Żeby ziemia agencyjna trafiła do rolnika
O ziemię sprzedawaną przez Agencję Nieruchomości Rolnych walczą zarówno rolnicy, jej byli właściciele, jak też spadkobiercy. Mimo zmiany przepisów, które miały pomóc małym gospodarstwom, nadal wygrywa pieniądz.
Ponad 100 tysięcy hektarów rocznie sprzedaje od kilku lat Agencja Nieruchomości Rolnych. W Zasobach Własności Rolnej Skarbu Państwa znalazło się 4,74 mln ha gruntów. Dotychczas agencja zbyła ponad 3 mln ha gruntów (niektóre grunty niejednokrotnie). Według stanu na koniec czerwca tego roku w zasobie nadal pozostaje niemal 1,57 mln ha, z czego około 1,18 mln ha to grunty wydzierżawione.
Zainteresowanie ziemią wśród rolników jest bardzo duże. Walcząc o możliwość jej zakupu, ceny za hektar podbijają do nawet 100.000 zł. Kiedy na początku tego roku Agencja Nieruchomości Rolnych w Poznaniu ogłosiła przetarg na zbycie gruntów w Tursku (powiat pleszewski), ucieszyli się okoliczni rolnicy. Ziemia ta pochodziła z 30% wyłączeń z umowy dzierżawy, łącznie 19,52 ha. Do przetargu mogli stanąć rolnicy indywidualni, którzy zamierzali powiększyć swoje gospodarstwa rodzinne. Natomiast nie mogły uczestniczyć w nim takie osoby, które mają powyżej 300 ha. Nie mógł też ziemi kupić jej dotychczasowy dzierżawca. Licytacja odbyła się 7 marca w Przygodzicach. O ziemię „biło się” w sumie 16 rolników z gmin: Gołuchów, Pleszew i Blizanów. 6 osób było zainteresowanych nabyciem działki o powierzchni 7,6 hektara gruntów ornych klasy IVb. Ziemię tę agencja wyceniła na 210.347 zł.
W wyniku licytacji najwyższą stawkę zaproponowała kierownik gospodarstwa rolnego, z którego wystawiona na sprzedaż ziemia została wyłączona. Cenę działki kobieta podbiła do 569.397 zł (około 74.000 zł za hektar). Rolnicy nie dali za wygraną. Postanowili walczyć o kolejną działkę o łącznej powierzchni 11 ha. Grunty te są klasy IVa i IVb. I tym razem najwyższą stawkę zaproponowała kierownik gospodarstwa. Wartość ziemi, oszacowaną na 306.762 zł, podbiła do 706.662 zł (64.242 zł za ha). Kobieta nabyła też pozostałe działki. 0,13 ha, którego wartość oszacowano na 2.448 zł, kupiła za 2.473 zł. Również ostatnią działkę o powierzchni 0,70 ha, wycenioną na 12.426 zł, wylicytowała za 12.556 zł.
Rolnicy, którzy startowali w przetargu, byli oburzeni tym, że ziemię nabyła szefowa gospodarstwa w Tursku. - Gdybym miał tyle ziemi, to do picu bym ustąpił, żeby rolnicy sobie kupili - twierdził jeden z uczestników licytacji. Uważa również, że nie należy do biednych rolników, ale takich pieniędzy nie ma, żeby za hektar dać 75.000 zł. - To już izba skarbowa mogłaby się przyjrzeć. My liczyliśmy, że kupimy za jakieś sensowne pieniądze i agencja by nam rozłożyła na raty - wyjaśniał mieszkaniec gminy Gołuchów. Dodał, że ustawa, która nakazuje wyłączenie 30% ziemi dzierżawcy gruntów należących do ANR, nie pomaga indywidualnym rolnikom. - Jak tak to się będzie odbywać, to po co, żeby któryś minister mówił, że zrobili ustawę, żeby chłopy mogły kupić ziemię? Nie dziwię się rolnikom w zachodniopomorskim, gdzie widzą, że jawnie są robieni już nie powiem w co - opowiadał.
