprawdzać i badać zastosowanie różnych środków oraz metod indywidualnie w swoich warunkach - tłumaczy rolniczka. Jej gospodarstwo na co dzień współpracuje z licznymi firmami hodowlano-nasiennymi oraz jednostkami naukowymi.
Pierwszy raz u steru ciągnika w wieku 12 lat
Ewa Krasnodębska szybko zaraziła się pasją do rolnictwa od swoich rodziców. Za sterami ciągnika pierwszy raz usiadła w wieku 12 lat. Nie było to dla niej nic dziwnego, ponieważ, od kiedy pamięta, widziała jak to jej mama prowadziła w polu rozmaite maszyny.
- Niekiedy słyszałam od mężczyzn, że robi to nawet lepiej i precyzyjniej od nich - wspomina rolniczka, przywołując jednak sytuacje, jakie spotykały ją przed laty: - Pamiętam, że kiedy pracowałam na polu gdzieś przy często uczęszczanych drogach, ludzie zatrzymywali się I robili mi zdjęcia - mówi z uśmiechem, podkreślając wyjątkowość pracy kobiet na roli.
Rolniczka podkreśla rozwój technologii jaki dokonał się w ostatnim czasie. Od 2001 roku w parku maszyn gospodarstwa króluje marka John Deere. - Zakupiliśmy wtedy pierwszy ciągnik 6610. Przekonał nas do tego znajomy konstruktor ciągników, który w 1999 roku powiedział coś, co na zawsze utkwiło nam w pamięci: ciągniki dzielą się na te prawdziwe, od John Deere’a, i na maszyny „ciągnikopodobne” -opowiada pani Ewa.
Obecnie w gospodarstwie pracuje 5 ciągników amerykańskiej marki: 6530 (do siewu nawozów i oprysku), 6820 z turem od John Deere’a (pomaga przy załadunkach i pracach porządkowych), precyzyjny 7430 z nawigacją (pracuje przy uprawkach pożniwnych i przygotowaniu ziemi pod zasiewy), 6930 (do transportu i orki), 6920 z nawigacją GPS (do siewu zbóż, kukurydzy, rzepaku).
- Ciągniki marki John Deere to przede wszystkim ekonomia spalania i dobry stosunek wagi do mocy. Oprócz badań dotyczących roślin uprawnych prowadzimy też testy spalania naszych ciągników i porównujemy je z innymi markami. Po latach obserwacji widzimy, że pracujemy na maszynach niezawodnych i wygodnych. Z perspektywy operatora ten komfort ma ogromne znaczenie. Ciągniki John Deere’a to łatwa obsługa i intuicyjne, ergonomiczne wyposażenie kabiny - tłumaczy rolniczka.
Rolnictwo uczy pokory i cierpliwości
Ewa Krasnodębska poza pracą na roli, aktywnie działa również w sieci. W mediach społecznościowych znana jest jako “Rolnik na obcasach”. Jej strona internetowa wypełniona jest efektownymi zdjęciami.
- Staram się pokazywać rolnictwo w profesjonalnym i pozytywnym świetle. Chciałabym przy okazji wskazać na zdecydowanie inną niż kiedyś rolę kobiety w gospodarstwie. Kobiety pracują na polu i świetnie im idzie. Stereotypowy i zniekształcony obraz wsi powielany przez niektórych odbiega od rzeczywistości, w której nie brakuje zastosowania nowoczesnych maszyn, GPS-ów, nawigacji - komentuje. Rolniczkę pasjonują innowacyjne technologie, ale oprócz tego czuje ona głęboki respekt wobec natury. - Z czasem zapominamy - nawet my, rolnicy - że cierpliwość to w tym zawodzie największa cnota. Nawet praca w terminie i biegła znajomość środków ochrony roślin, chorób i szkodników nie zda się na nic, jeśli pogoda nie będzie sprzyjać. Rolnictwo to warsztat pod gołym niebem i jestem świadoma ryzyka, z którym wiąże się ten biznes. Ważne jest, aby możliwie najlepiej przewidzieć rozwój wypadków i planować tak swoje inwestycje (każdy wjazd w pole, zakup maszyn itp.), aby w razie niepowodzenia przejść kryzys łagodnie - mówi Ewa Krasnodębska i dodaje: - Towarzyszenie naturze, gdy się zmienia, patrzenie na pole, które prezentuje się tak, jak sobie wymarzyliśmy - to są niesamowite doznania, które wynagradzają całą ciężką pracę. Wieś to mój żywioł i moja pasja. Nie wyobrażam sobie życia poza nią - kończy rolniczka.
ZOBACZ TAKŻE: 1.000 ha, 800 krów dojnych i 42 ciągniki [VIDEO]
- Tagi:
- sylwetka
- John Deere