Rolnik musi zapłacić sąsiadom za zapach z chlewni. Ważny wyrok Sądu Najwyższego

Sprawa opisana przez „Rzeczpospolitą” zaczęła się od pozwu wniesionego przeciwko rolnikowi przez właścicieli położonego w pobliżu domu. Twierdzili oni, że z chlewni dociera do nich bardzo uciążliwy zapach, utrudniający codzienne życie. Chlewnia powstała dwa lata po tym, jak powodowie wybudowali swój dom. Sąsiedzi rolnika powoływali się na art. 144 Kodeksu cywilnego. Określa on granice dopuszczalności immisji (w prawie cywilnym immisje to działanie właściciela nieruchomości na własnym gruncie, którego skutki odczuwalne są na gruncie sąsiedzkim).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytamy w nim, że „właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych”. Przepis ten daje prawo właścicielowi nieruchomości do żądania od osoby naruszającej jego własność zaniechania naruszeń i przywrócenia stanu zgodnego z prawem (to tzw. roszczenie negatoryjne).
Sąd: Zadośćuczynienie 30 tys. zł i wykonanie prac ograniczających uciążliwe zapachy
Sąd rozpatrujący sprawę zobowiązał pozwanego do wykonania opisanych w wyroku prac ograniczających uciążliwe zapachy i zasądził po 30 tys. zł zadośćuczynienia dla powodów. Rolnik wniósł apelację. Sąd Apelacyjny w Łodzi werdykt utrzymał wskazując, że wieloletnie zakłócenie nieskrępowanego korzystania z domu mieszkalnego będącego centrum życiowym powodów stanowiło ich krzywdę uzasadniającą przyznanie im zadośćuczynienia.
Rolnik: Działalność jest zgodna z pozwoleniami i miejscowym planem zagospodarowania
Rolnik-właściciel chlewni nie pogodził się z tym wyrokiem i skierował skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Kwestionował w niej możliwość stwierdzenia zakłócania w korzystaniu z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę przez podmioty prowadzące działalność rolniczą na terenach wiejskich na podstawie decyzji administracyjnych zezwalających na budowę (rozbudowę) obiektów, zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania. Zdaniem rolnika ważne też było ustalenie, na ile zmiana stosunków miejscowych na obszarach wiejskich w ostatnich latach uzasadnia ograniczenie praw właścicieli, którzy nadal zajmują się produkcją rolniczą, korzystając z własnej nieruchomości zgodnie z jej przeznaczeniem po uzyskaniu wszelkich pozwoleń. Wskazywał też, że zapachy, o których mowa, są co najwyższej przeciętne.
Sąd Najwyższy oddala skargę kasacyjną rolnika
Sąd Najwyższy oddalił skargę. W uzasadnieniu (Sygnatura akt I CSK 262/25) wskazał, że właściciel nieruchomości powinien powstrzymywać się od działań, które zakłócałyby korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę itd. Sąd wyjaśnił, że „przeciętna miara” w rozumieniu art. 144 k.c. musi być oceniona na podstawie obiektywnych warunków w środowisku osób mieszkających na danym terenie, a nie subiektywnych odczuć osób, których przestrzeń w miejscu zamieszkania w następstwie dalszych inwestycji uległaby ograniczeniu. Nie są objęte zakazem zakłócenia, z którymi każdy inny właściciel powinien się liczyć w konkretnych warunkach, ponieważ nie jest możliwe wyeliminowanie wszelkich uciążliwości stwarzanych przez życie w określonym środowisku.
Jakie zachowania podpadają zatem pod art. 144 k.c.? W uzasadnieniu sędzia Władysław Pawlak napisał, że „Dopiero przekroczenie normalnych zakłóceń podlega rygorom art. 144 k.c., a tego ustalenia pozwany (rolnik - red.) nie obalił. Dysponowanie przez właściciela nieruchomości zezwoleniami organów administracyjnych na prowadzenie danej działalności też nie pozbawia właściciela nieruchomości sąsiedniej możliwości domagania się ochrony na podstawie art. 144 k.c.
„Ta sprawa pokazuje, że właściciele nieruchomości mają realne narzędzia prawne do walki z uciążliwym sąsiedztwem nawet wtedy, gdy działalność sąsiada jest legalna i zgodna z decyzjami administracyjnymi. W praktyce kluczowe jest wykazanie przed sądem, że immisje, w tym przypadku zapachowe, przekraczają przeciętną miarę wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych – komentuje dla „Rzeczpospolitej” adwokat Ewelina Urban.
Czytaj też: Będą kolejne wyroki za smród chlewni czy obory? Rodzinne gospodarstwa zagrożone
- Tagi:
- chlewnia
- Sąd Najwyższy