Rolnicy zapłacą mandat, stracą dopłaty unijne

- To jest uciążliwe - mówią rolnicy, którzy muszą spełniać określone wymogi związane z prowadzeniem gospodarstw na tzw. OSN-ach, czyli Obszarach Szczególnie Narażonych. Część z nich już przeszła kontrole, niektórych to dopiero czeka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W związku z rozpoczęciem kolejnego czteroletniego okresu wdrażania dyrektywy azotanowej w 2012 roku wyznaczono nowe obszary szczególnie narażonych na zanieczyszczenia azotanami pochodzenia rolniczego (OSN), na których należy ograniczyć odpływ azotu ze źródeł rolniczych.
Dla każdego z obszarów OSN regionalne zarządy gospodarki wodnej opracowały programy działań, mające na celu ograniczenie odpływu azotu ze źródeł rolniczych. Programy te obligują wszystkich rolników prowadzących działalność rolniczą na obszarach OSN do gospodarowania zgodnie z określonymi wymogami, które dotyczą w szczególności: przestrzegania określonych terminów, zasad i dawek nawożenia, prowadzenia dokumentacji wszystkich zabiegów agrotechnicznych, w szczególności związanych z nawożeniem oraz właściwego przechowywania nawozów naturalnych i pasz soczystych.
Do współpracy z ODR-ami w zakresie informowania rolników o tych wymogach zobowiązani zostali wójtowie i burmistrzowie. - Na naszej stronie internetowej zamieszczone jest rozporządzenie w tej sprawie. Zorganizowane zostały spotkania, na których poruszany był ten temat. Ostatnio, dla przypomnienia, mówiłem o tym również na spotkaniach wiejskich dotyczących funduszu sołeckiego. Sołtysi otrzymali kurendy do rozprowadzenia - zapewnia wójt gminy Kotlin, Mirosław Paterczyk.
Przeszli szokującą transformację
- W naszym rejonie to jest wprowadzone od roku - mówi Dariusz Karbowiak z powiatu krotoszyńskiego. Zapewnia, że jemu wprowadzone zasady nie sprawiają żadnych trudności. - Jestem na tzw. programie rolno-środowiskowym. W związku z tym wszystkie wymogi, które trzeba spełnić, będąc na OSN-ie, ja już dawno wypełniam - mówi. Prowadzi dokładną, szczegółową ewidencję stosowanych w gospodarstwie środków ochrony roślin, nawozów, wysiewów itd. Wszystko po kolei trzeba zapisywać. - Żyjemy w takiej rzeczywistości, a nie innej i musimy się dopasować. Jestem przekonany, że jest to uciążliwe dla rolnika. Ileś czasu trzeba na te wykazy poświęcić. Dbamy jednak w ten sposób o glebę, o środowisko - tłumaczy Dariusz Karbowiak. - Chociaż wie pani - rolnik może produkować rewelacyjną jakość, ale nie wiemy, co nam przetwórca poda na stół... Słyszymy, co się dodaje do wyrobów spożywczych. Nam nieraz się to w głowie nie mieści, co się dzieje - stwierdza.
Gospodaruje w Biadkach na 14 ha własnej i 6 ha dzierżawionej ziemi. Uprawia buraki, kukurydzę i zboże. Z jego obserwacji wynika, że w związku z wprowadzeniem OSN-ów duże problemy ma zwłaszcza starsze pokolenie. - Ci rolnicy pamiętają stare czasy, kiedy nie obowiązywały ich prawie żadne wymogi. Produkowali i nie musieli się martwić o sprzedaż. Ani o cenę. Martwili się jedynie o nawóz, ale i ten udawało się kupić. Dokumentów nie trzeba było wypełniać - mówi gospodarz z Biadek. Uważa, że z kolei młodsi od niego nie będą mieli problemów, bo przygotowywani są do tego w szkołach. - Najgorzej mamy jednak my, przejściowe pokolenie. Musieliśmy się odnaleźć w czasach gospodarki rynkowej. Przeszliśmy dość szokującą transformację - podkreśla. - To nie jest jednak zbyt duża tragedia. Jeśli będziemy potrzebować jakichś informacji, można pójść do agencji i tam bardzo dobrze to wyjaśnią. Przynajmniej u nas nie ma z tym żadnego problemu - zapewnia Karbowiak.
