Organizują doraźne skupy
4/5 powiatu pleszewskiego jest już w niebieskiej strefie i - jak przewidują służby weterynaryjne - trudna sytuacja będzie się pogłębiała.
W myśl przepisów obowiązuje zakaz skupu zwierząt. Powiatowy Lekarz Weterynarii w Pleszewie wydał zgodę na organizowanie - w wyznaczonych miejscach, spełniających określone wymogi - punktów gromadzenia. - Chodzi o to, by jednak umożliwić rolnikom wywiezienie tych sztuk do rzeźni. Są takie miejsca gromadzenia zwierząt, gdzie są one przepakowywane na środek transportu, który odwozi je bezpośrednio do rzeźni. Za każdym razem przewoźnik wskazuje miejsce gromadzenia, w którym z danego obszaru jest w stanie skupić zwierzęta od rolników - mówi lek. wet. Andrzej Długiewicz. Rolnikowi, który wskaże miejsce, na które dowiezie sztuki (po wcześniejszym uzgodnieniu z przewoźnikiem), decyzję administracyjną w tej sprawie wydaje powiatowy lekarz weterynarii.
Rolnicy będą rezygnować ze świń
Rozmowa z RYSZARDEM SZWAJKOWSKIM, prezesem 6 grup producenckich zrzeszających rolników z powiatu jarocińskiego, krotoszyńskiego, ostrowskiego, kaliskiego i pleszewskiego
Powiatowy lekarz weterynarii utworzył na waszym terenie, w Kowalewie, punkt gromadzenia tuczników...
To ułatwia nam ich sprzedaż na wschód. W myśl przepisów od 1 rolnika tuczniki powinny trafić bezpośrednio do ubojni. W naszym rozdrobnionym terenie - mamy rolników, którzy mają 5, 10 lub 15 macior - produkcja jednostkowa na sprzedaż wynosi od 5, a nawet 3 tuczników - do 20-40. Transport 5 czy 10 tuczników na wschód jednym samochodem przekreślają względy ekonomiczne. Dlatego doktor Długiewicz, powiatowy lekarz weterynarii wyraził zgodę, każdorazowo, na gromadzenie tucznika u nas. Stworzyliśmy warunki bioasekuracji odpowiadające takiemu punktowi i w tym momencie możemy rolnikom - nie tylko członkom naszych spółdzielni - pomóc w sprzedaży.
Czy trudno było znaleźć odbiorców świń?
Bardzo trudno. Wszyscy odbiorcy, którzy biją z niebieskiej strefy, znajdują się na wschód od Wisły. Znaleźliśmy jedną ubojnię, która współpracuje od początku ASF, z firmą WIPASZ, a my jesteśmy akurat jej dilerami. Przez tę firmę znaleźliśmy odbiorcę, który jest w stanie przyjąć stopniowo - wcześniej miał już zakontraktowane ilości, a w obecnej chwili to go spotkało jak grom z jasnego nieba. Musiał przyjąć od nas ok. 340 sztuk świń w ciągu tygodnia. Dzięki współpracy z firmą "WIPASZ" jesteśmy pewni, że otrzymamy zapłatę za tuczniki.
Jakie są stawki?
Nie są wysokie. Doszliśmy do porozumienia, że będą kupować na wagę żywą, bo te świnie są już, niestety, poprzerastane. Mają ok. 130 - 140 kg wagi, niektóre nawet więcej. Musimy uporać się z tym. Pewnie przez ten początkowy okres, te najbliższe dwa - trzy tygodnie dostawy będą spiętrzone. Tucznika ze stref niebieskich nie odbieraliśmy przez trzy tygodnie.
Ceny kształtują się od 3,50 do 3,70 zł (plus VAT). Do członków spółdzielni, a więc grup producenckich, dopłaca 10 groszy firma "Wipasz". Do tych, którzy zaopatrują się w środki produkcji, czyli koncentraty, premiksy i pasze w tej firmie - dodatkowo jest 10 groszy dopłaty.
Cena sprzedaży ze strefy białej i żółtej wynosi obecnie od 4,30 zł do 4,50 zł (plus VAT), a więc dostejemy 80 groszy mniej niż w strefach zwykłych.
Jak będzie dalej?
To jest uzależnione od tego, czy nie wystąpią nowe ogniska. Jeśli się pojawią, odbiór ze stref zagrożonych będzie jeszcze przesunięty. Po ukazaniu się kolejnego ogniska ASF, przedłużyło się to o następne 10 dni. Ze strefy 10 kilometrów, czyli strefy zagrożonej, jest już termin ok. 40 dni, kiedy nie można odebrać świń. Później będą kolejne badania. Jeśli się nie pojawi nic dodatkowego, po 40 dniach, jeśli lekarze stwierdzą, że nie ma zagrożenia, będziemy mogli sprzedawać.
Jakie są nastroje wśród hodowców?
Wielu rolników z naszych grup producenckich wyprzedaje tucznika, będzie sprzedawać maciory i będzie rezygnować. Tak może postąpić od 25 do 50 % producentów.
Jak sobie poradzicie?
Nie wiem... To nie będzie łatwe. Dla wielu rodzin rolniczych to podstawowe źródło utrzymania. Z samej produkcji zbóż czy produkcji roślinnej trudno się będzie utrzymać przez cały rok gospodarstwu, które ma 10 czy 15 ha. Przypuszczam, że przynajmniej w naszym rejonie ceny zbóż obniżą się, gdy nie będzie na nie zapotrzebowania. To będzie wtórna sprawa, ale należy się z tym liczyć.
Jakie działania podejmuje zarząd kierowanych przez pana grup?
Robimy wszystko, jako zarząd, żeby pomóc w sprzedaży tych tuczników. Jest to teraz naprawdę bardzo trudne, żeby wejść w rynek, który jest już zapchany, na wschodzie. Tam jest bardzo dużo stref niebieskich, tamtejsze ubojnie pracują na własne potrzeby. Ubojnia, która zabija świnie z niebieskiej strefy, w myśl przepisów nie może produkować na eksport. Ubojnia, która będzie produkowała dalsze wyroby, musi je zagospodarować na terenie Polski. Cena jest niższa też ze względu na transport - dzieli nas od nich ok. 350 do 450 kilometrów.
Nawiązaliśmy też kontakt z Sokołowem Podlaskim. Pierwsza partia świń została tam wysłana 16 października.
Rozmawiała ANNA KOPRAS-FIJOŁEK
Ryszard Szwajkowski jest prezesem 6 spółdzielni producenckich: Zrzeszenia Producentów Trzody Chlewnej, Spółdzielni Producentów Trzody Chlewnej "Smyk", Spółdzielni Producentów Trzody Chlewnej "Rola", Spółdzielni Producentów Trzody Chlewnej "Finisze" i Spółdzielni Producentów Trzody Chlewnej "Wytrwali". Należy do nich ok. 200 rolników w rolnicy z powiatu jarocińskiego, krotoszyńskiego, ostrowskiego, kaliskiego, pleszewskiego.
ZOBACZ TEŻ - MATY GRZEJĄ BRZUSZKI - PRZEPIS NA SUKCES HODOWCY ŚWIŃ