1300 ha, 4 ciągniki i tylko dwóch pracowników [VIDEO]
Historia tego gospodarstwa rozpoczyna się w 2012 roku. Od początku jest w nim stosowana uprawa uproszczona. Pozwala ona na oszczędności: czasu i pieniędzy, ale również doskonałe wyniki.
Przemysław Laskowski - Prezes Zarządu firmy Tech-Kom, dealera maszyn rolniczych, jest również właścicielem gospodarstwa rolnego skupiającego się na produkcji roślinnej. Pierwszą ziemię Laskowski nabył w 2012 roku, a dzisiaj uprawia już obszar około 1300 ha. Siedziba gospodarstwa znajduje się w miejscowości Brodnica, w Wielkopolsce. Na co dzień jego zarządcą jest zatrudniony na stanowisku agronoma Roman Matela, któremu pomaga zaledwie jedna osoba. - Działamy na typowo Wielkopolskiej, mozaikowatej glebie. Klasy bonitacyjne wahają się od IIIa do V, w większości są to jednak gleby klasy IVa i IVb. III klasy z całego areału jest około 200 ha, a V w granicach 100 ha - mówi Matela. Dużym plusem, ułatwiającym pracę na tych użytkach jest jednak ich wielkość. Jak przyznaje agronom, najmniejsze pole, które uprawia zajmuje obszar... 23,5 ha. - Pozostałe kawałki mają od 50 do 100 ha. Nie ma więc problemu, żeby pracować na nich dużymi sprzętami. Jest to wręcz konieczne - przyznaje Roman Matela. Park maszyn w gospodarstwie jest bardzo bogato i nowocześnie wyposażony, ale wcale nie tak liczny jak mogłoby się wydawać przy takim areale. - Mamy cztery ciągniki: trzy Fendty i jednego John Deere-a. Do tego kombajn zbożowy - John Deere S670i, a także: ładowarkę JCB, dwa zestawy przyczep, rozsiewacz do nawozu, dwa opryskiwacze oraz 6-metrowy siewnik i 5-metrowy agregat do uprawy bezorkowej oraz agregat talerzowy do uprawy pożniwnej - wylicza Roman Matela. I jeśli chodzi o park maszyn, to byłoby na tyle. Jak jednak zauważa agronom, mimo że areał jest bardzo duży, nie ma on większego problemu z tym, żeby wszystkie zabiegi wykonać w odpowiednim terminie. - Uprawiamy około 300 ha rzepaku, 500 ha pszenicy, 300 ha buraka cukrowego, ponad 180 ha kukurydzy na ziarno i soję. Wszystko robimy bezorkowo - od samego początku istnienia gospodarstwa - opowiada.
I to właśnie uprawa bezorkowa według Romana Mateli pozwala na to, aby poradzić sobie z tak dużym areałem tak małą ilością sprzętu i przy małej ilości pracowników. Potrzeba do tego jednak bardzo nowoczesnego sprzętu. - Jeśli chodzi o agregaty do uprawy bezorkowej to stawiamy na markę Amazone - mówi Matela. Maszyny te współpracują z wyżej wymienionymi już ciągnikami. Każdy z nich ma przypisane odpowiednie zadania. Najmocniejszy - Fendt 1050 Vario - największy ciągnik konwencjonalny tej marki, o mocy 500 KM, przeznaczony jest do pracy z 5-metrowym agregatem do bezorkowej uprawy przedsiewnej. Agregat ten może spulchniać glebę do głębokości nawet 30 cm. Nieco mniejszy John Deere 8370R współpracuje z 6-metrowym siewnikiem, a pozostałe dwa Fendty o „mniejszych” mocach - 240 i 180 KM - kolejno modele 724 Vario i 718 Vario przeznaczone są do z opryskiwaczami i rozsiewaczem nawozu. - Dziennie jesteśmy w stanie uprawić 45 ha pola pod siew i jednocześnie zasiać około 60 ha. Nie możemy sobie pozwolić na straty czasu, więc pracujemy od rana do wieczora, ale dzięki temu dajemy radę tak naprawdę we dwójkę. Na stałe mam zatrudnionego tylko jednego pracownika, a dorywczo pomaga mi szef, który lubi sobie czasami pojeździć przy siewie nawozu i przy uprawie. Całe lato pracuje jednak tylko wymieniony wyżej, jeden pracownik – opowiada Roman Matela. Tak mała ilość rąk do pracy nie byłaby możliwa, gdyby nie nowoczesne technologie. Wszystkie ciągniki są wyposażone w system prowadzenia satelitarnego. - Gdyby nie GPS to przy siewach byłaby strata nasion, przy opryskach strata środków ochrony roślin, przy pracy z rozsiewaczem strata nawozu, a przy uprawie nakładki. Dzięki nawigacji i jej dużej dokładności robimy to wszystko szybciej, oszczędniej, ale z głową - zauważa zarządzający gospodarstwem Matela, który ma już bardzo duże doświadczenie w zawodzie. - Pamiętam kombajny Vistula, pamiętam snopowiązałki… Ostatnie 20 lat to gigantyczny postęp technologiczny w rolnictwie. Myślę, że gdyby nasi dziadkowie wstali dzisiaj z grobu, to położyliby się z powrotem, bo nie dowierzaliby co tu się stało - twierdzi Roman Matela.
Tegoroczne zbiory w gospodarstwie, którego siedziba ulokowana jest w Brodnicy były imponujące. - Pszenica średnio z 500 ha dała 8,79 t/ha, a na niektórych polach były to wyniki nawet ponad 10 ton, także jesteśmy naprawdę bardzo zadowoleni. Przyczyniła się do tego sprzyjająca pogoda. U nas w tym roku deszcz przyszedł w odpowiednim momencie - w maju. Dzięki temu zboża się uratowały, bo gdyby nie to, plony byłyby zdecydowanie niższe, tym bardziej, że wcześniej zmagaliśmy się z dużymi niedoborami wody – opowiada Matela. Agronom zwraca uwagę, że do osiągania takich w uprawie bezorkowej bardzo ważne jest to, aby wykonywana była ona dokładnie, na odpowiednią głębokość. - Jeśli uprawa będzie niechlujna, zbyt płytka to pole będzie też bardziej zachwaszczone. U nas dokładnie o to dbamy, a praktycznie wszystkie chwasty zwalczane są jesienią. Nie czekamy do wiosny, nie zostawiamy pól, aby chwasty rosły i zabierały wodę. Później pozostaje pilnowanie chorób grzybowych i szkodników – mówi agronom, podkreślając jednak jeszcze raz, że najważniejsza w uprawie roślin jest dostępność wody. - Jak nie będzie wody w glebie, to możemy nasypać Bóg wie jakich nawozów i tak nie będzie dobrego wyniku. Dlatego też robimy wszystko, aby zatrzymać jak najwięcej wilgoci w glebie - utrzymujemy międzyplony i uprawiamy bezorkowo, żeby oszczędzać wodę z okresu jesienno-zimowego i wiosennego - tłumaczy Roman Matela. Agronom cały czas szuka nowych pomysłów i wraz z właścicielem rozwija gospodarstwo. - Próbujemy także uprawy pasowej, chcemy zobaczyć jakie będą efekty, a jeśli chodzi o park maszyn jesteśmy w trakcie montowania do kombajnu systemu mapowania pól. Chcemy następnie dozować nawozy i środki ochrony roślin między innymi na tej podstawie. Cały czas szukamy nowych rozwiązań i staramy się rozwijać - kończy Matela.