Obowiązków dużo, korzyści - żadnych
Sławomir Szyszka z Cegielni (gmina Koźmin Wielkopolski) - delegat do Wielkopolskiej Izby Rolniczej, prezes rejonowego związku plantatorów buraka cukrowego w Zdunach, członek zarządu krajowego i europejskiej federacji producentów buraka cukrowego - również wypełnia wszystkie zalecenia, prowadzi karty, plany nawozowe itd. - Muszę sobie radzić, tym bardziej, że korzystam z programów unijnych - mówi, ale przyznaje, że zajmuje mu to dużo czasu. Miał nadzieję, że będąc na OSN-ie-, uda się uzyskać inne korzyści. Tłumaczy, że przecież dba o środowisko, zachowuje wszystkie zalecane procedury, nie może jednak stosować najnowocześniejszej technologii i osiągać dzięki temu lepszych efektów produkcji. - Gdyby były jakieś korzyści, niwelowane byłyby straty, które ponosimy, skoro nie możemy produkować tak, jak nam się podoba - podkreśla. - Nie mamy jednak, w porównaniu z rolnikami, którzy nie są na OSN-ach, żadnych preferencji. Ani w programach modernizacyjnych, ani w programach rolno-środowiskowych. Obowiązków więc bardzo dużo, a dodatkowych korzyści - żadnych. Nie ma wsparcia takiego jak np. w dopłatach czy płatnościach cukrowych, a jesteśmy traktowani bardzo rygorystycznie.
Kontroli u niego jeszcze nie było. - Jestem jednak świadom, że pewnie wkrótce nastąpi. Widzę, jak w okolicznych gminach się odbywają - mówi gospodarz. Uważa, że że w powiecie krotoszyńskim nie powinno być z tym większych problemów, bo tutaj rolnicy są - jak zapewnia - "bardzo mocno zaopatrzeni w wiedzę”. - Nasze biuro ARiMR, ODR i Wielkopolska Izba Rolnicza zorganizowało tych spotkań „naście”. Życzyłbym wszystkim moim kolegom w Polsce, żeby i u nich tak było to wszystko prowadzone - dodaje.
- Wyznaczenie obszarów OSN z jednej strony ma służyć lepszej ochronie wód i środowiska naturalnego, ale z drugiej strony powoduje konieczność dostosowania prowadzonej działalności rolniczej do określonych wymogów. Apeluję do rolników o zapoznanie się z tymi wymogami, ponieważ ich spełnianie jest przedmiotem kontroli Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. W/w wymogi są integralną częścią norm i wymogów wzajemnej zgodności (cross compliance), które były stopniowo wdrażane w naszym kraju od 2009 r. i ich nieprzestrzeganie może grozić zmniejszeniem, a nawet utratą przyznawanych rolnikowi płatności bezpośrednich oraz płatności w ramach niektórych działań nie inwestycyjnych PROW 2007 - 2013. Uważam, że rolnicy nie powinni mieć problemu ze znalezieniem stosownych w tym zakresie informacji, można je znaleźć w internecie, ośrodkach doradztwa rolniczego, ARiMR. Publikacje na ten temat były m.in. rozsyłane do rolników przed kampanią wniosków obszarowych 2013 r. Zachęcam rolników do korzystania ze szkoleń w tym zakresie prowadzonych przez ODR, Izbę Rolniczą, ARiMR - tłumaczy Karol Banaszak, kierownik powiatowego biura Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Jarocinie.
Mówią - co mi zrobią?
Który wymóg był dla niego najtrudniejszy do spełnienia? - Plany nawozowe. Ich przygotowanie nastręczało mi trochę kłopotów. Teraz jest mi łatwiej, bo produkcję mam nastawioną na bydło (wcześniej była to trzoda chlewna) - mówi Sławomir Szyszka. Przyznaje, że problemem jest też zakaz wywozu nawozów organicznych od listopada do marca. - Można powiedzieć - co tam kto mi coś zrobi? Nieprawda. Masę takich przypadków było - moi sąsiedzi też tego doświadczyli - ktoś zobaczy, że jest wywożone, zobaczy resztki na drodze, zgłosi i co - mandat, zabrane dopłaty - zwraca uwagę rolnik z Cegielni. Jego zdaniem ten okres tak sztywno zapisany w kalendarzu jest jednak mało przemyślany. - Rozumiem wymogi, założenia dotyczące OSN-ów, autrofizację wód śródlądowych, niesienie przez wody śródlądowe dużych ilości azotu do Bałtyku. Dzisiaj wiadomo jednak, że nie do końca to wszystko się potwierdziło - zauważa. - Wykwity czy zakwity roślinności w Bałtyku dalej są. Jeżeli z polskich wód śródlądowych nie wpłynie ten azot, przypłynie z Niemiec, Danii czy innych krajów nadbałtyckich. (...) Dziwne, bo te OSN-y zaczęły funkcjonować w Niemczech czy we Francji na większą skalę bodajże w ubiegłym roku, a my już od kilku lat jesteśmy bardzo mocno tym tematem "ćwiczeni".
Wiele jeszcze do zrobienia
Arkadiusz Trąbka, zastępca kierownika Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Krotoszynie tłumaczy, że dyrektywa azotowa to temat aktualny od 2004 roku, ale w początkowej fazie tylko pewna grupa rolników była objęta tym zagadnieniem. Teraz wszyscy rolnicy, którzy są na Obszarach Szczególnie Narażonych, są zobowiązani, by tych przepisów przestrzegać. Z ich znajomością jednak jest bardzo różnie. Niektórzy gospodarze są świadomi, jak powinni postępować, część nadal ma spore braki, jeśli chodzi o wiedzę w tym zakresie. Arkadiusz Trąbka przyznaje, że choć organizowane są spotkania, na których rolnicy mogą uzyskać wszelkie informacje, wiele jest jeszcze do zrobienia i zebrań poświęconych temu tematowi ciągle za mało.
Zmieniło się bowiem dużo, m.in. terminy, kiedy rolnik może stosować nawozy naturalne i mineralne - teraz są inne na gruntach ornych, inne na trwałych użytkach zielonych. Uległy zmianie wymogi dotyczące sposobów przechowywania nawozów naturalnych. - Kiedyś rolnicy na OSN-ach musieli posiadać płytę i zbiornik o pojemności, która umożliwiała im gromadzenie nawozów naturalnych przez okres, kiedy nie jest on rolniczo wykorzystywany, jednak nie krócej niż przez 6 miesięcy. W tej chwili - zbiornik obowiązuje wszystkich, natomiast nie mówi się już o płycie, tylko o tym, że obornik należy przechowywać w sposób zabezpieczający przed przenikaniem odcieków do wód lub do gruntu. Wprowadzona jest pewna dowolność - wyjaśnia Arkadiusz Trąbka. - Rolnik może, wykorzystując różne materiały np. folię czy płyty, przygotować takie „urządzenie”. Istotną kwestią jest sposób przechowywania pasz soczystych - mówimy tu głównie o kiszonkach. To też muszą być miejsca zabezpieczone przed odciekami do gruntu i wód. Kolejna sprawa to dokumentacja, jaką musi posiadać rolnik. Z tym również nadal są duże problemy. Doradcy z ODR-ów przypominają gospodarzom ciągle o obowiązku prowadzenia kart dokumentacyjnych, w których należy rejestrować wszystkie zabiegi agrotechniczne, ze szczególnym uwzględnieniem tych związanych z nawożeniem. Na to wszystko bowiem zwracają uwagę instytucje kontrolujące.
Obecnie wymogi dotyczące dyrektywy azotowej wpisane są w szerszy wachlarz przepisów związanych z zasadą wzajemną zgodnością (cross compliance). - Mówi się tam również o tym, jakie konsekwencje czekają rolnika, jeżeli w odpowiedni sposób nie przechowuje nawozów naturalnych oraz pasz soczystych albo nie przestrzega terminu czy też nie prowadzi odpowiedniej dokumentacji - podkreśla doradca. - Na wszystko jest odpowiednia punktacja, te punkty się sumuje, przelicza i w zależności od stopnia uchybień nakładane są sankcje. Kontrole bardzo się nasiliły. Jest ich coraz więcej, skala wykrywanych uchybień będzie więc dużo większa.