Fotowoltaika może zmniejszyć koszty albo być źródłem dochodu
- Działka ma 3,5 ha. Jest prostokątna, bardzo dogodna do uprawy, ale klasowo gleba nie jest tam najlepsza, więc zdecydowaliśmy się na wydzierżawienie jej pod farmę fotowoltaiczną - mówi Piotr Wojciechowski, który prowadzi gospodarstwo na areale 90 ha wspólnie z żoną i rodzicami w miejscowości Bieczyny położonej w woj. wielkopolskim. Temat farmy pojawił się w głowach rolników przed trzema laty. - Odwiedził nas przedstawiciel jednej z firm z pytaniem, czy nie chcielibyśmy się zdecydować na dzierżawę ziemi pod farmę fotowoltaiczną. Podał nam wstępne warunki, a później przysłał projekt umowy do podpisania. Na jej podstawie otrzymujemy kilkanaście tysięcy złotych rocznie za dzierżawę hektara ziemi - wspomina Wojciechowski. Rolnik zaznacza, że przed podpisaniem umowy, najpierw rodzina przeanalizowała dokładnie szczegóły ze swoim prawnikiem. - Kryteria były dla nas jasne i przejrzyste. Zdecydowaliśmy się więc na podpisanie dokumentów. Zaplanowaliśmy jednak dzierżawę w ten sposób, że wzięliśmy niedługo później kredyt i dokupiliśmy taki sam areał ziemi, żeby nie ucierpiała na tym nasza hodowla. Kredyt będziemy spłacać z pieniędzy otrzymywanych za dzierżawę gruntu pod farmę. A coś z tego jeszcze na pewno zostanie - tłumaczy z uśmiechem Piotr Wojciechowski. - My o tej farmie myśleliśmy też w perspektywie finansowego zabezpieczenia na starość - uzupełnia jego ojciec Adam. - Przy odpowiedniej agrotechnice i nawożeniu, zwłaszcza organicznym, ten użytek nadawał się pod uprawy bardziej wymagających gatunków i odmian roślin, ale jednak zdecydowaliśmy się na pójście w kierunku farmy PV, bo jest to dla nas dodatkowy zastrzyk gotówki, co jest bardzo istotną sprawą. Poza tym jest to zielona energia, w którą warto inwestować - dodaje młodszy z Wojciechowskich. Rolnicy zaznaczają również, że istotną kwestią jest to, że dochód ten nie wymaga od nich żadnego zaangażowania. Jedynym obowiązkiem jest rozliczanie się z otrzymanego czynszu z Urzędem Skarbowym.
ZOBACZ TAKŻE materiał VIDEO z gospodarstwa rodziny Wojciechowskich:
Uprawiają 90 ha, utrzymują bydło opasowe i kury nioski. To nie wszystko [VIDEO]
Prądu wystarczy dla całego miasta, a utylizacja nie będzie problemem
Według informacji podawanych przez Bartosza Charzyńskiego z firmy Green Genius, która wydzierżawiła ziemię od Wojciechowskich, prąd wyprodukowany przez farmę jest w stanie zaspokoić potrzeby okolicznego miasta - Czempinia, które ma około 5 tys. mieszkańców. - Instalacja ma moc 2 MW i w każdej godzinie, przy pełnym nasłonecznieniu, produkuje tyle energii, ile średnio zużywa jedno gospodarstwo domowe w ciągu roku - zaznaczył Charzyński. Umowa na dzierżawę została podpisana przez Wojciechowskich na okres 29 lat. Po jej wygaśnięciu, firma budująca instalację jest zobowiązana do oddania rolnikowi działki w pierwotnym stanie. - To my zabieramy całą konstrukcję, to my przywracamy teren do takiego ształtu, w jakim był przed rozpoczęciem dzierżawy - podkreśla Magdalena Stępnowska, koordynator zespołu w firmie Green Genius. - Jeżeli chodzi o obawy rolników, że pozostaną z elektrośmieciami na polu, to idą im z pomocą regulacje prawne. Bardzo intensywnie pracuje nad tym Komisja Europejska. Pojawiają się już pierwsze projekty tego, ile z tych paneli będzie musiało być zrecyklingowanych - dodaje ekspertka. Ponadto, poruszając kwestię utylizacji paneli, warto dodać, że według szacunków ekspertów, materiały wykorzystane do budowy farmy fotowoltaicznej są warte od 2 do nawet 5 milionów złotych na jednym hektarze. A