Krowy za samochody? "Umowa z Mercosur ma tylko jednego przegranego"

O tym, że ostateczna finalizacja umowy z krajami Mercosur jest już dosłownie na wyciągnięcie ręki - pisaliśmy niedawno na naszych łamach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Umowa z krajami Mercosur. "Ma tylko jednego przegranego"
Sprawa wzbudza od dawna ogromne kontrowersje w środowisku rolniczym. Tymczasem polskie władze zaznaczają wprost, że zbudowanie większości zdolnej odrzucić umowę jest praktycznie niemożliwe. Ba, nawet trwające starania o stworzenie tzw. „mniejszości blokującej” na dziś nie dają jeszcze żadnych rezultatów.
Przypomnijmy: do tej pory jedynie trzy kraje wprost wyrażały swoje obawy - zdecydowanym przeciwnikiem jest Polska, wcześniej mocne stanowisko wyrażała także Francja, sceptycznie - choć bez zdecydowanego "nie" wypowiadały się także Włochy.
Czy to oznacza, że sprawa podpisania umowy jest praktycznie przesądzona?
Największy zwolennik podpisania umowy, czyli Niemcy, podkreślają, że porozumienie Mercosur-UE ma być "historycznym krokiem w kierunku stworzenia największej strefy wolnego handlu, z potencjalnymi korzyściami dla obu stron".
Umowa z Mercosur. "Krowy za samochody"
Niemiecki "Die Welt" wprost podkreśla, że umowa handlowa z Mercosur "ma wielu zwycięzców i jednego przegranego". Wspomnianym przegranym są niestety europejscy rolnicy, którzy obawiają się konkurencji ze strony tańszych południowoamerykańskich produktów rolnych.
Mało tego - jak opisuje "Die Welt" umowa wprost określana jest w kuluarach jako deal "krowy za samochody".
Mówiąc wprost: europejski przemysł, zwłaszcza motoryzacyjny i maszynowy, ma odnieść gigantyczne korzyści z otwarcia ogromnego, liczącego ponad 260 milionów konsumentów rynku Ameryki Południowej i zniesienia wysokich ceł. Cenę za ten sukces zapłaci jednak europejskie rolnictwo - określone wspomnianym mianem „jedynego przegranego”.
Czy sprawa rzeczywiście jest przesądzona?
Umowa z Mercosur. Czy Polska jest w stanie ochronić rolników?
Podczas piątkowej konferencji prasowej, minister rolnictwa Stefan Krajewski zapewniał, że „piłka jest w grze”, a rząd robi wszystko, by chronić interesy polskich rolników i przetwórców
Szef resortu rolnictwa nie ukrywał jednak przy tym, że szanse na zbudowanie pełnej większości, która odrzuciłaby umowę, są znikome.
- Zbudować większość to jest chyba niemożliwe. My od początku rozmawialiśmy o mniejszości blokującej, ale z tym też okazuje się, że jest problem. Natomiast my nie składamy broni. Podejmujemy rozmowy w poniedziałek najbliższy. Planuję spotkania w ramach nieformalnej rady ministrów z ministrami rolnictwa krajów tych, które zapowiadały podobne podejście do umowy jak Polska - zapowiadał Stefan Krajewski.
Minister jako jedną z przyczyn trudności w budowaniu koalicji wskazał zróżnicowane podejście państw członkowskich, wynikające ze struktury ich gospodarek.
- Myślę, że im mniejszy udział rolnictwa w ogólnej gospodarce kraju, tym jest mniejsze zrozumienie dla tego problemu - oceniał minister.
Podkreślił jednocześnie, że Polska nie ma narzędzi, by narzucić swoje stanowisko innym.
- Do tanga trzeba dwojga, tu trzeba zgody innych państw członkowskich. Ja nie mam takich narzędzi, żeby kogokolwiek przymusić, ale tego wspólnego stanowiska ciągle szukam - deklarował.
Umowa z Mercosur. Czy będą mechanizmy obronne?
Wobec trudności z całkowitym zablokowaniem umowy, kluczowe stają się negocjacje dotyczące jej ostatecznego kształtu oraz mechanizmów ochronnych.
- Ważny jest ten ostateczny kształt (...) ten hamulec bezpieczeństwa mówi, że można reagować w momencie, kiedy ceny na dany produkt spadną o 10% bądź za 10% nastąpi napływ większy niż 10% od tych ustalonych kontyngentów - wyjaśniał minister Krajewski.
Niezależnie od finalnych zapisów umowy, dla polskiego rządu absolutnym priorytetem jest utrzymanie wysokich standardów jakościowych dla żywności trafiającej na europejski rynek. Minister stanowczo sprzeciwił się podwójnym standardom.
- Nie może być tak, nawet gdyby do takiej decyzji doszło, że w Europie mamy produkty, które muszą spełnić bardzo wysokie normy jakości, a z drugiej strony zgodzimy się na to, że będą wpływać z krajów trzecich produkty które tych norm nie spełniają - mówił minister.
Zapewnił, że Polska dysponuje odpowiednimi służbami kontrolnymi, które już teraz monitorują importowane towary.
Minister rolnictwa odniósł się również do zarzutów opozycji, jakoby obecny rząd miał „wywiesić białą flagę” w sprawie Mercosur.
- W Polsce nie składamy broni, działamy. Tej białej flagi nikt nie wywiesza (...) Pan premier i cały rząd robi wszystko, żeby zablokować, a jeśli się tego nie uda zrobić, przynajmniej wypracować takie hamulce bezpieczeństwa, ochronę, żeby nasi rolnicy, nasi przetwórcy odczuli to jak najmniej - mówił.
Jak przy tym dodawał szef resortu, w kwestii Mercosur konieczne jest działanie ponad podziałami politycznymi.
- Wspólnie powinniśmy w tej kwestii działać. I pan prezydent, i pan premier, i rząd. Stanowisko, uchwała parlamentu, jest to samo, że nie zgadzamy się na Mercosur w tym kształcie - komentował.
Na chwilę obecną Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie dysponuje konkretnymi szacunkami dotyczącymi skali ewentualnych spadków cen produktów rolnych po wprowadzeniu umowy.
- Dopóki nie ma zasad, nie ma tak naprawdę umowy, to trudno jest szacować - przyznał minister Krajewski.