Za co właściciel małego gospodarstwa ma sobie kupić nową maszynę?
DIANA KOCZOREK
Mochów, województwo opolskie
My na pewno mamy gospodarstwo rodzinne, bo jest małe - nie mamy nawet 20 ha.
My chcielibyśmy mocniejszy ciągnik, bo jest nam potrzebny, ale oni patrzą, że mamy niecałe 20 ha, więc nam się ciągnik 120 kM nie należy. W tym roku na pewno będziemy składać wniosek na ciągnik, mamy takie plany, zobaczymy, czy nam to przejdzie. Przy bydle jest nam bardzo potrzebny, ale oni z góry zakładają, że nie. Jak nie masz 50 ha, to możesz jeździć, pracować maszynami gorszej jakości.
Jak składaliśmy wniosek na paszowóz, mieliśmy tylko 27 sztuk bydła, więc należał nam się taki do 10 metrów sześciennych. (...) Na dzień dzisiejszy mamy 47 sztuk i ten paszowóz jest już za mały. Ale on nie kosztował 1.000 zł, tylko 100 tys. zł! Musimy podpisać w Agencji, że dostając pieniądze, w ciągu 10 lat zwiększymy produkcję. ARiMR nie bierze pod uwagę tego, że jeśli zwiększy się np. ilość bydła, większy paszowóz będzie już za mały. Oni biorą pod uwagę stan na dzień dzisiejszy. Sprzedać tego paszowozu, który mamy, nie możemy, zamienić na większy - też nie, bo przez pięć lat musimy mieć ten, który mamy. Taki jest wymóg unijny. Coś jest nie po kolei. Nie posłuchają rolnika, tylko wymyślają swoje przepisy, które mijają się z celem. To nas na maksa wkurza. Nas na dzień dzisiejszy blokuje paszowóz - nie mając spłaconego jednego, nie jesteśmy w stanie kupić następnego, bo ten będzie kosztował już nie 100 tys., ale 150 tys. zł. Unia czy Agencja - bo nie wiem, kto te przepisy pisze, tak nas blokują, że ani się człowiek nie chce wypowiadać, bo tylko się musi złościć.
MIROSŁAW MIKOŁAJCZYK
Józefów, gmina Chocz, województwo wielkopolskie
Prowadzimy gospodarstwo o powierzchni blisko 20 ha - przewaga klas bonitacyjnych gleb w to V i VI. Produkcja odbywa się w sposób ekologiczny. Największą powierzchnię upraw w naszym gospodarstwie stanowi topinambur oraz rośliny miododajne. W skład naszego gospodarstwa wchodzi również pasieka, która liczy 60 rodzin pszczelich. W gospodarstwie pracują członkowie rodziny. Ja pracuję również zawodowo, gdyż przy takiej powierzchni gospodarstwa trudno byłoby utrzymać rodzinę.
Gospodarstwa rodzinne to według mnie gospodarstwa, które przechodzą z pokolenia na pokolenie w danej rodzinie, bez względu na powierzchnię.
W obecnych czasach, żeby utrzymać całą rodzinę z pracy w gospodarstwie, trzeba mieć takie, które ma minimum 100 ha.
Jakiego wsparcia oczekują właściciele gospodarstw rodzinnych? Ograniczenia sprzedaży zagranicznych płodów rolnych w Polsce oraz inicjatyw wspierających lokalnych producentów. Zwiększenia dopłat na rozwój pszczelarstwa. Ograniczenia biurokracji, która często przeszkadza w rozwoju gospodarstw. Większego wkładu w promocje ekologicznej żywności.
Czytaj także: