Ten rolnik ekologiczny uzyskuje imponujące plony! Jak to robi? [VIDEO]
Uprawa w gospodarstwach ekologicznych, podobnie jak w rolnictwie konwencjonalnym, wymaga nowoczesnego sprzętu - precyzyjnych maszyn, w których wykorzystuje się GPS oraz systemy wizyjne. Taka technologia nie jest tania. Dlatego możliwość pozyskania dotacji ze środków publicznych na zakup sprzętu jest, zdaniem rolnika ekologicznego Bartłomieja Piskorskiego, obecnie ważnym czynnikiem, wpływającym m.in. na rozwój sektora tego sektora w Polsce.
Bartłomiej Piskorski z Kołodziejewa w woj. kujawsko - pomorskim nie wiązał swojej przyszłości z rolnictwem. Ukończył studia techniczno - informatyczne. Mimo to ostatecznie zdecydował się kontynuować dzieło swoich rodziców. Początkowo było to gospodarstwo tradycyjne ukierunkowane na produkcję zbóż. Do zmiany podejścia w uprawie, na bardziej przyjazny środowisku, przyczyniła się choroba taty pana Bartłomieja.
- Szukaliśmy alternatywnych rozwiązań, którymi możemy wspomagać organizm. Zainteresowaliśmy się tak zwaną zdrową żywnością. Skupiliśmy się na tłoczeniu olejów tłoczonych na zimno i doszliśmy do wniosku, że najlepiej, jakby to były nasiona do tłoczenia, pochodzące z naszego gospodarstwa. I tą drogą przechodziliśmy w stronę rolnictwa ekologicznego, aby nie było pozostałości po pestycydach w ziarnie, z którego tłoczymy olej, a w rezultacie końcowym, wspomagamy swój organizm - opowiada Bartłomiej Piskorski.
W tej chwili państwo Piskorscy gospodarują na 33,5 ha.
- Jest to gospodarstwo pokoleniowe. Tutaj gospodarzył mój dziadek, tata i w pewnym sensie teraz już powoli ja obejmuję te stery. Oczywiście są trudności wynikające z tego podejścia pokoleniowego, czyli mój tata inaczej patrzy na uprawę, ja inaczej patrzę, więc jest dużo emocjonalnych dyskusji - stwierdza rolnik z Kołodziejewa.
Na polach należących do Piskorskich można zobaczyć dość nietypowe gatunki: len, czarnuszkę ostropest plamisty czy lniankę. Dodatkowo wysiewane są pszenica orkisz, soja i łubin.
- Nie mamy zwierząt, dlatego też nie mamy obornika. W związku z tym uprawiamy rośliny strączkowe, które są fabryką azotu na polu - tłumaczy Bartłomiej Piskorski.
Rolnik przyznaje, że jego celem jest stworzenie takiego systemu zarządzania, by wszystko, co uda się zebrać na polu, było przetworzone w gospodarstwie. Ale droga ku temu wcale nie jest łatwa. Póki co rolnicy skupiają się na produkcji olejów m.in. z lnu, czarnuszki, konopi i ostropestu, które funkcjonują na rynku pod nazwą „Olejarnia Kołodziejewo”.
Największą bolączką, z jaką zmagają się gospodarstwa ekologiczne, uprawiający tego rodzaju gatunki, według Bartłomieja Piskorskiego, są chwasty. Problem ten w jego gospodarstwie był dotkliwy w okresie przekształcania systemu uprawy z konwencjonalnego w ekologiczny.
- Nie mamy tutaj możliwości do użycia herbicydów. Potrzebujemy precyzyjnych maszyn, takich jak pielniki, jak chwastowniki, aby tutaj nie uszkodzić rośliny, a wyrwać chwasty. I to jest olbrzymia trudność i uczyliśmy się tego bardzo długo, jak pracować tymi maszynami. I dopóki nie postawiliśmy na maszyny, które są precyzyjne, które są dokładne, to mieliśmy olbrzymią trudność. Muszę przyznać, że odnieśliśmy bardzo dużo porażek w uprawie. Wiele pól musieliśmy niestety zaorać ze względu na na chwasty, lecz teraz już z ulgą oddycham, bo z chwastami radzimy sobie całkiem nieźle - opowiada Bartłomiej Piskorski.
Rolnik zwraca uwagę na ważkość momentu wykonania zabiegu odchwaszczania.
- Możemy mieć super narzędzia, a jeśli zabieg nie będzie zrobiony w czas, czyli nie wystrzelimy się w to okienko zabiegowe, to niestety nie uda nam się tych chwastów usunąć. Chwasty chwastownikiem usuwa się na polu wtedy, kiedy jeszcze ich na wierzchniej warstwie nie widać, ale są już pod wierzchnią warstwą. Wtedy jest najbardziej efektywny zabieg - przestrzega pan Bartłomiej.
Sprzęt, jaki w gospodarstwie wykorzystuje rolnik, to m.in. klasyczna brona chwastownik, obrotowa brona chwastownik czy pielnik ze sterowaniem optycznym. Bartłomiej Piskorski przekonuje, że coraz więcej gospodarstw ekologicznych, nastawionych na rozwój, będzie musiało korzystać z takich nowoczesnych maszyn. Przy ich zakupie będzie można ubiegać się o dotacje, które przewidziano w obecnej perspektywie unijnej.
- Bardzo ważne są dotacje, aby były kierowane właśnie na ten sprzęt specjalistyczny, który jest bardzo efektywny i dzięki temu rolnicy mogą osiągać sukcesy na polu. Możemy się pochwalić takim osiągnięciem w uprawie orkiszu, gdzie osiągnęliśmy ponad 6 ton z hektara. To w rolnictwach konwencjonalnych jest bardzo trudno osiągnąć w normalnym roku. A mówi się, że rolnictwa ekologiczne są raczej skazane na te niższe plony. My udowodniliśmy, że gospodarstwa ekologiczne mogą osiągać wysokie plony. Wpływ na to mają odpowiednie nawożenie, odpowiedni płodozmian i odpowiednie zabiegi agrotechniczne – zaznacza Bartłomiej Piskorski.
Co może cieszyć właścicieli gospodarstw ekologicznych, w Planie Strategicznym WPR na lata 2023 – 2027 zwiększono stawki dofinansowania do powierzchni uprawianych różnych gatunków roślin. Co musi zrobić rolnik, by móc skorzystać z tego wsparcia?
- Musi się udać do doradcy, który ma uprawnienia rolnośrodowiskowe i opracować wspólnie z nim pięcioletni Plan Działalności Ekologicznej. Pięcioletni, dlatego że to zobowiązanie trwa pięć lat. Musisz zaplanować płodozmian, całą strukturę zasiewów na 5 lat. Oczywiście jest to trudne i właściwie nierealne, żeby na pięć lat zaplanować dokładnie, co będzie siał. Dlatego można aktualizować ten program – wyjaśnia Ilona Oleś, specjalistka do spraw rolnictwa ekologicznego i ochrony środowiska Kujawsko - Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.
Zobowiązania, o którym wspomina specjalistka, dotyczą trzech obszarów. Można uprawiać typowo rolnicze rośliny, takie jak zboża, len, grykę, rośliny drobno nasienne na materiał siewny, grubonasienny, nasiona. Można również uprawiać warzywa, zioła, rośliny jagodowe oraz uprawy paszowe (w ostatnim z wymienionych przypadków rolnik musi posiadać zwierzęta - 0,5 jednostki przeliczeniowej na każdy hektar upraw paszowych). Ponadto, rolnik może też podjąć zobowiązanie w zakresie upraw sadowniczych. Jest jeszcze zobowiązanie na trwałych użytkach zielonych. Oczywiście dotyczy to też gospodarstw, które mają zwierzęta.
Jakie nowości pojawiły się w płatnościach do gospodarstw ekologicznych w obecny rozdaniu środków unijnych?
- Nowością w tej perspektywie jest premia za prowadzenie zrównoważonej produkcji roślinno -zwierzęcej w gospodarstwie. Jest to naprawdę ważne, dlatego że większość gospodarstw ekologicznych, niestety, nie ma zwierząt, a ideą rolnictwa ekologicznego jest jednak to, żeby był obieg materii zamknięty, w związku z czym rolnicy mogą liczyć na premię w wysokości 573 zł do każdego hektara, jeśli posiadają zwierzęta w ilości od 0,5 do 1,5 dużej jednostki przeliczeniowej na hektar – tłumaczy specjalista z KPODR.
Co ciekawe, pojawiło się też dofinansowanie do małych gospodarstw ekologicznych (do 10 ha).
- Tutaj gospodarstwa otrzymają płatność ujednoliconą, czyli bez względu na to, jakie uprawy będą mieć na polach, otrzymają 1640 zł do każdego hektara – wyjaśnia Ilona Oleś.
Wyższe stawki i dodatkowe formy wsparcia, a coraz większa dostępność do nowoczesnych rozwiązań agrotechnicznych spowodują, że w kierunku rolnictwa ekologicznego będzie spoglądać coraz więcej właścicieli gospodarstw rolnych? To się dopiero okaże.
Póki co odsetek podmiotów zajmujących się uprawą i hodowlą w systemie ekologicznym w stosunku do wszystkich gospodarstw działających w Polsce nie jest duży.
- Ostatnie dane za rok 2022 mówią o ponad 21 tys. gospodarstw ekologicznych, zarówno tych w okresie konwersji, jak i gospodarstw już przedstawionych z pełnym certyfikatem. Aczkolwiek nie wszystkie z tych gospodarstw produkują na rynek. Produkcję towarową ma mniej więcej 1/3 gospodarstw. Jeśli chodzi o powierzchnię, jest to jest ponad 540 tys. hektarów - komentuje dr inż. Urszula Sołtysiak, ekspertka do spraw rolnictwa ekologicznego.
Czytaj także: Ekologiczna trzoda chlewna na Podkarpaciu [VIDEO]