Prezes ARiMR Dariusz Golec o dopłatach
Z Dariuszem Golcem, prezesem Agencji o dopłatach bezpośrednich, nagonce politycznej i systemach informatycznych, które trzeba usprawnić.
Jest pan specjalistą w dziedzinie IT. Przed objęciem funkcji prezesa Agencji, szefował pan Departamentowi Informatyki. Pana zadaniem jest poprawić sytuację w Agencji w kontekście funkcjonowania programów informatycznych służących m.in. do wypłaty dopłat bezpośrednich?
Wiele osób przedstawia mnie jako specjalistę w tym obszarze. Ja się od tego dystansuję, a o tym, czy jestem specjalistą czy nie, będą mówić wyniki. Skala systemów informatycznych, jakie mamy w Agencji, porównywana jest do systemu informatycznego ZUS-u. Więc nie jest to system prosty. Poza tym nie przetwarza on tylko danych alfanumerycznych, z czym mamy do czynienia w ZUS-ie, natomiast ogromną ilość danych graficznych. Mamy mnóstwo zdjęć lotniczych. Warto dodać, że system przetwarza informacje o gospodarstwach rolnych w takiej liczbie, jak razem kilka dużych państw na zachodzie: Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Irlandia, Portugalia, Austria, Holandia, Dania i Belgia
Obsługą tego systemu zajmuje się firma zewnętrzna?
W bardzo dużej części.
Jak kwestia tworzenia i zarządzania programami do wypłaty środków unijnych dla sektora rolnego rozwiązana jest w innych krajach UE? Czy tamtejsze instytucje płatnicze korzystają z usług zewnętrznych firm?
Przede wszystkim trzeba porównać system do systemu. W Polsce jest on dość specyficzny. Różnica polega na tym, że schematów pomocowych w naszym kraju jest najwięcej. Obecnie jest ich 17. W Niemczech mamy do czynienia z czterema, a więc nie tylko liczba rolników - beneficjentów, ale również wielość i skomplikowanie schematów pomocowych ma znaczenie.
Na jakim etapie jest Agencja, jeśli chodzi o przyjmowanie wniosków?
Właściwie już kończymy zbierać wnioski o dopłaty bezpośrednie. Mamy zarejestrowanych prawie 1 300 000 złożonych wniosków. Brakuje nam nieco ponad 50 tys. wniosków, z których część może jeszcze leżeć na poczcie.
Dużo wniosków spłynęło dopiero w drugiej połowie maja. Oznacza to, że wydłużenie czasu ich przyjmowania do końca miesiąca było konieczne
Tak uznał minister rolnictwa. W Agencji zauważyliśmy, że po ogłoszeniu dłuższego czasu na złożenie wniosków dynamika ich składania radykalnie spadła. To normalne. Mamy taką naturę, że czekamy do ostatniej chwili z załatwianiem formalności.
Wyczekiwanie na ostatni moment, jak tłumaczą rolnicy, wynikało z niekorzystnych warunków pogodowych, przez które trudno było zaplanować siewy i zamierzenia te wpisać we wniosku.
Oczywiście. Z tym również trudno się nie zgodzić.
Zapewnia pan, że proces obsługi wniosków w kampanii 2016 przebiega sprawnie, skąd więc w opinii publicznej głosy, że jest gorzej niż w poprzednich latach?
Jako prezesowi, trudno mi komentować powód pojawienia się takich stwierdzeń. Myślę, że miała miejsce walka polityczna, wykorzystanie pewnych informacji i interpretowanie ich niezgodne z rzeczywistością. System informatyczny Agencji rozwijamy etapami, w związku z tym jeżeli czegoś na dany dzień brakuje, wcale nie znaczy, że jutro czy za dwa dni się nie pojawi. Tak było w przypadku programów PRŚK, zalesienie, rolnictwo ekologiczne. W kwietniu byliśmy na etapie wdrażania, a ktoś podniósł, że system nie działa. Oprogramowanie zostało wdrożone i w tym momencie obsługujemy te dopłaty.
