Precyzyjne nawożenie i opryskiwanie. Ile trzeba wydać? Co musi mieć ciągnik?
- Precyzyjna aplikacja przy wykorzystaniu komputerów i systemów wspomagających może dać oszczędności od kilku do kilkunastu procent w samych środkach ochrony roślin oraz nawozie RSM - mówi Patryk Krzywdziński - właściciel firmy PEIKA produkującej urządzenia do rolnictwa precyzyjnego. - Oprócz tego należy pamiętać, że wykonanie precyzyjnego zabiegu to nie tylko zużycie ŚOR, ale również poprawnie wykonany zabieg, co przekłada się na wyższe plony - dodaje specjalista. Jak zaznacza, trudno jest podać konkretną kwotę oszczędności, bo to zależy od wielu zmiennych m.in. od zastosowanych rozwiązań technologicznych, aktualnego sposobu aplikacji, rodzaju upraw, a także cen ŚOR oraz nawozów. - Na podstawie danych z obecnego roku szacujemy, że mogą to być oszczędności nawet do 150-200 zł/ha w jednym sezonie - podkreśla Krzywdziński. Między innymi dzięki temu, przedstawiciele firm oferujących nawigacje i producenci maszyn zgodnie zaznaczają, że rolnicy w ostatnim czasie bardzo interesują się precyzją swojej pracy. - Rolnicy bardzo mocno interesują się możliwościami jakie daje rolnictwo precyzyjne. W opryskiwaczach systemy kontrolujące sekcje czy nawet każdą poszczególną dyszę mają duże wzięcie ze względu na to, jak duże oszczędności przynoszą - mówi Marcin Ochmański - przedstawiciel doskonale znanej na polskim rynku firmy KFMR Krukowiak. - Jeżeli mamy pola w typowym prostokącie, to wiadomo, że oszczędności są troszeczkę mniejsze. Jeżeli mamy pole z klinem - większym lub mniejszym - to kontrola sekcji daje więcej, ale w przypadku bardzo nieregularnych kształów pól, oszczędności cieczy roboczej, czasu i paliwa są już naprawdę duże - podkreśla Ochmański, zaznaczając, że najwięcej nakładek występuje zazwyczaj na uwrociach. - Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że przy wielu nakładkach cierpią na tym rośliny i sama gleba, a takie sytuacje występują na uwrociach nawet w przypadków pól prostokątnych i kwadratowych - zaznacza przedstawiciel firmy Krukowiak. Bartosz Sarna z firmy Maschio Gaspardo zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię: Oszczędności są tym większe im mniejsza jest sekcja, czyli mniejszy obszar jest wyłączony. System zarządzający poszczególnymi sekcjami jest kilkukrotnie mnniej dokładny niż system zarządzający każdą dyszą. Jego informacje uzupełnia Patryk Krzywdziński: Największe oszczędności będą przy zastosowaniu technologii zmiennego dawkowania nawozów, ponieważ to właśnie nawozy są największym kosztem przy produkcji roślinnej. Zużywamy wówczas nawóz w ilościach zależnych od zasobności gleby w różnych obszarach pola, a nie na całym polu jednakowo.
Jak podkreślają przedstawiciele branży, na opłacalność tego typu urządzeń mocno wpływa też areał na jakim wykorzystywana jest maszyna - im jest on większy, tym szybciej się zwróci. Idealnym tego przykładem jest firma Top Farms. - Żeby wyposażyć ciągniki i rozsiewacze w systemy o których mówiłem, trzeba było sporo zainwestować, ale przy naszym areale i oszczędnościach, które generują, jest to zdecydowanie opłacalny zakup - mówi Krystian Jelak - przedstawiciel firmy Top Farms. Jak podkreśla, w przypadku jego firmy, precyzja wysiewu nawozu i oprysku nie ogranicza się do nie nakładania się środków i nawozów, ale także do wymienionego wcześniej ustalania dawek na podstawie zasobności gleby w dane składniki pokarmowe. - Przygotowanie map zmiennej aplikacji nawozów rozpoczynamy od wyznaczenia siatki poboru prób glebowych na naszych polach. Składa się ona z 3,5 - hektarowych poligonów, wytyczonych na podstawie map NDVI (ang. Normalized Difference Vegetation Index). Wskaźnik ten pozwala nam określić stan rozwojowy oraz kondycję roślin, dzięki temu wyznaczone obszary charakteryzują się przybliżonymi cechami. Po otrzymaniu wyników zasobności składników pokarmowych dla każdego z poligonów przypisujemy odpowiednią dawkę nawozu. Przygotowane mapy importujemy na terminale obsługujące rozsiewacze - tłumaczy Jelak, zaznaczając, że na poszczególnych częściach pola dawka nawozu może się różnić nawet o 100%. Jednemu z takich zabiegów przyglądaliśmy się pod koniec ubiegłego roku na polu w miejscowości Witoldowo (woj. wielkopolskie). Podczas zabiegu zmiennego wysiewu nawozu potasowo-magnezowego przeprowadzanego na areale około 10 tys. ha, firmie Top-Farms dzięki precyzji wysiewu udało się zaoszczędzić około 400 ton nawozu w porównaniu do konwencjonalnej metody wysiewu. Tak potężny areał to także większe możliwości przedsiębiorstwa, jeśli chodzi o inwestycje w najnowocześniejsze technologie.
Nowe technologie także w mniejszych gospodarstwach
Systemy rolnictwa precyzyjnego mogą być również z powodzeniem wprowadzane w gospodarstwach działających na kilkudziesięciohektarowych areałach. Trzeba uświadomić sobie, że sama precyzja zabiegu i oszczędność cieczy roboczej, to nie jedyny plus dla budżetu rolnika. Dokładność przekłada się również na mniejsze spalanie, oszczędności w czasie, większą zdrowotność roślin i gleby, a co za tym idzie - większe plony. To wszystko sprawia, że systemy te zwracają się szybciej niż niejednemu mogłoby się wydawać. - Duże zakłady już na takich systemach bazują. Można powiedzieć, że jest to dla nich podstawa. Według mnie warto ponieść koszty tych systemów bez względu na wielkość gospodarstwa, bo po jakimś czasie to się tak czy inaczej zwróci - zaznacza Michał Wojciechowski - przedstawiciel firmy Amazone. - Trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na dwie rzeczy - koszty ponoszone na nawozy i środki ochrony roślin oraz nacisk na to, żeby maszyny pracowały zgodnie z przepisami o ochronie środowiska - dodaje. Patryk Krzywdziński z firmy PEIKA zwraca także uwagę na to, że mimo iż urządzenia rolnictwa precyzyjnego są znane i dostępne na rynku od wielu lat, to ciągle rośnie ich precyzja, co tylko korzystnie wpływa na okres zwrotu. - Wykorzystywanie zaawansowanych czujników oraz kamer na maszynach, które np. potrafią rozpoznawać chwasty lub choroby roślin to coś na co dostępna technologia kilkanaście lat temu by nie pozowliła. Jakiś czas temu gęstość łanu mierzono czujnikiem posiadającym mechaniczny pręcik, który podczas jazdy uderzał o roślinę i wychylał się. Dziś robią to wysokiej jakości kamery i czujniki, które oceniają dodatkowo stopień zazielenienia liści roślin na podstawie analizy obrazu - tłumaczy ekspert.
Ile trzeba zainwestować w precyzję?
Systemy rolnictwa precyzyjnego w opryskiwaczach i rozsiewaczach nawozu potrafią przynosić duże oszczędności. Najpierw trzeba w nie jednak dość sporo zainwestować. - Zakres cenowy może być bardzo szeroki. Zależy to oczywiście od funkcjonalności systemu, jego stopnia skomplikowania oraz od marki takiego sprzętu - mówi Patryk Krzywdziński - właściciel firmy PEIKA, odpowiadając na pytanie dotyczące kosztów, które należy ponieść, aby wyposażyć rozsiewacz bądź opryskiwacz w system gwarantujący precyzyjną pracę. Specjalista, opierając się na przykładzie opryskiwacza, zaznacza także, że istotną kwestią jest oczywiście także to, czy maszyna jest już wyposażona w podstawowe sterowanie elektryczne - np. elektrozawory. - W przypadku instalacji od podstaw, która będzie odpowiadała definicji rolnictwa precyzyjnego, trzeba się liczyć z kosztem od około 26-28 tys. zł. W podanej kwocie największy koszt stanowi nawigacja rolnicza, następnie elementy wykonawcze na opryskiwaczu oraz komputer - tłumaczy właściciel firmy PEIKA. Krzywdziński podpowiada, że bardziej zaawansowane rozwiązania do najtańszych nie należą, dlatego przed inwestycją warto zastanowić się nad tym, co tak naprawdę jest rolnikowi potrzebne. - Należy zwrócić uwagę, że dużą precyzję zabiegu może zapewnić nam sam komputer do opryskiwacza bez zaawansowanych rozwiązań nawigacyjnych. W takim przypadku koszt może być znacznie niższy - zaznacza. Jak sytuacja wygląda w przypadku fabrycznego doposażania maszyn w tego typu systemy? - W dużej mierze zależy to od stopnia precyzji jaki jest oczekiwany oraz skomplikowania systemu. Możemy się zdecydować np. w przypadku opryskiwacza na standardowy komputer sterujący (RADION) i dołożyć do niego nawigację GPS, która wytyczy właściwy tor jazdy oraz pozwoli na automatyczną kontrolę sekcji opryskiwacza. Taki system to koszt pomiędzy 20 - 25 000 PLN netto - zaznacza Janusz Podróżny z firmy Unia. - Jeżeli natomiast celujemy w maksymalną precyzję, czyli sterowanie oparte na systemie ISOBUS, połączone z nawigacją, zmiennym dawkowaniem (VRC), czy też w przypadku opryskiwaczy w kontrolę sekcji sprowadzoną do poziomu pojedynczego rozpylacza, musimy liczyć się z kosztami pomiędzy 40 - 65 000 zł netto (w zależności od tego jakie funkcje rolnictwa precyzyjnego konkretnie nas interesują) - dodaje przedstawiciel firmy przejętej w tym roku przez Chemirol.
- Koszty dodatkowe w przypadku wyposażenia maszyn w systemy rolnictwa precyzyjnego takimi jak automatyczne zarządzanie sekcjami i zmienne dawkowanie to około +35% do ceny standadowego rozsiewacza nawozu i +30% w przypadku opryskiwacza. Jeszcze więcej trzeba wydać na opryskiwacze z systemem wyłączania dysza po dyszy ("nozzle by nozzle") - mówi Bartosz Sarna - przedstawiciel firmy Maschio Gaspardo. Jego informacje uzupełnia Marcin Ochmański z firmy Krukowiak: Cena jest uzależniona od tego jak bardzo rozbudowany jest to system. W przypadku opryskiwacza od ilości sekcji. Belki o mniejszej szerokości posiadają 5 sekcji, szersze 7, 9, 11 i maksymalnie, w naszym przypadku 13. Przedstawiciel podkreśla także, że w przypadku tego producenta, ostateczne parametry każdej maszyny mogą być dostosowywane pod potrzeby konkretnych klientów. - Szerokość sekcji ustalamy indywidualnie. Wszystko zależy od tego jaki dany rolnik ma układ pól. Końcówki belki mogą mieć różne szerokości. Podobnie jak w firmie Krukowiak, w przypadkach Maschio Gaspardo i Unii belka opryskiwacza może być podzielona na maksymalnie 13 sekcji. Może także posiadać system zarządzający niezależnie każdą pojedynczą dyszą. W więcej sekcji - bo aż 32 mogą być wyposażone rozsiewacze nawozów. Jak to wygląda w przypadku firmy PEIKA uzbrajającej maszyny różnych marek w systemy rolnictwa precyzyjnego? - Maksymalnie nasz system obsługuje 23 sekcje. Obecnie pracujemy nad rozwiązaniem, które pozwoli nam na sterowanie pojedynczą dyszą - zaznacza Krzywdziński.
Za co płacimy - z czego składają się systemy?
- Przede wszystkim mamy komputer sterujący wyposażony w GPS-a - mówi Marcin Ochmański z firmy Krukowiak i dodaje: W przypadku opryskiwacza nie musi to być super dokładne i precyzyjne z racji tego, że dysze są od siebie oddalone o 50 cm i cały układ może działać na darmowym sygnale nawigacji - bez żadnych opłat i abonamentów. Dokładność w takim przypadku wynosi 15-20 cm i w przypadku opryskiwacza jest to zupełnie wystarczające - zaznacza przedstawiciel. Koszt całego systemu jest w dużej mierze zależny także od wyposażenia ciągnika współpracującego z maszyną. W najlepszym przypadku - kiedy traktor posiada system ISOBUS, można odliczyć koszt terminala pozwalającego na obsługę urządzenia, gdyż obsłuży go fabrycznie zamontowany wyświetlacz w ciągniku. - Taki układ daje nam też najwięcej możliwości, bo pozwala na wykorzystanie wszystkich opcji dostępnych w maszynach - zaznacza Michał Wojciechowski, podkreślając, że w przypadku rozsiewaczy warto mieć dokładny sygnał RTK, który gwarantuje dokładność zabiegów do 1-2 cm. - Nie ma w takich przypadkach np. przerzucania nawozu za granicę swojego pola - tłumaczy przedstawiciel firmy Amazone. Co w przypadku ciągników bez ISOBUS-a? W żaden sposób nie wyklucza to wykorzystywania ich do współpracy z naszpikowanymi technologią maszynami. - W skład systemu wchodzą wtedy terminal, aplikacje odblokowujące rolnictwo precyzyjne i antena GPS - podsumowuje Bartosz Sarna. - Jeśli chodzi o nasze komputery, to ciągnik tak naprawdę musi posiadać jedynie złącze zasialania 12 V. Dodatkowo w kabinie należy sobie przygotować uchwyt na telefon bądź tablet - zaznacza Patryk Krzywdziński. - Nasz system PEIKA WACS składa się z jednostki centralnej umieszczonej na opryskiwaczu oraz aplikacji na system Android. Do jednostki centralnej podłączone są elektrozawory oraz czujnik prędkości i przepływomierz. Oprócz tego możemy podłączyć także inne elementy takie jak: oświetlenie, elektrozawory hydrauliki belki czy znaczniki pianowe - podkreśla przedstawiciel firmy PEIKA. - Opcjonalnie zamiast czujnika prędkości można wybrać model komputera, który odczytuje prędkość z systemu GPS, a nie z czujnika prędkości. Przekłada się to na dodatkową precyzję podczas pracy ze względu na dokładniejszy pomiar prędkości - podsumowuje.