Protest rolników. Czy zdecydują się na blokadę dróg? [ZDJĘCIA]
„Zostaliśmy na lodzie”
Poza wprowadzeniem minimalnych cen na płody rolne, protestujący domagali się również wypłaty zaległych odszkodowań i rekompensat za likwidację trzody chlewnej w gospodarstwach w związku z ASF oraz odszkodowań suszowych. Postulują oni m.in. o wypłatę 500 zł na 1 hektar i 200 zł do każdej sztuki bydła hodowlanego oraz wsparcia finansowego dla rolników prowadzących hodowlę drobiu za straty paszowe z tytułu klęski suszy w br., uwzględniając aktualne dane geodezji i kartografii. Dużo mówiono też o konieczności zmiany prawa łowieckiego.
- Chcemy zmiany tego prawa łowieckiego, które aktualnie obowiązuje. Chcemy wrócić do konstrukcji tych przepisów sprzed wojny, kiedy to właściciel prywatny czy państwowy decydował, kto może u niego polować. Teraz mamy narzucone koła łowieckie. Nie możemy wybrać sobie koła łowieckiego. Co prawda nie każde koło zaniża odszkodowania, źle traktuje rolników, o nic ich nie pyta, nie szanując naszego prawa własności, ale jednak często się to zdarza – zauważa Agnieszka Curyl – Katholm, rolniczka z koszalińskiego.
- Prawo łowieckie jest zmieniane któryś kolejny raz, a dalej to nie wygląda tak, jak powinno. W tej chwili już nawet nie wiemy, gdzie i do kogo mamy zgłaszać szkody, składać podania, kto ma nam szacować te szkody… Dzisiaj są wybory, rząd nie chce się tym zajmować, zostaliśmy na lodzie – dodaje Dariusz Wysokiński, rolnik z siedleckiego.
Dopłaty do wypłaty
Kolejnym problemem, na jaki wskazywali protestujący, były dopłaty bezpośrednie oraz zaliczki, które są wypłacane z opóźnieniem, często bardzo dużym. Wskazywali oni przy tym na dużą propagandę sukcesu, która jest wszędzie głoszona, przy czym, według nich, w ogóle nie pokrywa się ona z rzeczywistością.
- Mówi się bardzo dużo o tym, że środki są wypłacane, dopłaty płyną, że rolnicy są zadowoleni. A przecież problem jest teraz nawet z dopłatami do hektara. Rolnik ma coraz mniej pieniędzy, a środki produkcji drożeją. Za to w skupach ceny płodów rolnych nie idą w górę, one drożeją dopiero w sklepach, ale to nie przekłada się na większe zarobki dla polskiego rolnika – wyjaśniał Mariusz Lewandowski, prezes zarządu Ursus Dystrybucja.