Ponownie przyjadą do Warszawy
Premier Ewa Kopacz poinformowała we wtorek, że zgadza się na protest rolników w stolicy, ale nie pozwala na miasteczko namiotowe przed kancelarią premiera. W manifestacji, oprócz rolników z OPZZ, udział zapowiedzieli związkowcy Solidarności RI.
Tym razem rolnicy przyjadą autokarami, nie będą blokowali wjazdu swoimi ciągnikami.
- Akcja ma się rozpocząć na warszawskim Torwarze o godzinie 10:00. Stamtąd rolnicy przejdą pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, ale po drodze zatrzymają się przed gmachem Sejmu, gdzie przekażą petycję na ręce marszałka. Rolnicy przyjadą pod kancelarię premiera o godzinie 13:00 - poinformował Jerzy Chróścikowski, przewodniczący NSZZ RI "Solidarność", senator RP. Dodał, że jest zgoda na to, by manifestacja trwała 10 dni.
- Organizacje rolnicze, które obecnie dogadują się z władzą są nierzetelne. Wszystkie są prorządowe, a z takich porozumień czerpią polityczno-biznesowe korzyści - mówi Sławomir Izdebski. Chce, aby został spełniony jeden z warunków: podpisane zostanie porozumienie lub też podanie się ministra rolnictwa Marka Sawickiego do dymisji.
Organizator protestu ostro skomentował wypowiedź pani minister o zakazie stworzenia miasteczka namiotowego. - Żyjemy w państwie prawa, rolnicy mają prawo protestować (...) to państwo ma obowiązek służyć obywatelom, a nie ich szykanować - mówił na konferencji Izbebski.
Jednak jak wynika z ustawy o drogach publicznych zorganizowanie miasteczka stanowiłoby zajęcie pasa drogowego na cele niezwiązane z funkcją drogi, np. jej przebudową. A takie wydaje zarządca drogi, czyli Zarząd Dróg Miejskich.
Organizatorzy protestu nie czekają na, zapowiadane na 21 lutego, wyniki 6 zespołów roboczych, ani uczestnictwo przedstawicieli 17 organizacji i związków zawodowych rolników oraz przetwórców uczestniczyć w przygotowaniu propozycji ustawy o Trójstronnej Komisji Dialogu Społecznego w Rolnictwie.
- To tam powinien mieć miejsce cywilizowany dialog o trudnych problemach. Trudne sprawy możemy rozwiązać w sposób cywilizowany. Rokosz i wyjście z sali chwilowo może i dodaje animuszu, ale nie rozwiązuje problemu. Nie utrudniajcie życia mieszkańców wsi i miast, którzy chcą prowadzić normalne życie - apelował podczas ostatniego protestu minister Marek Sawicki.