W programach unijnych zabrakło środków na rolnictwo precyzyjne
Z wiceprezesem Polskiej Federacji Rolnej oraz Polpig, a także pełniącym funkcję szefa Goodvalley Agro S.A Grzegorzem Brodziakiem rozmawiamy na temat programów unijnych, które znalazły się w nowej perspektywnie unijnej.
905 mln euro - tyle środków zabezpieczono na rolnictwo ekologiczne w ramach II filaru Planu Strategicznego WPR na najbliższe 5 lat. Uważa pan, że to dobry kierunek? A może ta kwota jest zbyt wysoka w stosunku do innych interwencji. Wszak ekologią zajmuje się tylko garstka polskich rolników...
Rolnictwo ekologiczne stanowi w Polsce zajmuje dzisiaj ok. 3% użytków rolnych, ale reprezentuje tylko ok. 0,5% rynku żywności. Myślę, że każdy, nawet osoba nie związana z rolnictwem, czuje, że jest to nisza, która dostarcza określony rodzaj produktów do wąskiej grupy konsumentów, gotowych zapłacić odpowiednio wyższa cenę. W strategii Europejskiego Zielonego Ładu zakłada się zwiększenie powierzchni użytków rolnych objętych produkcją ekologiczna do 25% do 2030 r. W dyskusjach na ten temat pomija się często fakt, że ten cel ilościowy dotyczy średniej europejskiej, a każdy kraj powinien wyznaczyć sobie racjonalny cel, odpowiadający specyfice jego produkcji rolnej, uwarunkowaniom środowiskowym, glebowym i rynkowym. Bardzo wyraźny sygnał w tym temacie wysłał Parlament Europejski odrzucając w uchwale z 3 maja 2022r. propozycję Komisarza Timmermansa dotyczącą objęcia 25% gruntów rolnych rolnictwem ekologicznym, argumentując, że nie można zastosować takiego sztywnego wskaźnika w oderwaniu od faktycznych uwarunkowań i możliwości poszczególnych krajów członkowskich i, co bardzo ważne, w oderwaniu od rynku i faktycznych możliwości wchłonięcia przez niego zwiększonej podaży droższych produktów rolnictwa ekologicznego.
Mówi się o tym, że to strona polska zabiegała o to, by sporo środków z II filara, a więc głównie przeznaczonych na inwestycje, przesunąć na I filar. Czy pana zdaniem taki zabieg jest słuszny?
Zdecydowanie uważam, że nie. Wracam ponownie do ambitnych założeń strategii „od pola do stołu”, której wdrożenie będzie oznaczało konieczność ogromnej transformacji polskiego rolnictwa i będzie wymagało olbrzymich inwestycji w gospodarstwach.
Według szacunków ekspertów, realną możliwość wprowadzenia rozwiązań i technologii pozwalających chociaż w części realizować założenia tej strategii (np. rozwiązania rolnictwa precyzyjnego, cyfrowego) będą miały gospodarstwa o powierzchni powyżej 50 ha, których zresztą w Polsce mamy tylko ok. 39 tys. (z ponad 1,3 mln!). Szacuje się, że wdrożenie zasad rolnictwa precyzyjnego będzie wymagało od 150 tys. do 300 tys. zł na gospodarstwo, a koszty sektorowe z tym związane wyniosą od 0,8 do 1,5 mld zł rocznie do roku 2030. Komisja Europejska zachęca do wsparcia właśnie rolnictwa precyzyjnego, upowszechnienia zrównoważonego gospodarowania składnikami pokarmowymi w glebie, wspierania produkcji energii odnawialnej.
Niestety, w polskim KPS brak instrumentów wsparcia rolnictwa precyzyjnego, a na inne rekomendowane działania przewidziano niewiele. Przesunięcie środków wsparcia z II filara, z którego mają być wspierane właśnie inwestycje, na filar I, który w praktyce oznacza konsumpcję środków w sposób dowolny, ogranicza możliwości przeprowadzenia tak potrzebnej polskiemu rolnictwu transformacji technologicznej i jednocześnie konserwuje niewłaściwą strukturę naszego rolnictwa.
Czytaj także: Z jakich programów na inwestycje rolnik będzie mógł korzystać w 2023 r.?
Czy pana zdaniem producenci trzody chlewnej będą mogli liczyć na środki finansowe w ramach II filara na rozwijanie swoich gospodarstw? Czy dostępność tych funduszy będzie ograniczona w porównaniu z obecną perspektywą 2014 - 2020?
Oceniam, że dostępność funduszy na rozwijanie gospodarstw utrzymujących trzodę chlewną będzie ograniczona w nowym okresie finasowania. Zaproponowane w Krajowym Planie Strategicznym możliwości wsparcia nie pozwolą na rozwiązanie najważniejszych problemów naszego sektora, jakim jest utrzymujący się od kilku lat brak rentowności i związany z tym spadek produkcji, w tym w szczególności produkcji prosiąt oraz szerzący się afrykański pomór świń. Zaproponowane w ramach ekoschematu „dobrostan” dopłaty nie rozwiązują tych problemów, bo np. zwiększenie powierzchni bytowej w budynkach inwentarskich oznacza w praktyce zmniejszenie produkcji i pogorszenie rentowności, a wolne wybiegi w sytuacji zagrożenia ASF wydają się wręcz nieporozumieniem. W KPS zdecydowanie brak instrumentów, które mogłyby wspierać rzeczywistą modernizację i długofalowy rozwój naszego sektora.
Co do zasady uważam, że o rozwoju rolnictwa w dłuższej perspektywie powinny decydować zasady rynkowe, wspierane mądrą i odpowiedzialną długoterminową strategią rozwoju sektora, określaną w ramach wspólnych prac na poziomie Unii z uwzględnieniem lokalnej specyfiki poszczególnych państw członkowskich i skutecznie wdrażaną na poziomi krajowym. Tylko wówczas rolnictwo będzie miało możliwość realizować swoje podstawowe funkcje: dostarczyć konsumentowi żywność w rozsądnych cenach, wyprodukowaną w poszanowaniu dla środowiska przyrodniczego i społecznego.
Czytaj także: Jakie pieniądze na inwestycje w gospodarstwa od tego roku?