Polski biogaz przegrywa dziś z biurokracją. Od nowego roku mają być wielkie zmiany w prawie
Polska wieś siedzi na energetycznej żyle złota? Być może. Potencjał, odnośnie budowy nowych biogazowni rolniczych mamy ogromny. Niestety jednak, ogromna jest także liczba barier, z jakimi muszą zderzyć się rolnicy przy realizacji tego typu inwestycji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Biogazownie rolnicze w Polsce. Ile jest ich w Polsce?
Sprawa była szeroko omawiana podczas ostatniej komisji rolnictwa, która odbyła się na początku grudnia w Sejmie.
Według statystyk obecnie (stan na 24 listopada 2025) w Polsce zarejestrowanych jest 164 wytwórców biogazu rolniczego, a samych instalacji jest równo 195.
Co warte podkreślenia - łącznie w Polsce jest około 400 biogazowni, co oznacza, że praktycznie połowa wszystkich instalacji to te, które wytwarzają biogaz rolniczy. Dużo to czy mało? Jeśli porównamy te dane z innymi krajami - wypadamy naprawdę bardzo, bardzo blado.
Przypomnijmy: nasi zachodni sąsiedzi mają takich instalacji niemal... 12 tysięcy! Pisaliśmy o tym szerzej niedawno:
Mówiąc wprost: w Polsce cały czas mówimy o kropli w morzu potrzeb. Sami rządzący widzą jednak światełko w tunelu.
- Wreszcie pojawiła się w Polsce pierwsza instalacja wytwarzająca biometan z biogazu rolniczego. To pierwsza jaskółka, mówią, że wiosny nie czyni, ale to bardzo ważne paliwo, którego potencjał jest duży - komentowała podczas sejmowej komisji Urszula Zielińska, wiceminister klimatu i środowiska.
Biogazownie rolnicze. Programy wsparcia i dofinansowanie na budowę
Przedstawicielka resortu wyliczała ponadto programy, z jakich mogą dziś korzystać rolnicy. Resort chwali się m.in. programem „Energia dla Wsi” z budżetem 1 miliarda złotych do roku 2030.
Warunki są tu atrakcyjne: m.in. do 100 proc. kosztów kwalifikowanych, w tym spora część w formie dotacji. Choć, jak przyznawała przedstawiciela resortu środowiska - wykorzystanie tego programu wciąż nie jest na zadowalającym poziomie.
Obecna na spotkaniu wiceminister rolnictwa, Małgorzata Gromadzka, także przyznawała, że biogazownie są ogromną szansą na uniezależnienie energetyczne wsi i zagospodarowanie odpadów.
- Biogaz to jest przyszłość polskiej wsi - podkreślała Gromadzka, kreśląc wizję 2.000 instalacji w perspektywie długofalowej.
Wiceminister także przypominała programy wsparcia, które mają skłaniać rolników do tego typu inwestycji. Jednym z nich jest interwencja "Inwestycje w gospodarstwach rolnych w zakresie OZE i poprawy efektywności energetycznej", wdrażana przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
- Wsparcie można uzyskać w formie dotacji m.in. właśnie na budowę biogazowni rolniczej o mocy do 50 kW, wysokości do 65 proc. kosztów kwalifikowalnych, maksymalnie 1,5 mln zł. Instalacje te mają wytwarzać energię na potrzeby własne gospodarstwa. Aktualnie złożonych zostało 68 wniosków na łączną kwotę 102 mln zł - wyliczała wiceminister Gromadzka.
Przyznawała jednocześnie, że dziś jedną z głównych barier rozwoju biogazowni rolniczych w Polsce jest przestarzała infrastruktura sieciowa, co stanowi problem nie tylko w kontekście biogazu, ale również elektrowni wiatrowych i innych instalacji, które mają na celu produkcję energii z odnawialnych źródeł.
Biogazownie rolnicze w Polsce. Rolnicy: to jest "żebranie o kabel"
Gdy jednak do głosu podczas komisji doszli praktycy, atmosfera robiła się mniej optymistyczna.
Przedstawiciele organizacji rolniczych i inwestorzy nie zostawili bowiem suchej nitki na obecnym systemie przyłączeń do sieci energetycznej. To właśnie "wąskie gardło" sieci przesyłowych jest głównym hamulcem rozwoju branży.
- Te biogazownie, państwo mówicie, że się budują w dynamicznym tempie. Ja tego bym tak nie określił. One się praktycznie nie budują (...) Warunki przyłączeniowe nie są wydawane, to jest walka z wiatrakami, są bardzo mocne problemy - kontrował m.in. Szymon Ręcławowicz z Oddolonego Ogólnopolskiego Protestu Rolników.
Tymczasem podkreślał, że biogaz jest najstabilniejszym źródłem energii.
- Chciałbym, żeby instalacje z odnawialnych źródeł energii z biogazowni miały pierwszeństwo - ponieważ są najstabilniejszym źródłem i byłoby to bardzo dobre dla całego systemu elektroenergetycznego - podkreślał przedstawiciel OOPR.
Rolnicy punktowali podczas komisji różne absurdy: operatorzy wydają warunki przyłączenia na przykład tylko na 12 godzin na dobę, co dla biogazowni - pracującej w trybie ciągłym - jest ekonomicznym nonsensem.
Problemów jest więcej. Kolejny rolnik podawał inny przykład.
- W tym roku uruchomiłem taką biogazownię (...) Nawet jak już przebrniemy przez te dokumenty, przebrniemy przez NFOŚ, no to później mamy takie zderzenie z PGS, Tauronem z Eneą, która nam robi straszną łaskę, że odbierze trzy przewody, które mamy zarzucone na słup. To jest uwłaczające godności, kiedy trzeba tam dzwonić przez 4-5 miesięcy. Biogazownia już działa, a nikt nie może odebrać prostego przyłącza - opowiadał wprost Damian Kacprzak ze Stowarzyszenia Małych Biogazowni Rolniczych.
Biogazownie rolnicze. Biurokracja
Nie tylko kable są jednak problemem. Okazuje się, że nawet flagowe programy wsparcia, jak "Energia dla Wsi", w zderzeniu z machiną Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, tracą swój blask.
Janusz Markowski z banku BNP Paribas, reprezentujący klientów inwestujących w biogaz, zwrócił uwagę na uznaniowość urzędników.
- Jednym z założeń fundamentalnych programu "Energia dla Wsi" było to, że nie ma tam wymogu udziału własnego. Co robi NFOŚ? Każdemu wisytuje 15 proc. udziału własnego, bo mówi, że to jest project finance. To jest zaprzeczenie i wykolejanie reguł programu - punktował mężczyzna.
Dyskusja szybko zeszła także na tory polityczne. Najmocniejszy głos należał tu do Michała Kołodziejczaka. Były wiceminister rolnictwa nie gryzł się w język, krytykując m.in. brak współpracy między resortami.
- Ministerstwo Klimatu zawsze stało oporem. Przez kilka miesięcy prosiliśmy o spotkanie z ministrem, który nadzorował to wszystko. Do spotkania nigdy nie doszło - twierdził Kołodziejczak, przywołując czasy, gdy był jeszcze wiceministrem nadzorującym departament odpowiedzialny m.in. za biogazownie.
Wskazywał też, jak bardzo Polska została w tyle za ogarniętą wojną Ukrainą.
- Ukraińcy mają trzy razy mniej biogazowni, a już za chwilę będą robili tyle biogazu co Polacy. W tamtym miesiącu piąta biometanownia na Ukrainie zaczęła eksportować do Niemiec biometan - wyliczał Kołodziejczak.
Były wiceminister domagał się ponadto jasnego wskazania lidera odpowiedzialnego za ten sektor, sugerując, że resort rolnictwa odbija się od ściany w resorcie klimatu i środowiska.
