Mają 1,37 ha, maciorę i 10 szt. bydła. Dzięki Agencji kupili ciagnik
- Jestem miłośnikiem hodowli zwierząt. Pracuję przy nich codziennie i robię to z zamiłowania, a nie z przymusu - mówi Łukasz Kajdan. 37-latek wspólnie z żoną Julitą prowadzi małe gospodarstwo, łącząc to z pracą na etacie w jednej z okolicznych firm - także związanej z rolnictwem. - Żona pomaga mi w pracy ze zwierzętami, staramy się dzielić zajęciami. Jest jeszcze mój ojciec, który ma nadal dużo sił i chęci, a działanie w rolnictwie jest dla niego czystą przyjemnością - podkreśla Kajdan, zaznaczając że rodzice od długich lat utrzymywali bydło i trzodę chlewną. Jeszcze wcześniej, pradziadkowie 37-latka zajmowali się warzywami i owocami. - Mimo małego areału na którym działamy, gospodarstwo ma naprawdę długą historię - zaznacza Łukasz Kajdan, który wspólnie z żoną przejął w nim stery w 2012 roku, kiedy jego mama przechodziła na emeryturę.
Kupili nowy ciągnik
Dzięki dofinansowaniu na restrukturyzację małych gospodarstw, które można było pozyskać w ramach PROW 2014-2020, Kajdanom udało się nabyć nowy ciągnik marki Arbos. - Przeczytałem w Internecie, że jest możliwość uzyskać 60 tys. zł dofianansowania. Długo nie zastanawialiśmy się z żoną i postanowiliśmy spróbować - mówi Kajdan. - Formalności pomógł nam załatwić jarociński oddział Wielkopolskiej Izby Rolniczej. Wysłaliśmy wniosek i... udało się - dodaje. Aby otrzymać pieniądze, rolnicy zobowiązali się do podniesienia dochodu gospodarstwa. - W naszym wypadku w grę wchodziła nietypowa produkcja roślinna. Postawiliśmy na choinki. Na 37 arach mamy 1.700 krzewów. Są to dwa rodzaje - tuja szmaragdowa i świerk srebrzysty. W ubiegłym roku je posadziliśmy. Klientów jeszcze nie mamy, ale ludzie obserwują i pytają - tłumaczy Kajdan, przechodząc do tematu inwestycji na którą zdecydowali się po otrzymaniu decyzji o przyznaniu dofiansowania. - Od początku mieliśmy pomysł, żeby kupić traktor. Pojechaliśmy na Agro Show do Bednar i tam na stoisku firmy Korbanek wpadł nam w oko Arbos 235 o mocy 35 KM. Kosztował on wtedy 86 tys. zł. Dotacji było 60 tys., dołożyliśmy brakującą kwotę i dzisiaj ciągnik z powodzeniem pracuje u nas, pomagając naszemu doświadczonemu Ursusowi C-330 - przyznaje zadowolony rolnik. Jak podkreśla, oprócz zbioru zbóż i prasowania słomy i siana oraz sianokiszonki, wszystkie prace w polu rodzina wykonuje we własnym zakresie. - Zwiększyły się wydajność i komfort pracy. Mamy ciągnik z przednim napędem - mocniejszy, szybszy, wygodniejszy, ze szczelną kabiną i mniejszym poziomem hałasu. Przepracowaliśmy nim do tej pory 230 godzin - bezproblemowo. Pracuje on głównie z rozrzutnikiem obornika, pługiem, siewnikiem, kosiarką rotacyjną i przetrząsaczem do siana - wyjaśnia Łukasz Kajdan.
To się opłaca?
Kajdanowie utrzymują na co dzień maciorę - oraz 10 sztuk bydła. - Zarabiamy na sprzedaży prosiąt i bydła. W ciągu roku jesteśmy w stanie odchować mniej więcej 4 opasy - wyjaśnia Łukasz Kajdan, zaznaczając, że pasza, którą zjadają zwierzęta jest efektem upraw, które prowadzą na skromnym areale. - Dokupujemy jedynie paszę do prosiąt i mleko dla cielaków - zaznacza rolnik. Jak wygląda opłacalność tego typu produkcji? - Z tym jest bardzo różnie. Są duże wahania cen. Ale mimo wszystko nie mam zamiaru rezygnować z produkcji. W przyszłości chcielibyśmy wręcz rozbudować budynek, w którym utrzymujemy bydło i przerobić go na system wolnostanowiskowy - podsumowuje Łukasz Kajdan.
ZOBACZ TAKŻE: Rolnik z powołania. Łączy pracę z pasją [ZDJĘCIA]
- Tagi:
- ARiMR
- małe gospodarstwo
- dopłaty