Uprawiają 228 ha. Mają 400 charolaise. Postawią następną biogazownię [VIDEO]
Janasowie zdobyli tytuł “Wielkopolski Rolnik Roku”. - To jest dla nas duże wyróżnienie. To ważne, że ktoś docenia nas za naszą pracę. Bardzo jesteśmy z tego zadowoleni - mówi Kamila Janas. To oczywiście nie pierwszy sukces na koncie gospodarzy. - W konkursie “Sposób na sukces” w 2022 r. zdobyliśmy II miejsce. Otrzymaliśmy także tytuł “Wzorowego ogrodnika” na targach ogrodniczych w Gołuchowie - wymienia nasza rozmówczyni.
Pani Kamila w gospodarstwie zajmuje się przede wszystkim sprawami administracyjnymi - nadzoruje pracę biurową. Mąż z kolei dba o to, by szklarnia i biogazownia funkcjonowały dobrze. Odpowiada także za pracę w oborze i na polu. - Zatrudniamy oczywiście również pracowników - w sumie na ten moment mamy ok. 25 osób - wspomina rolniczka.
Produkcja roślinna i zwierzęca
Janasowie posiadają 98 ha gruntów własnych. 130 ha natomiast dzierżawią. - W naszym gospodarstwie można powiedzieć, że jest bardzo szerokie spektrum bonitacji. Mamy ziemie od III do VI klasy - wspomina rolnik. Farmer uprawia przede wszystkimi kukurydzę - zarówno na kiszonkę, jak i na ziarno. - Siejemy też żyto na kiszonkę, trawy oraz lucernę. Na niewielkim obszarze - na słabszych glebach - rośnie u nas natomiast owies - wylicza pan Karol.
Rolnicy hodują bydło rasy charolaise. - Jest to głównie charakter mięsny - podkreśla rolnik. - Posiadamy na tę chwilę, jeśli chodzi o stado podstawowe, 220 matek. Całe stado liczy z kolei 400 sztuk - mówi gospodarz.
Pomidor malinowy - 4,5 ha pod osłonami
Gospodarstwo Janasów powstało kilkanaście lat temu. - Wszystko zaczęła się na przełomie 2006 i 2007 r. Pierwszy obiekt szklarniowy został wybudowany w 2007 r. - w jego końcówce ruszyła pierwsza produkcja - wspomina Karol Janas. Aktualnie pod osłonami jest 4,5 ha. Nasi bohaterowie specjalizują się w produkcji pomidora malinowego. - To uprawa całoroczna na wełnie mineralnej, na rynnach uprawowych - tłumaczy gospodarz. Rośliny nawadniane są przez fertygację. Steruje tym komputer klimatyczny. - Od dwóch lat posiadamy recyrkulację pożywki w obiegu zamkniętym. To jest taki system, dzięki któremu udaje się wykorzystywać wodę z mat do ponownego nawadniania. Proces polega na tym, że zanim trafi z powrotem ta woda - ta tzw. pożywka do szklarni, idzie ona najpierw na tzw. vialux. Tam jest dezynfekowana, czyszczona, jest robiona analiza i z powrotem ta sama woda - uzupełniona o braki składników pokarmowych - trafia do nawadniania - tłumaczy ogrodnik. Janasowie prowadzą biologiczną ochronę upraw. - To zdaje egzamin. Musi być jednak mocna lustracja - codzienne analiza obiektów szklarniowych. Jest więc to dość pracochłonne - zaznacza pan Karol. Podkreśla przy tym, że takie są wymagania sieci marketów, do których trafia towar. - Dużo naszego pomidora jest też sprzedawanego na rynkach hurtowych - Warszawa, Kalisz, Poznań, Łódź czy Katowice - wymienia nasz rozmówca.
Będzie druga biogazownia
W gospodarstwie Janasów trzy lata temu uruchomiono biogazownię o mocy do 500 kW. - W kwietniu 2021 r. został puszczony do sieci pierwszy prąd - opowiada pan Karol. Skąd pomysł na tego typu inwestycję? - Wszystko wynika z charakteru naszej produkcji. Działamy wielotorowo. U nas hodowla, jak już wcześniej wspominałem, łączy się z uprawą pod osłonami, są też uprawy polowe. Obornik, gnojowicę, a także pozostałości zielone po uprawie pomidorów wykorzystujemy właśnie do biogazowni. One są super substratem. To dzięki nim uzyskujemy ciepło, a energię elektryczną sprzedajemy do sieci - wyjaśnia nasz rozmówca. Zaznacza jednocześnie, że podstawowym substratem jest kiszonka: i ta z kukurydzy, i ta z traw. Rolnik przyznaje, że długo nosił się z myślą o budowie biogazowni. - Pomysł postawiania takiej instalcji pojawił się bodajże w 2015 r. Jest to jednak dość spora inwestycja. Musiało więc troszeczkę, że tak powiem, wody w rzece upłynąć, zanim dojrzałem do tego, żeby podjąć się takiego przedsięwzięcia - podkreśla farmer. Mówi jednocześnie o sprawach finansowych z tym związanych. - W 2021 r. koszt budowy biogazowni (wraz z infrastrukturą towarzyszącą - przyp.red.) szacowany był na 13-14 mln zł netto - wspomina nasz rozmówca. Na ten cel panu Karolowi udało się pozyskać środki z zewnątrz. - Otrzymaliśmy na to dotację z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Za jego sprawą dopięliśmy inwestycję pod względem ekonomicznym - wspomina gospodarz. - Dzięki dotacji naprawdę jest dużo łatwiej prowadzić ten biznes - uważa rolnik.
Wkrótce w gospodarstwie Janasów powstanie druga biogazownia. Także o mocy do 500 kW. - Uzyskaliśmy już pozwolenie na budowę. W tej chwili przygotowujemy się do jej rozpoczęcia - opowiada pan Karol. Wyjaśnia przy tym, że biogazownia, która aktualnie funkcjonuje, zasilana jest nie tylko tym, co pochodzi z jego gospodarstwa. - Odpady zielone są do niej przywożone także od moich braci i od mojego taty, a muszę powiedzieć, że gospodarujemy łącznie na 24 ha upraw pod osłonami. W związku z tym “trochę” tej masy zielonej jest. Co więcej - od dobrego roku brat z tatą prowadzą też hodowle bydła mięsnego. Tego obornika jest więc dużo, tak że - tak rodzinnie - to się wszystko fajnie spina - mówi farmer.
Energia cieplna z biogazowni trafia, mówiąc w dużym uproszczeniu, do szklarni. - W naszym przypadku ciepło wykorzystane jest w stu procentach, gdyż cała ta energia cieplna zgromadzona jest w zbiorniku buforowym, z którego to właśnie ogrzewamy nasze uprawy pod osłonami, dzięki czemu zmniejszamy zużycie miału węglowego, co przyczynia się do poprawy naszego środowiska - podkreśla pan Karol.
Dzięki temu, że jest biogazownia, rolnicy mają również wysokiej jakości nawóz - tzw. poferment (pozostałości po produkcji biogazu). - Generalnie jest on przyswajany przez rośliny zaraz po nawożeniu. Zdecydowanie szybciej działa niż obornik. Można o nim mówić w samych superlatywach - chwali rolnik. Wypada także, zdaniem naszego rozmówcy, dobrze w zestawieniu z gnojowicą. - Przede wszystkim jednak najważniejszym czynnikiem - różnicą między pofermentem a gnojowicą jest to, że poferment jest praktycznie bezwonny, a gnojowica niestety wydziela specyficzny odór - wskazuje nasz rozmówca.
Poferment jest aplikowany na polach specjalnym wozem asenizacyjnym. - Maszyna zaopatrzonym jest w aplikator doglebowy, więc mogę powiedzieć szczerze, że niektórzy nie wiedzą, że ten nawóz został wywieziony na pole, gdyż umieszcza się go na głębokości 10-15 cm - opowiada gospodarz. Zwraca przy tym uwagę na to, że odkąd w gospodarstwie są pozostałości po produkcji biogazu, nastąpiła redukcja nawozów sztucznych: - Opowiem o tym na przykładzie soli potasowej w kukurydzy. Dawniej - gdy nie było biogazoni, używaliśmy jej między 300 a 350 kg na ha. Natomiast w tej chwili to jest maksymalnie - w zależności oczywiście od pola i od wyników analizy gleby - maksymalnie - 180 kg na ha.
Jak się obsługuje biogazownię? - No na pewno trzeba mieć troszeczkę wiedzy na ten temat. Zapłaciłem już kilka razy tzw. frycowe - śmieje się pan Karol. Mówi jednocześnie o tym, że biogazownia “karmiona” jest dwa razy dziennie: rano między godz. 7:00 a 8:00 i po południu między godz. 15:00 a 16:00 - Tak wygląda to przez siedem dni w tygodniu - zaznacza rolnik. Jeśli coś niepokojącego dzieje się w biogazowni, farmer dostaje o tym wiadomość na telefon. - Do tej pory - na szczęście - nie mieliśmy dużych awarii. Głównie na instalacji były przeprowadzane prace serwisowe typu wymiana olejów, itd.- mówi gospodarz.
Ile biomasy rocznie przerabia biogazownia? - Ok. 6,5 do 7 tys. t kiszonki z kukurydzy, ok. 2 do 3 tys. t obornika i gnojowicy ok. 1,5 tys. l - wylicza pan Karol. Zbiorniki z pofermentem są z kolei opróżniane generalnie wiosną - przed uprawą i jesienią - po zbiorze kukurydzy. - To są dwa takie najważniejsze okresy, w których wywozimy poferment - podkreśla rolnik. - Użytki zielone też oczywiście zasilamy pofermentem wiosną - dopowiada.
Park maszynowy
W skład parku maszynowego Janasów wchodzi osiem ciągników o mocy od 100 do 250 KM. Wszystkie jednej marki. Pierwszy z nich w gospodarstwie pojawił się w 2012 r. Ważnymi maszynami, jak podkreśla pan Karol, w jego gospodarstwie są ładowarki. Bez nich ani rusz. - Posiadam trzy marki JCB. Jestem z nich bardzo zadowolony - zaznacza rolnik. Kluczowym sprzętem na farmie są także wozy asenizacyjne. - Na ten moment mamy dwa marki Joskin - wspomina gospodarz.
Czytaj także: