Rolnik na swoim bez prawa do budowy? To ostatni dzwonek. Gminy zalane wnioskami

Przypomnijmy: dwa lata temu w życie weszły przepisy, które zakładają poważne zmiany w planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowe przepisy o tworzeniu planów ogólnych w Polsce
Nowe regulacje nałożyły wówczas na samorządy obowiązek stworzenia do końca czerwca 2026 roku tzw. planów ogólnych. Mają one zastąpić dotychczasowe studia uwarunkowań i stać się swoistą "konstytucją przestrzenną" dla każdej gminy.
W teorii ma to wszystko ukrócić niekontrolowane do tej pory "rozlewanie się" zabudowy, chronić cenne grunty rolne i ograniczyć koszty, jakie dziś trzeba często ponosić z tytułu nieprzemyślanej urbanizacji.
Nowe plany ogólne mają uporządkować "nieład przestrzenny" i dać gminom możliwość większego panowania nad swoją przestrzenią. Tymczasem dziś - według rządowych raportów - w całej Polsce mamy zaledwie 33 proc. terenów objętych miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego.
Jak wiadomo jednak - diabeł tkwi w szczegółach. A tymczasem - jak alarmują już same samorządy oraz środowiska rolnicze, w praktyce nowe przepisy mogą stanowić duże zagrożenie dla rolników - chodzi zwłaszcza o wiele rodzinnych gospodarstw.
Wszystkie obawy wybrzmiały wyraźnie podczas ostatniej sejmowej komisji rolnictwa. Ale od początku.
Rolnicy boją się nowych przepisów o planach ogólnych. Chodzi o budowę nowych obiektów
Zgodnie z informacjami rządzących, dotychczasowy system oparty na tzw. WZ-kach (czyli decyzjach o warunkach zabudowy) wymknął się w Polsce spod kontroli.
Jak wyliczał obecny na komisji Michał Gilak, dyrektor Departamentu Planowania Przestrzennego w Ministerstwie Rozwoju i Technologii obecna rozproszona zabudowa w Polsce generuje olbrzymie koszty.
- Według różnych szacunków (...) mówi się o skali roku od kilku do kilkudziesięciu miliardów złotych, które ponosi gospodarka z tego powodu, że trzeba kłaść więcej rur, trzeba budować więcej dróg, trzeba dowozić dzieci do szkoły - wyliczał dyrektor.
Stąd właśnie nowe plany ogólne, które mają to zmienić - dając gminom narzędzie do panowania nad własnym terytorium i świadomego decydowania, gdzie można budować, a gdzie nie.
Wspomniane założenia ustawy zderzają się jednak dziś bardzo mocno z alarmującymi informacjami ze środowiska rolniczego i samych samorządów.
Ardanowski: "Żeby się nie okazało, że rolnicy mają swoją własność, ale nie mogą nią dysponować "
Największe obawy, artykułowane podczas komisji zarówno przez posłów, jak i przedstawicieli strony społecznej, dotyczą bowiem fundamentalnej dla polskiej wsi kwestii dziedziczenia i kontynuacji pracy na roli.
Dosadnie mówił o tym m.in. Jan Krzysztof Ardanowski.
- Jeżeli pojawia się potrzeba wybudowania domu dla następcy, dla następnego rolnika, dla dziecka tego rolnika, czy w ramach tego siedliska, czy tuż obok jest możliwość budowy, czy też nie ma możliwości zabudowy? Żeby się nie okazało, że rolnicy mają swoją własność, a nie mogą nią dysponować w logiczny i społecznie akceptowany, sprawiedliwy sposób - artykułował problem wprost były minister rolnictwa.
Wtórowała mu Marzena Kołacz-Rosłowska, pracowniczka jednego z urzędów gminy, która na co dzień zajmuje się sprawami dotyczącymi planowania przestrzennego, i która ma bezpośredni z rolnikami, wspólnie z mężem także prowadząc gospodarstwo.
- U nas w gminie mamy sytuację tego typu, że mamy coraz więcej następców, którzy nie chcą mieszkać z rodzicami, którzy nie chcą mieszkać w domu, który był pobudowany w latach osiemdziesiątych albo dziewięćdziesiątych. Oni chcą mieszkać w domach, które spełniają obecną technologię. Żeby taki dom wybudować, ustawa nowa i nowe plany ogólne nam tego zabronią - alarmowała wprost urzędniczka.
Jak przy tym dodawała, to z kolei spowoduje, że młodzi rolnicy nie będą chcieli być w tym miejscu.
- (...) Nie oszukujmy się, gospodarstwo, które nie będzie dopilnowane, w pewnym momencie stanie się opuszczone - obrazowała wprost.
Urzędniczka podawała też konkretne przykłady.
- Jest taki manewr w ustawie, dopuszczający obszar uzupełnienia zabudowy. Oczywiście proszę państwa, jest, tylko w momencie, kiedy urbaniści sporządzali ten obszar uzupełnienia zabudowy, to okazało się, że od budynków mieszkalnych można się rozbudować tylko w zakresie 10 metrów. Pytam się: kto wybuduje budynek mieszkalny w promieniu 10 metrów? No chyba nikt. Więc na to też te obszary uzupełnienia zabudowy wcale nie są takim dobrym rozwiązaniem - opisywała.
