Przygoda z jabłoniami Andrzeja Kaczmarewa z Koźminka
„Myślę, że każdy powinien robić to, co mu najlepiej wychodzi. Mieć swoją pasję. Cieszę się z tego, że jestem sadownikiem i robię to, co lubię - mówi Andrzej Kaczmarew z Koźminka, który uprawia od 4 do 5 odmian jabłoni. Obecnie ma dwie odmiany letnie Julia i Celeste, a z późnojesiennych i zimowych Galę, Rubinstar i Golden Delicious.
Wiosna to dla ogrodników czas intensywnej pracy. Roślinność budzi się z zimowego snu do życia i możemy obserwować już pierwsze jej oznaki. Wejdźmy więc do ogrodu, aby zaplanować nasze działania na kolejny sezon wegetacyjny. Coroczne wykonywanie zabiegów pielęgnacyjnych w sadach jest konieczne, aby drzewa i krzewy mogły prawidłowo, a przede wszystkim zdrowo rosnąć. Warto pod koniec kalendarzowej zimy sięgnąć po nożyce i sekatory. W pierwszej kolejności cięcie przeprowadzamy u jabłoni i gruszy, następnie u śliw. Na końcu u ciepłolubnych moreli, brzoskwiń i nektaryn.
Andrzej Kaczmarew z Koźminka (powiat kaliski) rozpoczął wykonywanie zabiegów w sadzie jabłoniowym. Od 20 lat zajmuje się produkcją sadowniczą. Po rodzicach przejął 3 ha gospodarstwo sadownicze, które obecnie liczy ponad 17 ha. - Kiedyś mieliśmy wiśnie, jabłonie, grusze, śliwy. A obecnie tylko jabłonie i dodatkowo grusze. Ale priorytetem są jabłonie. Przy dużej produkcji łatwiej wyspecjalizować się w jednej dziedzinie i robić to na większą skalę. Uprawiamy od 4 do 5 odmian jabłoni. Obecnie mamy dwie odmiany letnie Julia i Celeste, a z późnojesiennych i zimowych Galę, Rubinstar i Golden Delicious - opowiada pan Andrzej. Jabłka są przechowywane w chłodni o pojemności 300 ton, którą zamierza na wiosnę rozbudować. Polska jest jednym z największych producentów tych owoców w Europie. Każdy potencjalny klient na pewno znajdzie coś dla siebie, ponieważ jest bardzo dużo odmian jabłoni, których owoce różnią się smakiem, zapachem, kolorem, kształtem i zdolnością do przechowywania.
Od ponad 10 lat w gospodarstwie uprawia się jabłonie zgodnie z zasadami Integrowanej Produkcji Owoców, dlatego nałożona na producentów od 1 stycznia 2014 roku Integrowana Ochrona Roślin nie jest dla pana Andrzeja żadną nowością. Taką ochronę stosuje już od dawna i jak zapewnia, nigdy nie używał drastycznej chemii. W gospodarstwie gleby są od III do V klasy. W sadzie założone jest nawadnianie kropelkowe. Przed każdym nowym nasadzeniem stosuje się duże ilości wapna, obornika oraz podłoże popieczarkowe w celu wzbogacenia gleby w pierwiastki oraz wprowadzenia do niej próchnicy. Sadownik zwraca uwagę, aby pamiętać o nawożeniu organicznym, a nie tylko o mineralnym. Po likwidacji nasadzenia zaleca zastosować głęboszowanie, aby glebę napowietrzyć. Każdego roku w gospodarstwie stosuje się zasadę - 2 ha likwidowane i 2 ha nasadzane. - Jabłonie uprawiam maksymalnie 12-15 lat, ponieważ uważam, że wtedy jest najlepsza jakość i zdrowotność drzew. Aby być na „topie”, należy obserwować rynek, ponieważ odmiana po 15 latach staje się po prostu niemodna - stwierdza. Obecnie sadzi się dużo drzew karłowych i półkarłowych. Odchodzi się od drzew intensywnie rosnących. Z powodu powolnego wzrostu takie drzewka sadzone są gęsto, że nie dziwi już nikogo obsada 2500 sztuk na hektarze, jaką ma pan Andrzej. W jego sadzie drzewka uprawiane są na podkładkach skarlających typu M-9, aby jak najsłabiej rosły. - Stosuję jak najmniej cięcia w sadzie. Pozwalam drzewkom od początku owocować, ale oczywiście nie za dużo, aby nie przesilić drzewka. Ważnym zabiegiem jest przerzedzanie zawiązków, które przeprowadzamy ręcznie. Nie stosuję chemicznego przerzedzania z powodu różnych warunków pogodowych: przymrozki, gradobicia. Im więcej się tnie drzewko, tym reaguje ono intensywniejszym wzrostem - informuje producent.
Po cięciu warto zasmarować rany maścią Funaben Plus lub Tervanol PA, aby zapobiec rozwojowi infekcji. Pierwszym zabiegiem zabezpieczającym przed chorobami grzybowymi jest wykonanie oprysku preparatem miedziowym, a dalej konieczne są zabiegi zwalczające kwieciaka i przędziorki. Polecane preparaty figurują w Programie Ochrony Roślin Sadowniczych, który każdy producent powinien posiadać.
Andrzej Kaczmarew eksportuje jabłka do Niemiec, Rosji i Rumunii. Z wymienionych krajów Rosja jest najbardziej wymagającym odbiorcą. Przeprowadza się tam wiele badań i kontroli. Zaznacza, że obserwuje rynek owoców i tak dobiera odmiany do nasadzeń, aby nie mieć problemu ze sprzedażą na rynki wschodnie czy zachodnie. - Pamiętam, gdy zaczynałem swoją przygodę z sadownictwem, problemem było zwalczenie miodówki gruszowej. Nie było skutecznych preparatów, co wpłynęło na zmniejszenie nasadzeń gruszy. W tej kwestii pomogli jednak holenderscy doradcy - stwierdza. Bardzo dużo zależy od przebiegu pogody. Ubiegły rok charakteryzował się długą zimą i owoce miały krótszy o miesiąc okres wegetacji. Na pytanie o przewidywany tegoroczny plon i ogólny stan sadu mówi, że zapowiada się dobry rok. - Jak tniemy widać, że jest dużo pąków owocowych, co sugeruje dobre plonowanie w tym roku. Ale zobaczymy, co będzie dalej - zauważa.
W gospodarstwie znajduje się stacja meteorologiczna, która informuje okolicznych sadowników o zagrożeniach i otrzymują oni komunikaty w formie e-mail lub sms. - Co miesiąc uiszczamy opłatę i specjaliści nam doradzają. Jestem z tego zadowolony, ponieważ efekty są odczuwalne. Pomimo to w swoim sadzie mam zawieszone pułapki sygnalizujące pojawienie się owocówki jabłkóweczki - mówi pan Andrzej. W gospodarstwie osiąga się plony w granicach 40-50 ton/ha, ale ambicje są wyższe i chciałoby się więcej. - Myślę, że w warunkach Polski, jak osiągnie się plon 50 t z ha to dobrze. Najwierniejszą odmianą w plonowaniu jest Gala, ale największe wydajności daje Jonagold, z tym, że ma tendencję do przemiennego owocowania - stwierdza.
Sadownik jest zrzeszony w grupie producenckiej KALSAD, która liczy 17 członków. Cieszy się, że są ciekawe programy unijne, które uczą od najmłodszych lat spożywania owoców lub picia mleka. Jako członek grupy uczestniczy w programie „Owoce w szkole”. - Zrealizowanie wszystkich wymogów nie jest takie proste, jakby się wydawało. Jabłka muszą spełniać wąski przedział, muszą być jednolite, wyrównane i tylko 30% produkcji spełnia te założenia. Kiedyś robiliśmy tylko Goldena i było dobrze, a teraz okazuje się, że muszą być tylko czerwone jabłka i Golden nie sprawdza się - oznajmia.
Pan Andrzej lubi ryzykować i w ubiegłym roku sprowadził do swojego sadu drzewka aż z Włoch, którymi obsadził 2 ha sadu. - Mam nadzieję, że czerwona odmiana Red Delicious, która jest uznawana na całym świecie, przyjmie się również w Polsce. Jeśli się to uda, to będzie duży sukces. Podstawą założenia każdego nasadzenia jest zdrowy i dobry jakościowo materiał szkółkarski. Kupowałem już materiał z Holandii i też był dobry. Należy być otwartym na wszelkie nowości. W Polsce powodzeniem cieszą się jabłka czerwone, a za granicą - żółte. Słabej jakości towaru nie sprzeda się tak szybko, dlatego stawiam w pierwszej kolejności na jakość, a nie na ilość - oświadcza sadownik. Cała rodzina pana Andrzeja lubi zjadać jabłka i goszczą one codziennie na ich stole. Ulubionymi owocami rozmówcy są Jonagoldy i Golden Delicious.
Jabłka doceniamy ze względu na ich dostępność prawie przez cały rok oraz bogactwo składników odżywczych. Świeże jabłka zawierają 83% wody, około 1% błonnika, 0,2% tłuszczów oraz kwasy organiczne i cukry - glukozę, fruktozę, sacharozę oraz inne związki. Są polecane w jadłospisie osób dbających o zgrabną sylwetkę, ponieważ zawierają mało kalorii. - Myślę, że każdy powinien robić to, co mu najlepiej wychodzi. Mieć swoją pasję. Cieszę się z tego, że jestem sadownikiem i robię to, co lubię
- podkresla Andrzej Kaczmarew z Koźminka.