Prezes ARiMR: pracownicy Agencji powinni więcej zarabiać
Dariusz Golec, prezes ARiMR o swoich celach na najbliższe lata, zatrudnieniu w Agencji i polityce po 2020 roku.
Jak będzie kształtować się sytuacja po 2020 r.? Czy nadal będą ogłaszane takie programy jak Modernizacja gospodarstw rolnych?
Wolałbym oczywiście unikać odpowiedzi na ten temat, bo to są absolutnie kompetencje ministra i nie chciałbym tutaj zupełnie niepotrzebnie kreować polityki. Nastawiam się na realizację tego, co minister zadecyduje.
Jako ta strona praktyczna - realizująca poszczególne zamierzenia ministra, posiadają państwo wiedzę na temat tego, jakie programy należałoby wdrażać w Polsce, by rozwijać rolnictwo.
Tak, wiedzę posiadamy. Jesteśmy jednak tylko i wyłącznie jednostką wdrożeniową, a nie tą, która tworzy koncepcje dotyczące rozwoju rolnictwa w Polsce.
Jakie priorytety przyświecają panu w polityce prowadzenia Agencji?
Bardzo zależy mi na uproszczeniu wszystkich schematów. To dotyczy i rzutuje nie tylko na łatwość obsługi, patrząc z punktu widzenia klienta, ale także ze strony pracowników Agencji. Mając bardziej skomplikowany wniosek, mówię tutaj o dopłatach bezpośrednich i PROW, możemy sobie łatwo wyobrazić, o ile większy jest przyrost i nakład pracy po stronie Agencji, Jednym z celów strategicznych jest osiągnąć płynność w przetwarzaniu wniosków.
A inne cele?
Chciałbym doprowadzić do sytuacji, w której pracownicy Agencji będą naprawdę godnie zarabiać. Nie możemy dopuszczać do takiej sytuacji, że pracownicy z wyższym wykształceniem będą zarabiać na poziomie pracowników z hipermarketów. Takie sygnały do nas docierają i myślę, że są one prawdziwe.
Skądś te pieniądze trzeba będzie wziąć...
Oczywiście, że tak. Biorąc pod uwagę, że będziemy wdrażać uproszczenia i zwiększy się zakres odpowiedzialności pracowników Agencji dotyczący systemów informatycznych, mam nadzieję, że te finanse jednak się znajdą. Nasze obecne szacunki mówią o tym, że uniezależnienie się od wykonawców zewnętrznych na rzecz wytwarzania oprogramowania czy systemów własnymi siłami przyniesie oszczędności w wysokości niemal 50%.
Jakieś konkretne przykłady?
Kontrakt na SIA (System Informatyczny Agencji), który głównie służy do dopłat bezpośrednich, kosztował Agencję około 100 mln zł. Tę samą pracę jesteśmy w stanie wykonać za 50 mln zł. Kolejny temat o zdecydowanie mniejszej istotności, ale też ważny, to wprowadzenie systemu kancelaryjnego i systemu obiegu dokumentów. Zaczęliśmy już od digitalizowania dotychczas zebranych dokumentów i dokumentów, które zbieramy od rolników w tej kampanii. Aby nie pracować na samym papierze, zdecydowaliśmy, że łatwiej i elastycznej będzie poruszać się w świecie cyfrowym, a więc pracownicy zaraz po otrzymaniu wniosków od rolnika skanują je. Wszystko jest na dysku, więc nie trzeba chodzić do archiwum i szukać teczek z dokumentami. Pracownik, który jest przypisany do danego wniosku, łatwo może go znaleźć.
W chwili przejęcia przez pana fotela prezesa, w Agencji nastąpiły znaczne przetasowania kadrowe.
Tak, kilka osób zarzucało mi te zmiany. Mogę powiedzieć, że wszystkie zmiany kadrowe, które realizuję, są absolutnie merytoryczne. Nie mogę dopuścić do sytuacji, gdy działań, których oczekuję nie ma, bądź są realizowane źle.
Gdy PiS przejmował władze, zapewniał, że zatrudnienie w Agencji zostanie zracjonalizowane. Czy takie czynności są podejmowane?
Są podejmowane, ale zacznijmy od tego, by najpierw uprościć procesy i zmniejszyć nakład pracy, a dopiero potem mówić, że zatrudnienie będzie zracjonalizowane. Nie chciałbym tworzyć strategii pod hasłem: racjonalizujmy zatrudnienie, obcinając kilkaset etatów, tylko upraszczajmy schematy, stwórzmy środowisko, gdzie nakład pracy będzie mniejszy, a potem zdecydujmy, jakie zadania możemy powierzyć osobom, które już tej pracy wykonywać nie muszą.
Ile osób pracuje w agencji obecnie?
Prawie 11 tys. osób.
I taka załoga jest konieczna w tej chwili?
Na chwilę obecną zdecydowanie tak.