Wojna na Ukrainie. Jak wpływa na ceny w rolnictwie w Polsce i Unii?
Za sporymi podwyżkami cen zbóż, świń i drobiu idą rosnące w szalejącym tempie koszty produkcji. Jak długo to może potrwać?
Gospodarka na całym świecie, w tym i w Polsce, odczuwa skutki wojny na Ukrainie. Z uwagi na fakt, iż Rosja oraz Ukraina są jednymi z największych eksporterów żywności – w dużym stopniu to właśnie na branżę rolniczą spadają negatywne konsekwencje konfliktu.
Wojna na Ukrainie. UE chce zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe obywatelom
Zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego w obliczu tego, co dzieje się na Ukrainie, przybiera kluczowe znaczenie. I coraz częściej pojawiają się głosy, że jest ono ważne na równi z bezpieczeństwem militarnym. Dlatego unijni komisarze oraz polski rząd deklarują, że przeznaczą środki na pomoc sektorowi rolnemu, głównie po to, by przeciwdziałać negatywnym skutkom szalejących wzrostów kosztów produkcji i tym samym nie doprowadzić do drożyzny w sklepach.
Wojna na Ukrainie i braki paliwa rolniczego
Rolnicy z kolei mają nadzieję, że nie będzie to czcze gadanie i wsparcie do nich trafi, bo póki co, mimo wzrostów cen płodów rolnych, głównie liczą wydatki, między innymi te związane z zakupem energii elektrycznej, gazu czy paliwa. W przypadku oleju napędowego nawet ta cena, przez pewien czas, nie była największą zmorą rolników. Zamieszanie, jakie pojawiło się na rynku paliw, doprowadziło do kuriozalnej sytuacji, w której na stacjach… zabrakło oleju napędowego. Rolnicy alarmowali, że nie mogli zatankować ciągników i tym samym wjechać w pole z przygotowaniami do wiosennych zasiewów.
Wzrosty cen zbóż, świń i drobiu
Na odpowiedź giełd światowych na inwazję rosyjską na Ukrainę nie trzeba było długo czekać – również tych związanych z rolnictwem. Wzrosły ceny zbóż i roślin oleistych, a także żywca wieprzowego oraz drobiu. W górę poszybowały także ceny środków do produkcji roślinnej.
- Ceny nawozów azotowych i tak są wysokie – a teraz rośnie obawa o dalsze wzrosty cen gazu, który jest wykorzystywany przy produkcji tych nawozów. W dodatku Białoruś i Rosja są producentami potasu. W przypadku zmniejszenia dostaw z tych krajów, podaż nawozów potasowych będzie niższa w Europie, co nie pozostanie bez wpływu na ich ceny - Grzegorz Rykaczewski, analityk sektora rolno-spożywczego banku Santander.
Więcej informacji na temat wpływu konfliktu w Ukrainie na rynek zbóż i rzepaku TUTAJ
Wojna na Ukrainie. Śruta o 80% w górę, olej – 60%
Z wyższymi kosztami produkcji muszą liczyć się także hodowcy zwierząt. Już w krótkim czasie po wybuchu wojny, wytwórnie pasz m.in. w naszym kraju zaczęły odczuwać braki wielu wykorzystywanych w produkcji komponentów.
- Gros oleju, który wjeżdżał do Polski, chodzi przede wszystkim o olej sojowy i słonecznikowy, był ze strony wschodniej czyli Ukrainy. Podobna sytuacja dotyczy śrutu słonecznikowego, który powstaje w wyniku produkcji oleju. Teraz jest problem z dostępem do tych produktów. Szukamy alternatywnych źródeł tych surowców, czyli ze strony zachodniej, natomiast ceny są zdecydowanie wyższe niż do tej pory były - tłumaczył w połowie marca Sławomir Rosik, specjalista ds. zaopatrzenia firmy Piast Pasze.
O jakich podwyżkach mowa? W przypadku śruty to aż 80%, a oleju – 60%! - Skoki cenowe komponentów będą musiały przełożyć się na ceny pasz. Tego ciężaru finansowego żaden zakład przetwórczy nie weźmie na siebie - dodał Sławomir Rosik. Problem z brakiem surowców do produkcji pasz mogą się niestety pogłębiać. - Obserwujemy wzrost zakupu pasz, a to oznacza, że produkcja zwierząt wzrasta. Trzeba będzie wypełnić dziurę po producencie mięsa, którym do tej pory była Ukraina. Dodatkowo należy pamiętać o tym, że do wyżywienia będzie dodatkowa liczba ludzi. Dwa miliony uchodźców mamy w Polsce, którzy też będą konsumować. Rynek będzie musiał sobie z tym poradzić. Będą wzrosty cen, to jest normalne w takiej sytuacji. Musimy zdawać sobie sprawę, że import z takich krajów, jak Kanada, USA i Australia będzie droższy – zaznaczył Sławomir Rosik, specjalista ds. zaopatrzenia firmy Piast Pasze.
W ciągu kilkunastu dni od rosyjskiej inwazji na Ukrainę ceny pasz wzrosły nawet o ponad 20%. - Mamy dużo problemów. Sytuacja jest bardzo trudna – powiedział Bogdan Kocięba, prezes firmy Agro-Kocięba. Grzegorz Rykaczewski wyjaśnił, że Ukraina jest ważnym dostawcą na rynek europejski komponentów do produkcji pasz: śruty słonecznikowej, ale też oleju słonecznikowego i sojowego. Z uwagi na inwazję Rosji na Ukrainę dostępność tych produktów została bardzo mocno ograniczona. W związku z tym poszukiwane są komponenty do pasz z innych regionów świata, innych kontynentów.