Zwyciężczyni przetargu Urszula Ławińska zapewniała, że zakupiła ziemię dla siebie. - Ja wszystkiej ziemi mam 53 ha. (…) Na swoją własność mam przeszło 3 hektary. Resztę już od 10 lat dzierżawię od ANR. (…) Sama to obrabiam, mam ludzi, mam sprzęt, ja mam kombajn, mam ciągnik, agregat, opryskiwacz, ja mam wszystko - podkreślała. Za 19,52 hektara kobieta dała 1.291.088 zł. Jej zdaniem takie pieniądze można wypracować na roli. - Płatność chyba rozłożę na raty, ale na razie tego nie wiem - tłumaczyła kobieta. Zgodnie z wymogami agencji, nabywca musi prowadzić działalność rolniczą na kupionej nieruchomości przez 10 lat. Może ją jednak zapisać krewnemu. Kobieta ma już wiek emerytalny, zapewniała, jednak, że na razie nie zamierza rezygnować z pracy. - Po tym czasie to nie wiem, to wszystko góra (Pan Bóg - przyp. tej ziemi - mówiła.
Z nabyciem ziemi z zasobów Skarbu Państwa mają problemy nie tylko mali rolnicy, ale byli właściciele i ich spadkobiercy. Mogą oni skorzystać z pierwszeństwa w nabyciu (bez przetargu). Prawo to przysługuje byłym właścicielom nieruchomości i ich spadkobiercom oraz dotychczasowym dzierżawcom. W 2013 roku agencja sprzedała im 88 tys. ha. Natomiast w pierwszym półroczu 2014 roku dzierżawcy w ramach pierwszeństwa w nabyciu zakupili już 33,6 tys. ha. - Jeśli chodzi o spadkobierców, to mają oni zgodnie z art. 29, ust. 1, pkt 1 Ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa prawo pierwszeństwa w nabyciu, jeżeli nieruchomość została przejęta na rzecz Skarbu Państwa przed dniem 1 stycznia 1992 r. - wyjaśnia Wojciech Adamczyk z biura Rzecznika Prasowego Agencji Nieruchomości Rolnych w Warszawie. - To uprawnienie przysługuje tylko wówczas, gdy agencja przeznaczy tę nieruchomość do sprzedaży. Z prac przeprowadzonych przez ANR wynika, że najwięcej roszczeń zgłoszono do oddziałów terenowych w Bydgoszczy i Poznaniu. Liczba wszystkich zgłoszonych wniosków przez byłych właścicieli lub ich spadkobierców sięga około 3 tys. i dotyczy powierzchni ok. 400 tys. ha. Warto zaznaczyć, że każdy przypadek jest inny i musi być rozpatrywany indywidualnie. W 2013 roku Agencja Nieruchomości Rolnych sprzedała spadkobiercom w ramach pierwszeństwa w nabyciu łącznie prawie 5,5 tys. ha - tłumaczy.
W większości przypadków spadkobierca jest nieformalnym pośrednikiem, który nabywa grunt za pieniądze pożyczone np. od dzierżawcy ziemi i później się z nim rozlicza. Ziemia w ogóle nie trafia na wolny rynek.
„Wieści Rolnicze” podsunęły ANR inne rozwiązanie, wydaje się, że korzystne zarówno dla spadkobierców, rolników, jak i budżetu państwa. Chodzi o to, że agencja mogłaby odkupić ziemię od tych spadkobierców, których po prostu nie stać na jej nabycie, za niższą kwotę, a później sprzedać w drodze przetargu rolnikom. Wtedy większe szanse na nabycie gruntu miałby mały rolnik, a do budżetu państwa i tak wpłynęłyby środki.
Niestety, nie otrzymaliśmy konkretnej odpowiedzi od ANR. Natomiast nasz pomysł spodobał się Danucie Prus-Głowackiej z Zarządu Oddziału Wielkopolskiego Towarzystwa Ziemiańskiego w Poznaniu. - To jest bardzo sensowne rozwiązanie, że gdyby państwo w jakiejś formie zadośćuczynienia czy rekompensaty odkupiło grunty od nas i wtedy byśmy zwalniali te roszczenia. (…) Ta pula ziemi mogłaby autentycznie trafiać do rolników - podkreśla. Dodaje, że zasady nabywania gruntów przez potomków i spadkobierców nie zmieniły się. - Spadkobiercy mogą odkupić grunty od ANR, te, które były własnością naszych dziadków czy rodziców, bez żadnych ulg, tylko po cenach rynkowych określonych ściśle przez rzeczoznawców ANR - mówi. Jednak wydłużyły się procedury związane z kupowaniem ziemi. - I trwają one coraz dłużej. A to nas niepokoi, bo szereg wniosków związanych z odzyskiwaniem zespołów dworsko-parkowych, niszczejących i rozpadających się, cennych obiektów dla dziedzictwa kulturowego wsi czy również wnioski związane w z kupnem ziemi są bardzo długo rozpatrywane - ubolewa.
Podejrzewa, że problem polega na tym, że jeśli wniosek rozpatrywany jest ponad rok, to wówczas są duże różnice pomiędzy pierwszą wyceną gruntu a aktualną ceną. - Są nawet takie przypadki, że procedura trwa 2,5 roku - mówi. Danuta Prus-Głowacka nie ukrywa, że spadkobiercy czy też potomkowie chętnie porozumiewaliby się z rolnikami, którzy cenią prawo własności i byliby chętni do nabycia danej ziemi. - Do nas były skierowane prośby o pośredniczenie, rozmowy i przełamanie niechęci, a okazało się, że sprawa jest już po fakcie. Wiem, że rolnicy narzekają też, że te 30% wyłączeń gruntów od dzierżawców nie trafia do nich - podkreśla. Jest też oburzona stanowiskiem ministra Marka Sawickiego, który powiedział, że w celu usprawnienia obrotu ziemią, spadkobiercy i byli właściciele mają być pozbawieni prawa pierwszeństwa nabycia gruntów, do których zgłoszone zostały roszczenia. - Obrót ziemią powinien być jak najszybciej uregulowany ustawowo z poszanowaniem konstytucyjnego prawa własności. To jest możliwe i konieczne aby poprzez ułomne nowelizacje prawne, jakie są ciągle wprowadzane, nie komplikować coraz bardziej obrotu gruntami i aby Skarb Państwa nie był zmuszony wypłacać wysokich odszkodowań w przegranych procesach sądowych - mówi Danuta Prus-Głowacka.
Ceny gruntów rolnych systematycznie rosną od przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. W 2010 roku średnia cena 1 ha wynosiła około 15,3 tys. zł, w 2011 roku wzrosła do około 17,2 tys. zł, a w 2013 roku - za hektar trzeba zapłacić prawie 21,8 tys. zł. Wzrost cen dotyczy zarówno rynku prywatnego (międzysąsiedzkiego) monitorowanego przez GUS, jak i rynku państwowego (sprzedaż przez ANR). Z informacji ANR wynika, że w II kwartale tego roku po raz pierwszy od dłuższego czasu nie nastąpił wzrost cen sprzedaży państwowej ziemi.
Średnia cena gruntów rolnych sprzedanych przez ANR w tym okresie wyniosła 23.589 zł za 1 ha i była niższa o 577 zł, czyli o 2,4%, od odnotowanej w I kwartale bieżącego roku. - Ze względu na położenie, w Polsce mamy do czynienia z dużym, regionalnym zróżnicowaniem cen nieruchomości rolnych. Ceny w najdroższych województwach na koniec 2013 roku osiągnęły poziom ponad 30 tys. zł/ha, i były ponad dwukrotnie wyższe niż w województwach, gdzie grunty były najtańsze i nie przekroczyły 15 tys. zł/ha - wyjaśnia Wojciech Adamczyk, przedstawiciel ANR. Najczęściej o ziemię zbywaną przez agencję biją się rolnicy z zachodniopomorskiego (27,3 tys. ha), warmińsko-mazurskiego (23,5 tys. ha), wielkopolskiego (16 tys. ha) oraz dolnośląskiego i lubuskiego (po 15,2 tys. ha). Natomiast najmniej ziemi zakupiono na terenach województw: małopolskiego, łódzkiego, świętokrzyskiego i śląskiego.