Biogazownie rolnicze a podatki. Jak wygląda to w innych krajach?
Komisja przyjęła również dezyderat w sprawie ujednolicenia podatku od nieruchomości dla biogazowni rolniczych, chcąc skończyć z patologią, gdzie w jednej gminie rolnik płaci grosze, a w innej gigantyczne stawki jak za budowle przemysłowe. Bo dziś do takich absurdów dochodzi - a podatkowa uznaniowość jeszcze bardziej tłamsi wspomniane inwestycje.
Mówiąc o podatkach - nie brakowało też dyskusji o możliwych zwolnieniach. Bo - jak przytaczano - w innych krajach rozwój biogazu rolniczego możliwy jest właśnie przez różnego rodzaju ulgi. Kilka przykładów podał poseł Kazimierz Plocke.
- Przykład Francji. Od 2016 roku obowiązuje stałe zwolnienie z lokalnych podatków dla biogazowni rolniczych. Aby kwalifikować się do tego zwolnienia, rolnicy muszą posiadać bezpośrednio lub pośrednio co najmniej 50% udziałów w spółce a w tym spółceeksploatującej biogazownie i co najmniej 50 proc. substratów musi pochodzić z rolnictwa. Proste rozwiązanie, warto też na tym się pewnie zastanowić. Szwecja stosuje zwolnienia z podatku energetycznego i dwutlenku węgla dla biogazu i biopropanu wykorzystywanego do ogrzewania lub jako do paliwa silnikowego. To oczywiście przede wszystkim ma być cel ekologiczny do osiągnięcia czyli redukcja emisji gazów cieplarnianych. Dania z kolei nie ma specjalnego podatku od nieruchomości nakładanego na biogazownię, natomiast rząd duński stosuje różne mechanizmy wsparcia i regulacji dotyczące sektora biogazu - wyliczał poseł Plocke.
Biogazownie rolnicze. Jest projekt ustawy
Mimo gorzkich słów, jakie padały na sali, spotkanie zakończyło się jednak pewnymi konkretami. Resort klimatu i środowiska zapowiedział projekt ustawy, który ma dać oddech dla branży biogazu.
- Ten projekt zapewnia minimum 14 godzin pracy na dobę z pełną mocą przyłączeniową dla biogazowni. Wprowadza brak możliwości odmowy przyłączenia (...) poprzez zobowiązanie przedsiębiorstwa energetycznego do uwzględnienia w planach rozwoju własnych sieci tej biogazowni – wyliczała wiceminister Zielińska.
Nowe prawo w sprawie biogazowni od roku 2026. Co się zmieni dla rolnika?
Wspomniany przez wiceminister projekt jest już w wykazie rządowych prac.
Nowe przepisy, wdrażające dyrektywy unijne, mają zostać przyjęte przez rząd w I kwartale 2026 r.
Najważniejszą nowością są wspomniane elastyczne umowy przyłączeniowe. To rozwiązanie dla rolników, którzy spotkali się z odmową przyłączenia fotowoltaiki czy biogazowni z powodu „braku mocy w sieci”. Nowe przepisy pozwolą na przyłączenie instalacji nawet na przeciążonych obszarach, pod warunkiem zgody na czasowe ograniczenia w oddawaniu energii do sieci.
Kolejna kwestia, jaka ma być uregulowana to gwarancja stałej ceny. Aby chronić odbiorców przed nagłymi skokami rachunków, sprzedawcy energii będą mieli obowiązek oferowania umów na czas określony ze stałą ceną prądu. Ma to dać rolnikom większą przewidywalność kosztów prowadzenia gospodarstwa.
Ponadto operatorzy sieci będą musieli publikować aktualne mapy dostępnej mocy przyłączeniowej oraz umożliwić składanie wniosków o przyłączenie w pełni elektronicznie. Według obietnic proces ma być szybszy, a status wniosku - łatwy do sprawdzenia.



