Ten ktoś to wiceprezesi ARiMR, którzy rzekomo wysłali do MRiRW pisma w sprawie złej sytuacji w Agencji i zagrożenia karą nałożoną przez UE na Polskę w wysokości 2,5 mld zł. Taki dokument rzeczywiście trafił do ministra rolnictwa?
Jeśli ministerstwo nie zaprzeczyło, że takie pismo się pojawiło, rozumiem, że ono rzeczywiście tam trafiło.
Zagrożenie karą w wysokości 2,5 mld zł wydumana czy realna?
Trzeba mieć naprawdę dobre podstawy merytoryczne, żeby stwierdzić, że taka kara jest realna. Nie ma takiego zagrożenia. Działania Agencji mogą być poddane sankcjom ze strony UE, jeśli Agencja nie dopełni pewnych obowiązków ustawowych, np. nie wypłaci 95% puli środków. Ten poziom przekroczyliśmy na koniec maja, na miesiąc przed ustawowym terminem. Jeśli ktoś pisze o olbrzymiej karze finansowej, to albo nie zna specyfiki działania Agencji, albo kieruje się niezrozumiałymi pobudkami.
Rolnicy mogą składać wnioski przez Internet. Komentują jednak, że program jest na tyle zawiły, że nie warto.
Agencja pracuje nad ulepszeniem e-wniosku. Nie mogę powiedzieć, że jestem zadowolony, jeśli chodzi o liczbę rolników, którzy składają wnioski tą drogą. Jest to około 10 tys. klientów. To jest kolejny obszar, o którym możemy rozmawiać, bo wiemy w Agencji, że wszelkie działania powinny być jak najbardziej uproszczone. Stopień skomplikowania zarówno we wnioskach o dopłaty bezpośrednie, jak i w PROW jest tak duży, że przeciętny rolnik w sposób prosty sam sobie z tym nie poradzi. Dlatego rolnicy są zmuszeni do konsultacji z ODR-ami, za które płacą. Myślę, że rolą ministerstwa rolnictwa i naszą jest to zmieniać. Ministerstwo powinno modyfikować ustawodawstwo. My natomiast powinniśmy zdecydowanie uprościć wszelkie wdrażane procesy.
Kilka lat temu także mówiło się o tym, że wszelkie wnioski muszą zostać uproszczone, po czym jeszcze bardziej je skomplikowano.
Nie mogę potwierdzić, że były one uproszczone. Myślę, że jest dużo do zrobienia w tym obszarze.
Jak przebiega tempo wypłaty dopłat bezpośrednich za 2016 r.?
Podkreślam, jesteśmy zdecydowanie lepsi niż w kampanii zeszłorocznej, która zresztą została zakończona z sukcesem. Do końca maja zrealizowaliśmy ponad 96% z puli przeznaczonej na dopłaty.
Możemy domniemywać, że jeśli wszystkie zamierzenia dotyczące programów IT uda się zrealizować, w przyszłym roku te pieniądze będą szybciej trafiać do rolników.
Pracuję na tym, by te pieniądze rzeczywiście trafiały na konta rolników szybciej. Trzeba mieć jednak na uwadze, że mamy do czynienia z bardzo skomplikowanym procesem biznesowym. Najpierw pracownicy Biur Powiatowych ARiMR sprawdzają kompletność tych wniosków, później jest kontrola administracyjna, dalej mamy zaliczkowanie, a na koniec naliczanie końcowe i wydawanie decyzji. Tych wniosków jest mnóstwo, proces jest bardzo skomplikowany. W związku z tym nie możemy odpowiedzialnie powiedzieć, że pieniądze spłyną o pół roku wcześniej, bo tego fizycznie nie da się zrobić.
W mediach pojawiły się sygnały, że rolnikom zostały naliczone wadliwie zbyt duże kwoty dopłat za 2016 rok. I w związku z tym nie wystarczy środków dla kolejnych beneficjentów.
W kampanii 2015, czyli tej, z którą mieliśmy do czynienia w grudniu 2015 i na początku 2016 r., zdarzenie tego typu miało miejsce, natomiast dotyczyło niewielkiej grupy rolników. I wszystkie nieprawidłowości zostały już wyjaśnione.
W kampanii 2016 roku oraz w obecnej takich sytuacji nie było i nie ma?
Nie, absolutnie.