Plany ogólne. Lawinowy wzrost wniosków do urzędów o WZ-tki
To nie koniec. Jak zaznaczano na komisji - kolejnym potężnym problemem jest czas. Przypomnijmy: gminy mają termin do końca czerwca 2026 roku, by przyjąć plany ogólne.
Tymczasem dane przytoczone na komisji przez Jacka Zarzewskiego, przedstawiciela strony społecznej, są alarmujące.
- Na dzień 30 czerwca bieżącego roku jeszcze żadna gmina w Polsce nie opublikowała planu ogólnego. 5 proc. opublikowało projekty tych planów, 81 proc. zgłosiło rozpoczęcie prac, a 14 proc. nie podjęło uchwał w ogóle o przystąpieniu do przygotowania - wyliczał.
A warto mieć przy tym wszystkim na względzie, że według samorządowców, rzetelne przygotowanie planu zajmuje od 1,5 roku do 2 lat, co stawia pod znakiem zapytania dotrzymanie terminu przez większość gmin.
Tymczasem samorządu przeżywają obecnie prawdziwe oblężenie. Świadomość zbliżających się ograniczeń spowodowała bowiem lawinowy wzrost liczby wniosków o wydanie WZ-ek.
- Obecnie do urzędu gminy wpływają horrendalne liczby wniosków o wydanie decyzji o warunkach zabudowy. Pomijam już fakt, że my nie jesteśmy w stanie tego zrobić - alarmowała Marzena Kołacz-Rosłowska.
Tymczasem, jeśli gmina nie zdąży uchwalić planu ogólnego, po terminie nie będzie mogła wydać żadnej nowej decyzji o warunkach zabudowy, co w praktyce zamrozi inwestycje na terenach nieobjętych planami miejscowymi.
Rząd uspokaja w sprawie planów ogólnych. Są mechanizmy ochronne dla rolników?
Przedstawiciele resortu rozwoju starali się tonować podczas komisji nastroje, zapewniając, że ustawa zawiera mechanizmy ochronne dla rolników. Podkreślano, że rozbudowa istniejących siedlisk jest możliwa, a budynki gospodarcze do 150 m kw. nie wymagają WZ-ki.
Dyrektor Michał Gilak argumentował, że gmina zawsze może wyznaczyć strefę produkcji rolnej, gdzie budowa obiektów gospodarczych nie będzie problemem.
Tymczasem podczas komisji padały też inne przykłady od praktyków, czyli samorządowców.
- Okazuje się, że w mojej gminie tak naprawdę wiele miejscowości pozostaje bez możliwości strefy zabudowy, bo te miejscowości są stosunkowo niewielkie, zabudowania są rozrzucone - komentował m.in. burmistrz Mogielnicy, Robert Lipiec.
Osobną kwestią jest fakt, że nowoczesne rolnictwo wymaga większych inwestycji, jak np. chłodnie, które wymagają już pozwolenia na budowę.
- W związku z powyższym młody rolnik, który otrzyma dotację z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji na budowę przechowalni, na którą dostał decyzję i ma się wywiązać w terminie na zrealizowanie tego wszystkiego, będzie musiał: raz, że zobaczyć w planie ogólnym czy rzeczywiście zabudowa zagrodowa występuje na jego działce, a dwa, będzie musiał iść do wójta, do gminy, uśmiechnąć się, żeby zaczął, rozpoczął procedurę sporządzania planu miejscowego, który umożliwi mu uzyskanie pozwolenia na budowę - obrazowała to wspomniana wyżej urzędniczka jednej z gmin.
Po wejściu w życie planu ogólnego, uzyskanie pozwolenia będzie bowiem wymagało sporządzenia planu miejscowego.
- Pytanie jest takie, który z wójtów dla pana Kowalskiego specjalnie rozpocznie procedurę sporządzania planu miejscowego, który trwa od 8 do 12, 15 miesięcy, czasami dłużej i wiąże się z kosztami? - pytała retorycznie Marzena Kołacz-Rosłowska.
Plany ogólne. Co dalej?
Posiedzenie komisji wyraźnie pokazało, że obecny kształt ustawy budzi sporo wątpliwości i wymaga po prostu interwencji - przynajmniej w kontekście sytuacji na wsiach.
Wiceminister rolnictwa Jacek Czerniak zaznaczał przy tym wszystkim, że jego resort wolałby, aby plany ogólne były z nim „uzgadniane”, a nie tylko „opiniowane”, co dałoby rolnictwu silniejszy głos.
Przewodniczący komisji rolnictwa, Mirosław Maliszewski, zaproponował powołanie specjalnej podkomisji, która zajęłaby się analizą przepisów i ewentualnym przygotowaniem nowelizacji.
Z kolei poseł Robert Telus poszedł o krok dalej, sugerując powołanie międzyresortowego zespołu pod przewodnictwem ministra rolnictwa.
Temat z pewnością będzie kontynuowany.
- Jest dużo niebezpieczeństw stojących przed polskimi rolnikami. Nie chcielibyśmy, aby coś umknęło, coś, co możemy zrobić, aby im pomóc przejmować gospodarstwo, prowadzić działalność rolniczą. Powinniśmy się tym zająć w związku z tym - podkreślał na koniec zdecydowanie przewodniczący komisji rolnictwa, Mirosław Maliszewski.
- Tagi:
- budowa
- rolnik
- plany ogólne