Prof. Pejsak: w 2019 r. liczba przypadków ASF u dzików będzie rekordowa
- Nie nadążamy za pomorem świń, efektem tego coraz większa populacja dzików jest zakażona - stwierdził lek. wet. prof. Zygmunt Pejsak, największy autorytet w Polsce w dziedzinie ASF.
Polska z wirusem afrykańskiego pomoru świń boryka się od 2014 roku. Do 20 lutego 2019 roku w kraju wykryto prawie 3700 przypadków ASF u dzików. Najwięcej w ostatnim roku. Dynamika wzrostu zakażeń jest ogromna. W 2018 roku mieliśmy trzy razy więcej przypadków pomoru niż przez cztery lata poprzednie. Wszystko wskazuje na to, że podobnie będzie i w tym roku. Główny lekarz weterynarii poinformował już o 349 przypadkach wykrytych w ciągu niespełna dwóch miesięcy.
- Bardzo prawdopodobne, iż liczba przypadków w 2019 roku będzie dużo większa, niż w 2018 roku - powiedział prof. Zygmunt Pejsak podczas wykładu na targach Ferma w Łodzi.
Model szerzenia się wirusa jest bardzo podobny także w innych krajach. W Belgii ujawniono 500 przypadków. Co ciekawe, obszary, na których ASF pojawił się w pierwszej kolejności, a więc chociażby w okolicach Hajnówki na Podlasiu pomór wygasa. Przenosi się jednak na dalsze regiony w różnych kierunkach. Opanował Mazowsze i jest bardzo blisko woj. łódzkiego.
Czytaj także: ASF. W jakim kierunku będzie przesuwał się wirus?
Tak ogromnego problemu nie byłoby, gdyby zawczasu zdecydowano się na wybicie dzików przy granicy z Kaliningradem, skąd dopłynęły informacje o wykrytym wirusie. Dziś jawnie mówi się o tym, że wówczas popełniono karygodny błąd. Dla rządzących wieloma krajami Unii Europejskiej taka postawa zapewne byłaby nie do pomyślenia. We Francji, mimo iż nie ma tam wirusa, podjęto decyzję o odstrzale zwierzyny w odległości 100 km od granicy z Niemcami. Zajmują sie tym nie tylko myśliwi, ale i wojsko. Zarządzenia te są radykalne i niepodważalne. Co na to środowiska „zielonych”, które w Polsce wywołały burzę medialną, gdy pojawiła się informacja o zwiększonej redukcji?
- Są pewne tematy, o których nie dyskutuje się ze społeczeństwem. I tak jest w Niemczech czy we Francji. W Belgii nie ma ani jednego ogniska pomoru, ale jeśli się pojawi pomór u dzików, w promieniu 100 km likwidowane są wszystkie chlewnie - zaznaczył prof. Pejsak.
Wielu ekspertów nie ma wątpliwości, że dziki są głównym źródłem rozprzestrzeniania się choroby ASF. Dlatego konieczne jest przede wszystkim wyszukiwać i zgłaszać padłe dziki oraz prowadzić ich odstrzał. Trzeba mieć też świadomość, że wirus szybko nie zniknie z pól i lasów. - W skali światowej uznano, że w zasadzie nie mamy żadnych szans, by poradzić sobie z ASF u dzików. Oczywiście musimy robić wszystko, by on nie rozprzestrzeniał się na coraz większe obszary. To jest zadanie należące głównie do myśliwych. Musimy pogodzić się z tym, że on będzie na polach i w lasach i myśleć o tym, co robić, by wirus nie przeniósł sie do chlewni - powiedział prof. Pejsak.
Mając na względzie trudności w zwalczaniu ASF u dzików, Światowa Organizacja Zdrowia Zwierząt uznała, że wolnym od wirusa jest ten kraj, który przez kolejnych 12 miesięcy nie będzie miał wykrytych ognisk u świń.
- W związku z tym możemy mieć pomór u dzików, ale pilnujmy populacji świń - apeluje prof. Zygmunt Pejsak.
W Polsce jeszcze do połowy stycznia wydawało się, że ta ochrona osiągnęła w końcu najwyższy poziom, bo od września nie było ognisk. Pod koniec miesiąca nadzieje o ogłoszeniu Polski wolnym od ASF rozpłynęły się. Wirus wykryto 29 stycznia w gospodarstwie utrzymującym 67 świń, położonym w gminie Gołdap w woj. warmińsko - mazurskim. Od 2014 roku ujawniono 214 wszystkich ognisk wirusa w chlewniach.
Co ciekawe, według opinii ekspertów, gdyby nie było zasilania populacji dzików wirusem z populacji świń, to pomór w populacji dzików zginąłby. I o ile to dzik roznosi wirusa w środowisku, o tyle do chlewni, dotychczas poza dwoma wyjątkami, wprowadził go człowiek (przyczyną dwóch ognisk był bezpośredni kontakt świń z dzikami). Dlatego zdania są jednoznaczne - jedynym narzędziem ochrony stad trzody chlewnej jest bioasekuracja.