Protest rolników. Czy zdecydują się na blokadę dróg? [ZDJĘCIA]
Firma Ursus przyłącza się do protestujących rolników
W czwartek na ulicach Warszawy protestowali nie tylko rolnicy, ale też pracownicy firmy Ursus. Powód? M.in. wstrzymanie środków z OECD (rządowe kredyty eksportowe) na realizację umowy sprzedaży ciągników polskiego producenta do Zambii.
- Tak wygląda dzisiaj Polska, gdzie środki publiczne nie idą na rozwój przemysłu polskiego, a MSZ wspiera kapitał zagraniczny! W ministerstwie finansów powiedziano, że Zambia jest krajem niebezpiecznym, więc nie można udzielać kredytu – mówił Marcin Bustowski, przewodniczący Związku Zawodowego Rolników Rzeczypospolitej „Solidarni”.
Czytaj także: ASF. Lekarz weterynarii: podmienić próbkę krwi do badania?
Jak wskazuje Mariusz Lewandowski, Zambia jednak nie jest krajem niebezpiecznym i nic nie wskazuje na to, że miałoby się to zmienić. Co ciekawe, umowa z Zambią była negocjowana za zgodą polskiego MSZ. Teraz resort wycofuje się z tego, uznając, ze to była pomyłka. Dla Ursusa – bardzo kosztowna pomyłka.
- Jesteśmy małym lokalnym producentem, Ursus to nie jest New Holland, Case IH czy John Deere. To nie koncern międzynarodowy, który straty w Polsce może sobie kompensować wzrostami np. w Anglii czy innych krajach – tłumaczy Mariusz Lewandowski. - Dobrze nie jest. Produkcja została zahamowana przez brak dopłat i złą sytuację w rolnictwie, eksport do Afryki został zablokowany przez nasz MSZ i ministerstwo finansów, więc żyjemy teraz głównie z eksportu przede wszystkim do Niemiec i krajów Unii Europejskiej. Ale to nie jest w stanie utrzymać fabryki w obecnym stanie. A przedłużające się procedury w resortach też nie poprawiają sytuacji. Dlatego postanowiliśmy wziąć udział w proteście – dodaje.
Marcin Bustowski wskazywał również, że Ursus dostał propozycję „odblokowania” kredytu OECD w zamian za… łapówkę w wysokości 25 mln zł. - Czy w tej sprawie i w sprawie funduszy promocji polskiej żywności nie powinna powstać komisja śledcza? - pytał. Fundusze promocji, jak wyjaśnił, nie funkcjonują tak jak trzeba – miliony są wydawane na cele, niekoniecznie związane z promocją żywności. Podczas protestu padało znacznie więcej oskarżeń o łapówkarstwo, próby przekupstwa i postępowanie zgodne z interesami grup lobbujących w polskim rządzie.