Czereśni będzie zdecydowanie mniej. Wszystko przez przymrozki
Największe straty będą w produkcji czereśni. Właśnie one ucierpiały najbardziej przez przymrozki.
Tak wielu rejonach naszego kraju, m.in. w woj. pomorskim. - Te przymrozki, które były między 17 a 21 kwietnia, spowodowały lokalnie mniejsze albo większe przymrożenia kwiatów w czereśniach rozwijających się albo przed rozchyleniem płatków - czyli w fazie białego pąka. Te uszkodzenia - faktycznie - mogły być bardzo mocne. Dużo zależy jednak od odmiany. Spadki temperatur na pewno odbiły się na odmianie Sylvia, natomiast Kordia ucierpiała mniej. Duże znaczenie odegrała też topografia terenu. W zagłębieniu bardziej przemroziło czereśnie, a tam, gdzie był płaski teren lub nieco powyżej terenu, to tam rośliny ucierpiały mniej - mówi Mariusz Anioła, specjalista z Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.
Pracownik PODR-u zwraca uwagę na to, że przymrozki powodują uszkodzenia nie tylko kwiatów.
- Prawda jest taka, że były bardzo trudne warunki do zapylania. Była niska temperatura, przez co owady zapylające nie wyleciały, one nie są aktywne, gdy jest chłodno. Na taki stan rzeczy bardzo wrażliwe są czereśnie. Najpierw powinno u nich dojść do zapylenia, a następnie do zapłodnienia. U czereśni natomiast bywa często, że dochodzi do zapylenia, ale nie następuje zapłodnienie. Pyłek z materiałem genetycznym po prostu nie przenika przez słupek - czyli bardzo wrażliwą część kwiatu żeńskiego i nie dochodzi do zalążni, do komórki jajowej. Przez to właśnie nie rozwija się owoc - wyjaśnia specjalistka.
W związku z tym nasz rozmówca obawia się, że straty w sadach czereśniowych będą bardzo duże. Zwraca przy tym uwagę na następującą sprawę:
- Nawet jeśli doszłoby do zapłodnienia zalążni czereśni, to i tak ta zalążnia nie będzie się tak dynamicznie rozwijać, jak przy wyższej temperaturze, przynajmniej powyżej 15 stopni C. W aktualnych warunkach, ta zalążnia, już zapłodniona (...), z których powstaje miękisz owocu i pestka nie wyprodukuje na tyle dużo hormonów, żeby utrzymać się na drzewie. Teraz właśnie obserwujemy opadanie niezapłodnionych kwiatów.
Jak wygląda sytuacja w przypadku jabłoni? - Jeśli o nie chodzi, to większość kwiatków tzw. królewskich (z pąka kwiatowego wyrasta 5 do 7 kwiatków, najważniejszy jest ten centralny - zwany królewskim) i one właśnie zmarzły u większości odmian. Popularna odmiana Jonagold, bądź też odmiany należące do tej grupy, niestety dość mocno ucierpiały. Tam wszędzie te pąki centralne zmarzły, zostały tylko te brzeżne. Jeśli one przetrwają, to ten plon będzie, ale na pewno gorszej jakości. Natomiast co do ilości, tego jeszcze nie wiemy, bo żeby tak naprawdę zobaczyć efekt ostatniego przymrozku, to przynajmniej ze dwa dni trzeba poczekać. Na tę chwilę jednak (9 maja) w jabłoniach nie widzę jakiegoś dramatu, a w czereśniach zdecydowanie tak, tak źle to jeszcze nie było od kilku lat - zaznacza Mariusz Anioła.