- W 2014 roku ANR planuje sprzedać ogółem 125 tys. ha gruntów. W trzech kwartałach zbyła 78,7 tys. ha gruntów, co stanowi 63% realizacji planu sprzedaży na bieżący rok - tłumaczy. Nowe przepisy dotyczące ograniczeń w zakupie ziemi z zasobów Skarbu Państwa miały ułatwić dostęp do gruntów dla indywidualnych rolników. - Agencja nie sprzedaje ziemi rolnej na wolnym rynku. Wszystkie działki o przydatności rolniczej kierowane są na przetargi ograniczone, w których mogą i biorą udział tylko rolnicy indywidualni. Każda działka o powierzchni powyżej 5 ha jest oferowana tylko i wyłącznie rolnikom na powiększenie gospodarstw rodzinnych. W ubiegłym roku agencja zorganizowała 4.300 przetargów ograniczonych, na których rolnicy kupili 34 tys. ha. W bieżącym roku wynik będzie zbliżony, co potwierdzają statystyki. W I połowie tego roku przeprowadzono prawie 1.600 przetargów ograniczonych na powierzchnię 17,4 tys. ha, z czego prawie 1.100 było skutecznych i sprzedano na nich ponad 13,5 tys. ha. Skuteczność przetargów ograniczonych jest więc zdecydowanie większa niż nieograniczonych - zaznacza Wojciech Adamczyk.
Dotychczas na bazie gruntów państwowych powstało ponad 5 tysięcy gospodarstw 100-hektarowych, a 330 tysięcy gospodarstw rodzinnych powiększyło swój areał o 5 hektarów. - Oczywiście ciągle jest duże zainteresowanie rolników zakupem gruntów na powiększenie gospodarstw rodzinnych. Tym bardziej, że agencja nadal oferuje atrakcyjne warunki ich zakupu. Rolnicy mogą nabywać ziemię na zasadach preferencyjnych. Polegają one na tym, że rolnicy, którzy nabędą państwową ziemię w celu utworzenia lub powiększenia gospodarstwa rodzinnego, mogą korzystać m.in. z możliwości rozłożenia przez ANR płatności na roczne lub półroczne raty z oprocentowaniem w wysokości 3,75% rocznie, na okres do 15 lat, pod warunkiem, że jeszcze przed zawarciem umowy wpłacą co najmniej 10% ceny nieruchomości - wyjaśnia przedstawiciel ANR.
Oczywiście ciągle jest duże zainteresowanie rolników zakupem gruntów na powiększenie gospodarstw rodzinnych. Tym bardziej, że agencja nadal oferuje atrakcyjne warunki ich zakupu. Rolnicy mogą nabywać ziemię na zasadach preferencyjnych. Polegają one na tym, że rolnicy, którzy nabędą państwową ziemię w celu utworzenia lub powiększenia gospodarstwa rodzinnego, mogą korzystać m.in. z możliwości rozłożenia przez ANR płatności na roczne lub półroczne raty z oprocentowaniem w wysokości 3,75% rocznie, na okres do 15 lat, pod warunkiem, że jeszcze przed zawarciem umowy wpłacą co najmniej 10% ceny nieruchomości.
Na przetargi kierowane są działki od 1 ha do średniej powierzchni gospodarstwa w województwie. W tych regionach, w których średnia wojewódzka jest niska, przy ustalaniu maksymalnej wielkości działek kierowanych na przetarg ograniczony brana jest pod uwagę średnia powierzchnia gospodarstwa w kraju. Tam, gdzie wielkość działki wyznaczona jest naturalnymi granicami, np. przebiegającą drogą lub przepływającą rzeką, agencja może powiększyć średnią wielkość oferowanej działki jeszcze o 50%. - Oznacza to, że duże pola dzielone są na działki, których wielkość nie przekracza 150% średniej wojewódzkiej, a na terenach o rozdrobnionym rolnictwie 150% średniej krajowej. W praktyce oznacza to, że jeśli dochodzi do podziału działki, to w zależności od regionu Polski są to areały od 10 ha do 45 ha - mówi.