Gorzelnie rolnicze umrą śmiercią naturalną

Jeszcze kilkanaście lat temu na terenie Polski działało około 1000 gorzelni rolniczych. Czynnych dziś pozostało jedynie 80. Konkurencyjne dla nich stały się wytwórnie przemysłowe, których wydajność jest o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt razy większa. Jednak cały czas utrzymuje się opinia, że ten najbardziej smakowity spirytus pochodzi właśnie z małych, wiejskich ośrodków gorzelnianych.
Gorzelnia w Pokrzywnicy, gmina Dolsk, powiat śremski powstała w latach międzywojennych. Przed II wojną światową, podobnie jak inne gorzelnie rolnicze, pełniła troszkę inną funkcje niż obecnie. – W tym czasie w każdym większym gospodarstwie była gorzelnia. Służyły one przede wszystkim do przerobu towaru, który się wcześnie psuł. I częściej to dotyczyło warzyw, ziemniaków, bo zboża było mniej niż teraz – tłumaczy Jerzy Nowak, prowadzący wspólnie z żoną gorzelnię w Pokrzywnicy.
>Państwo Nowakowie dzierżawią gorzelnię wraz z całym gospodarstwem rolnym w Pokrzywnicy od 2000 roku. Do produkcji surówki spirytusowej stosują wszelkiego rodzaju zboża: żyto, pszenżyto, pszenicę oraz kukurydzę. W innych gorzelniach przerabiane są również ziemniaki i buraki, melasa cukrownicza, odpady młynarskie oraz owoce, jednak ich urządzenia nie są do tego dostosowane. Okres produkcji w gorzelni rozpoczyna się latem lub jesienią, a kończy wiosną. Surowiec skupują od indywidualnych rolników oraz przedsiębiorstw handlujących zbożami. Możliwości przerobowe gorzelni to 1 mln litrów spirytusu na rok. Produktem ubocznym w przetwórstwie gorzelniczym jest wywar, którym skarmiane jest bydło. - W przeszłości wywar był podstawą pokarmu dla bydła. Dziś odchodzi się od tego, bo nowoczesne żywienie tego nie przewiduje. Wywar ma konsystencję płynną, a coraz więcej dużych gospodarstw stosuje wozy paszowe – wyjaśnia pan Nowak. Jest to niekorzystne dla rolniczych zakładów gorzelnianych, które jeszcze kilkanaście lat temu o wiele więcej zarabiały na sprzedaży wywaru. Jednak jest nadzieja, że w niedalekiej przyszłości wywar będzie jednym z komponentów stosowanych w biogazowniach.
Dla gorzelników obecny okres nie jest sprzyjający, ze względu na wysokie ceny zbóż. - Ten rok jest wyjątkowo trudny dla małych gorzelni, bo w sprzedaży jest mało zboża i jest ono drogie – mówi. Wskazuje również na wzrastające koszty stałe, takie jak wynagrodzenie dla pracowników, węgiel, energia elektryczna, konserwacja sprzętu, dzierżawa czy podatek od nieruchomości. - W stosunku do okresu, kiedy zaczynaliśmy, a więc 11 lat temu, teraz pracownik zarabia 100% więcej, łącznie z ZUS-em jest tych kosztów jeszcze więcej. Poza tym o przeszło 100% podrożał prąd i węgiel – tłumaczy. Z zakładami spirytusowymi, którym sprzedawany jest towar, spisywane są umowy. Jednak na wysokość cen gorzelnicy nie mają znacznego wpływu. – To zakłady spirytusowe dyktują cenę surówki - wyjaśnia pan Nowak. Małym zakładom zagrażają także gorzelnie przemysłowe, które są w stanie w ciągu roku wytworzyć 20 mln litrów alkoholu etylowego. Na rynku przemysłowym zaczynają pojawiać się także biogazownie, w których przetwarzane są coraz większe ilości zbóż. - To sprawia, że jest problem z pozyskaniem surowca - tłumaczy rolnik z Pokrzywnicy.
Wiele gorzelni w okolicy Pokrzywnicy zaprzestało swej działalności, gdyż produkcja stała się coraz mniej opłacalna. Państwo Nowakowie obawia się, że taki los może spotkać również jego zakład. - Tego typu gorzelnie, jak nasza, umrą śmiercią naturalną – mówią. Jeszcze kilka lat temu zastanawiali się nad przebudową zakładu, jednak to pochłonęłoby kilka milionów złotych. – Przy obecnej koniunkturze zaniechaliśmy modernizacji gorzelni. Trzeba by było wyeliminować człowieka do pewnego stopnia i skomputeryzować gorzelnię. Unowocześnienie polegałoby na wyrzuceniu tego, co tutaj jest i wyposażeniu w nowe urządzenia – tłumaczy Jerzy Nowak.
W zależności od tego, z jakiego surowca powstała, surówka spirytusowa wykorzystywana jest dalej w przemyśle spożywczym bądź paliwowym. – Ważne są także urządzenia w gorzelni i fachowość pracownika – tłumaczy Jerzy Nowak. Spirytus produkowany w pokrzywnickiej gorzelni jest wykorzystywany przede wszystkim na cele konsumpcyjne. – Surówkę sprzedajemy do takich zakładów, jak: „Akwawit Leszno”, „Wyborowa w Poznaniu” czy „Bols Oborniki”. Ze względu na dobrą jakość „Wyborowa” w ubiegłym roku kupiła od nas 400 000 litrów spirytusu – tłumaczy pan Nowak.
Dokładne wydatki związane z produkcją spirytusu są uzależnione od wielu czynników, między innymi jakości różnych zbóż oraz ich ceny. Najwięcej surówki wytworzy się z suchej kukurydzy, bo od 36 do 39 litrów spirytusu z 1 kwintala (100 kg) surowca. Z tej samej ilości ubiegłorocznych pszenżyta i pszenicy otrzyma się około 33 litrów spirytusu, natomiast z żyta – 32 l. Jakość surowca w każdym roku może być inna. Jest to związane z warunkami atmosferycznymi w danym okresie wegetacji i zbioru roślin. – Rok 2009 na przykład był korzystny dla zbóż, bo było ciepłe lato i to zboże dojrzewało naturalnie na polu. Dzięki temu z 1 kwintala uzyskało się 34 litry surówki. Natomiast w roku 2010 wiele zbóż zostało zebranych po obfitych opadach deszczu. Surowiec był złej jakości i w związku z tym obniżył się wydajność, między innymi w gorzelni – tłumaczy Jerzy Nowak.