- Przy zaburzeniach w łańcuchach dostaw konieczne jest szybkie znalezienie substytutów, co wiąże się często z importem z rynków dalekich geograficznie. Czyli oprócz wysokich już wysokich cen, dochodzą jeszcze koszty transportu. To wszystko powoduje presję na ceny finalnego produktu, czyli paszy - skomentował Grzegorz Rykaczewski.
Analityk przewiduje, że trend wzrostowy cen niestety będzie się utrzymywał.
Wojna na Ukrainie - jej wpływ na rynek trzody chlewnej
Na rynku wieprzowym obserwowane jest, już dawno nie zauważalne, ożywienie. Po okresie bardzo niskich cen świń, przyszedł czas na historyczne wzrosty. Jednak producenci świń ostrożnie przyglądają się tym zmianom.
- Pomimo wzrostu cen skupu żywca wieprzowego w Polsce trudno pokryć rosnące koszty produkcji związane nie tylko z cenami pasz, ale z coraz wyższymi kosztami paliwa i energii oraz rosnącą inflacją. Można więc spodziewać się wzrostu cen mięsa – skomentował Aleksander Dargiewicz, prezes Pol-Pig.
W jego opinii wkrótce nastąpią spore przetasowania na rynkach międzynarodowych.
- W związku z sankcjami, Rosja może przekierować swój eksport wieprzowiny do Chin, gdzie będzie konkurowała o rynki zbytu z unijnymi eksporterami. Co prawda Polska, ze względu na ASF, nie wysyła wieprzowiny do Chin, ale konkurencja zwiększy się również na innych rynkach azjatyckich (Wietnam, Kazachstan, HongKong), co już bezpośrednio wpłynie na polskich eksporterów mięsa – dodał Aleksander Dargiewicz.
Wojna na Ukrainie. Wzrosną ceny żywności
Nie trudno przewidzieć, że wszystko to finalnie przełoży się na ceny żywności. Międzynarodowy Fundusz Walutowy podał, że konflikt rosyjsko - ukraiński wywoła „szok cenowy” o zasięgu ogólnoświatowym.
- Nasila się presja inflacyjna, dlatego światowa gospodarka stoi w obliczu "bardzo poważnych" konsekwencji wojny na Ukrainie – stwierdził w komunikacie Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Według analityków MFW kryzys gospodarczy może uderzyć głównie w w ubogie gospodarstwa domowe, dla których żywność i paliwo stanowią wyższy odsetek wydatków. Jeśli wojna rosyjsko – ukraińska będzie postępować, szkody gospodarcze będą jeszcze bardziej znaczące. Wszystko będzie zależało od skali zniszczeń w Ukrainie oraz sankcji nakładanych na Rosję, które będą miały wpływ nie tylko na światową gospodarkę i rynki finansowe, nie tylko Federacji Rosyjskiej, ale również innych krajów. Inflacja będzie rosła. Pytanie, w jak szybkim tempie? Jedna z najważniejszych agencji ratingowej w Polsce S&P obniżyła prognozę wzrostu PKB Polski w 2022 r. do 3,6% z 5%. Agencja spodziewa się średniorocznej inflacji w Polsce w 2022 roku na poziomie 8,5%. Podobnego zdania są analitycy Banku Pekao.
- Widzimy jednak wyraźne ryzyko na wyższą dynamikę cen w tym roku – dodają eksperci rynkowi Banku Pekao.
Wojna na Ukrainie. Zniesiono obowiązek ugorowania
W obliczu tych wyjątkowych i niepokojących okoliczności pojawia się pytanie, co z planami wdrożenia w życie nowej Wspólnej Polityki Rolnej? Zdania są podzielone, jednak wśród osób ze środowiska rolniczego przeważają opinie, by złagodzić dość rewolucyjne i kosztowne zamierzenia dotyczące realizacji Europejskiego Zielonego Ładu.
Czytaj także: KE chce zastąpić rosyjski gaz zieloną energią?
Niektórych unijnych komisarzy, m.in. Fransa Timmermansa wojna na Ukrainie jednak jeszcze bardziej przekonuje do wdrażania planów związanych z ekologią i zieloną energią. W ten sposób kraje wspólnoty mają uniezależnić się od rosyjskiego gazu. W przypadku samego rolnictwa prawdopodobnie ambitne wizje zostaną nieco złagodzone.
Pierwszym symptomem jest zniesienie, krytykowanego przez wielu rolników, pomysłu wprowadzenia obowiązku ugorowania najpierw 10%, a potem 4% gruntów rolnych.
- Sytuacja na Ukrainie zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu nie tylko Ukrainy, ale Europie i światu, stąd uznano, że wyłączenie 4% użytków rolnych jest w tym przypadku niecelowe. Jest to ważne, bo wielu rolników co do tego wymogu miało dużo wątpliwości – skomentował Henryk Kowalczyk, szef resortu rolnictwa.
Zapraszamy do zapoznania się z innymi wiadomościami rolniczymi!