Przeniósł gospodarstwo z Wielkopolski na Dolny Śląsk [VIDEO]
- W latach 90-tych prowadziłem gospodarstwo w Miejskiej Górce, w Wielkopolsce. Zakupiłem wtedy okazyjnie ziemię na Dolnym Śląsku, do której dojeżdżałem kilkadziesiąt kilometrów przez około 15 lat. Nie było to łatwe. Pracowaliśmy wtedy Ursusami, sam dojazd trwał kilka godzin dziennie - wspomina Andrzej Ciesielski. W końcu przed 16 laty rolnik zdecydował się osiedlić w okolicy większości swoich pól, na terenie województwa dolnośląskiego. - Kupiliśmy działkę z małym domem i zaczęliśmy stopniowo budować siedlisko. Usprawniło to naszą pracę i sprawiło, że mogliśmy bardziej skupić się na rozwoju gospodarstwa - tłumaczy Ciesielski.
Spory areał, który wciąż rośnie
Rolnik uprawia obecnie areał około 280 ha. Nie wyklucza jednak, że w najbliższym czasie przekroczy on barierę 300 ha. - Staramy się dokupować ziemi, kiedy nadarzają się okazje - przyznaje. Klasy bonitacyjne uprawianej przez Andrzeja Ciesielskiego ziemi wahają się od III aż do VI. Rolnik wysiewa na nich buraki cukrowe, pszenicę, pszenżyto, słonecznik i rzepak. - Wydajności są mocno zróżnicowane. Wiele zależy od pogody. Jak mamy dezcze w maju i czerwcu, to pszenica potrafi dać 8-9 ton z hektara, a rzepak nawet 4,5-5 t - mówi Ciesielski. - Czasami deszczu jest jednak zbyt dużo. W październiku spadło u nas 130 litrów wody na metr kwadratowy i jest z kolei problem, żeby na pola wjechać i coś posiać. Niektóre kawałki są naprawdę trudne do uprawy i mimo tego, że znamy je już kilkadziesiąt lat, nadal potrafią zaskoczyć - dodaje Ciesielski. Na początku listopada, kiedy odwiedziliśmy jego gospodarstwo, prace polowe nadal trwały. - Zostało nam do zebrania jeszcze trochę kukurydzy. Po zbiorze trzeba pola uprawić i na części posiać pszenicę. Do wykonania pozostały też opryski na chwasty - mówi rolnik.
Cena kukurydzy niska. Pomoże hala?
Z początkiem września na terenie gospodarstwa oddana do użytku została hala łukowa o imponującej długości 60 m i szerokości 16 m. Obiekt został wykonany przez firmę Skavska Hale i ma być wykorzystywany zarówno do przechowywania zebranych płodów rolnych, jak i sprzętu rolniczego. Jest to dla Ciesielskiego ważny krok, tym bardziej mając na uwadze duże skoki cen zbóż i rzepaku z jakimi zmagają się rolnicy w ostatnich latach. Doskonałym przykładem takiej sytuacji jest tegoroczna cena kukurydzy. - Obecnie nie wygląda to za ciekawie. Cena wynosi mniej więcej 420 zł. Na razie suszymy zebrane ziarno i zobaczymy, jak będzie się rozwijać sytuacja - podkreśla rolnik. O wybudowaniu większego budynku magazynowego Andrzej Ciesielski wspólnie z żoną i synem myślał już od kilku lat. - W końcu zdecydowaliśmy się na halę łukową, której budowa była znacznie korzystniejsza cenowo w porównaniu do zwykłej hali stalowej. Cena była mniej więcej połowę niższa - zaznacza Ciesielski. W sumie rolnik na inwestycję wydał około 800 tys. zł. Dużo środków pochłonęło przygotowanie gruntu, ponieważ aby umieścić halę w granicach gospodarstwa, trzeba było zniwelować dużą różnicę poziomów. Z tego też względu rolnik, oprócz posadzki, zdecydował się także na wybudowanie wysokich na prawie 2 metry murów oporowych wykonanych z żelbetu. - Początkowo mury miały być wykonane z tzw. klocków lego, ale jednak zdecydowałem się na żelbet. Nie chciałem ryzykować ewentualnego przedostawania się wilgoci do środka. Wolałem wydać więcej, a mieć pewność, że przechowywane w hali zboża, rzepak i słonecznik będą bezpieczne - zaznacza właściciel gospodarstwa. Co ciekawe, ze względu na umiejscowienie hali, wjazdy do obiektu zostały wykonane w ścianie bocznej, a nie od frontów. - Takie rozwiązanie bardziej nam pasowało. Wjazdy mają szerokość i wysokość mniej więcej 5 metrów. Pozwala to nam na spokojny wjazd kombajnu i zestawu ciągnika z przyczepami, bez obaw o to, że gdzieś tym zestawem o coś zahaczymy. Wjedzie nawet ciężarówka - tłumaczy Ciesielski, podkreślając, że wysokość obiektu w kalenicy sięgająca około 9 metrów pozwala także na swobodny załadunek towaru wewnątrz hali.
Ursusy nadal pracują
- Większość prac polowych wykonujemy we własnym zakresie. Usługowo najmujemy tylko kombajn do kopania buraków cukrowych - zaznacza Ciesielski. Jak podkreśla, park maszyn w gospodarstwie jest dość bogaty, brakuje jednak ludzi do pracy. - Na co dzień działamy w polu tylko ja z synem. Mieliśmy pracownika, ale jakiś czas temu zrezygnował, mimo że zarabiał naprawdę dobre pieniądze. Naprawdę trudno o kogoś do pracy w gospodarstwie - przyznaje rolnik. Na co dzień w gospodarstwie pracuje pięć ciągników rolniczych. Trzy Ursusy: C-330, 1224 i 1614, a także New Holland 60.70T i John Deere 8400. - Mamy także kombajn zbożowy marki New Holland. Większość prac polowych wykonuje już syn. To on myśli też nad wprowadzeniem najnowszych technologii - podkreśla Andrzej Ciesielski, wymieniając m.in. nawigację satelitarną, w którą od dłuższego czasu wyposażone są ciągniki wykonujące najcięższe prace w gospodarstwie.
"Miejmy nadzieję, że nadchodzący rok będzie lepszy"
- Na razie musimy spłacić kredyty zaciągnięte na ostatnie inwestycje, a później zobaczymy w jakim kierunku iść dalej - mówi rolnik z Dolnego Śląska, zaznaczając, że ma nadzieję na to, że kolejny rok będzie lepszy zarówno jeśli chodzi o pogodę, jak i opłacalność produkcji. - Nie załamujemy rąk. Pracujemy dalej, staramy się ograniczać koszty, żeby coś zostawało na spłatę kredytów i patrzymy pozytywnie w przyszłość - kończy Ciesielski.
ZOBACZ TAKŻE: Wszystko, co musisz wiedzieć o halach łukowych
- Tagi:
- rolnik
- kukurydza
- Skavska Hale
- Ursus