większość elementów, z których składa się instalacja można bez problemu zutylizować. Podkreślał to na łamach “Wieści Rolniczych” dr inż. Jacek Biskupski wykładowca Politechniki Krakowskiej, ekspert ds. energetyki słonecznej. - Zdecydowanie większym problemem od utylizacji modułów fotowoltaicznych jest np. utylizacja okien plastikowych - podkreśla dr Biskupski. - Możemy sobie przeanalizować, z czego składa się moduł fotowoltaiczny. Jest szyba - tyle, że pojedyncza - w oknie jest ich 2-3, natomiast modułów fotowoltaicznych jest w gospodarstwach użytkowanych 10 razy mniej niż okien. Są również części metalowe - konstrukcja, ale wiadomo, że metale są dzisiaj cenne i nie ma żadnego problemu z ich utylizacją. Jest szkło, które tak jak normalne szkło może być bezpiecznie zutylizowane. Mamy w końcu krzem. Musimy sobie zdawać sprawę, że jest on zrobiony z piasku. Bardzo czysty piasek spieka się metodą polaka - Jana Czochralskiego, topi się I robi się z niego krzemionkę, a więc tak naprawdę w dalszym ciągu jest to piasek. Czysty krzem jest tak samo niereakcyjny I nieszkodliwy dla środowiska jak czysty piasek, zresztą, dość powiedzieć, że w Polsce mamy opracowane metody odzyskiwania krzemu z modułów fotowoltaicznych, bo jest on cenny - wyjaśnia naukowiec, podkreślając, że wymienione elementy, to praktycznie wszystko, z czego składają się panele fotowoltaiczne. - Pozostaje jeszcze tylko bardzo niewielka ilość PVC - dosłownie kilkadziesiąt gramów na jeden panel. Jest to rodzaj folii trudnej do zutylizowania, natomiast w panelu jest jej tyle, co w około 100 kartach bankowych. Zaryzykowałbym więc, że większy jest problem z utylizacją kart niż z utylizacją fotowoltaiki… - mówi dr Jacek Biskupski. - Oczywiście PVC jest problemem, ale chcąc być pro środowiskowi nie kupujmy okien ani drzwi z PVC I nie używajmy kart bankowych. Na pewno bardziej przysłużylibyśmy się środowisku naturalnemu w naszym kraju - podsumowuje.
ZOBACZ TAKŻE materiał VIDEO z gospodarstwa dr Jacka Biskupskiego:
Ekologiczne gospodarstwo, które pozyskuje energię odnawialną [VIDEO]
Na to trzeba uważać przy farmach
Pieniądze, jakie można zarobić na farmach fotowoltaicznych, stają się obiektem zainteresowania coraz większej grupy rolników. Wystarczy wspomnieć, że pod względem przyrostu mocy produkowanej przez panele fotowoltaiczne w Unii Europejskiej Polska w 2022 roku znalazła się na trzecim miejscu, ustępując jedynie Niemcom i Hiszpanii. Na rynku nie brakuje jednak firm, które chcą to zainteresowanie wykorzystać, oferując nieuczciwe warunki umów. Na co należy przede wszystkim uważać? Podpisując umowę dzierżawy z firmą, która ma wybudować na niej farmę fotowoltaiczną warto umieścić zapis mówiący, że właściciel gruntu może wypowiedzieć dzierżawę bez ponoszenia żadnych dodatkowych kosztów, jeżeli w określonym czasie firmie nie uda się zrobyć niezbędnych zgód potrzebnych do rozpoczęcia budowy. W czasach, gdy inflacja jest na poziomie kilkunastu procent, bardzo ważna jest waloryzacja, która pozwala ochronić rzeczywistą wartość czynszu, bo każdego roku będzie on dostosowywany do realiów. Dwa razy sprawdzić warto również to, kto będzie ponosił dodatkowe koszty związane z podatkiem od nieruchomości czy opłatą za wyłączenie gruntów z produkcji rolnej. Mowa tutaj o naprawdę dużych kwotach, bo podatek od nieruchomości dla hektara instalacji może wynieść nawet kilka tysięcy złotych, co w porównaniu do stawki podatku rolnego można wyraźnie odczuć w portfelu. Ponadto ważne są również inne opłaty związane z eksploatacją instalacji oraz np. ubezpieczenie.
Wykorzystać połać dachową i okolicę gospodarstwa
Fotowoltaika w gospodarstwach rolnych to nie tylko farmy, a przede wszystkim panele PV montowane na dużych połaciach dachowych budynków inwentarskich i magazynowych, jakich przecież rolnikom nie brakuje. Popularne jest także stawianie instalacji na gruncie w granicach siedliska. Na takie rozwiązanie postawił Jan Bereda - rolnik z miejscowości Mała Klonia położonej w woj. kujawsko-pomorskim, pracujący na areale około 150 ha ziemi. Fotowoltaika w jego gospodarstwie pozwoliła rozwiązać problem ze spadkami napięcia w sieci elektrycznej, z jakimi często zmagał się w ostatnich latach. Jego farma oddalona jest od transformatora o około 400 metrów. Efekt tego był taki, że rolnik nie mógł uruchamiać suszarni do zboża łącznie z innymi prądożernymi urządzeniami - np. dojarką (prowadzi również hodowlę bydła mlecznego i opasowego), bo rozłączały się bezpieczniki w przyłączu. - Takie sytuacje w okresach suszenia zbóż i kukurydzy były bardzo problematyczne. Fotowoltaika zakończyła moje problemy. Teraz mam stały prąd, nie muszę reglamentować energii. Bardzo usprawnia to codzienną pracę - mówi zadowolony Bereda. Instalacja fotowoltaiczna posadowiona na terenie jego gospodarstwa zaczęła działać z początkiem 2022 roku. Ma moc 32 kW i kosztowała około 100 tys. zł. Wszystkie koszty rolnik pokrył z własnej kieszeni. - Oprócz tego, że mieliśmy problemy z napięciem, wspólnie z żoną zauważyliśmy, że prąd tańszy raczej już nie będzie i dlatego zdecydowaliśmy się na tego rodzaju inwestycję. Efekt jest taki, że przed pójściem w PV płaciłem za prąd ponad 2 tys. zł. Teraz jest to 24 zł (!). Według wyliczeń, inwestycja powinna zwrócić się w ciągu 6-7 lat, a mając na uwadze podwyżki energii, ten okres może się tylko skrócić - zaznacza rolnik. Mimo dużych połaci dachowych, Bereda zdecydował się na posadowienie instalacji fotowoltaicznej na gruncie, ponieważ według niego zamontowanie paneli na dachu wiązałoby się z ryzykiem uszkodzeń. - Mam na dachu zamontowaną eurofalę. Jest to nieco problematyczny system dachowy w przypadku montażu takich instalacji. Nie chciałem robić sobie szkód, żeby nie narażać się na ewentualne straty w przechowywanym ziarnie - tłumaczy Jan Bereda. - Wiele firm robiło w moim gospodarstwie audyty I wszyscy sugerowali, żeby położyć panele PV na dachu, ale ja byłem przekonany do swojego pomysłu, mimo że wiązało się to z nieznacznym wzrostem kosztów poniesionych na inwestycję - dodaje rolnik.
ZOBACZ TAKŻE materiał VIDEO z gospodarstwa Jana Beredy:
Jan Bereda uprawia 150 ha, hoduje bydło i produkuje prąd [VIDEO]
Na zamontowanie paneli na dachu budynku inwentarskiego zdecydował się za to Łukasz Szmania, który wspólnie z żoną i rodzicami prowadzi gospodarstwo o profilu roślinno-zwierzęcym w miejscowości Kowalewo, w Wielkopolsce. - Mamy dużą hodowlę trzody chlewnej i postanowiliśmy zagospodarować dużą połać dachów. Zdecydowaliśmy się na pójście w kierunku fotowoltaiki ze względu na duże opłaty za prąd. Co dwa miesiące prąd zużyty w gospodarstwie kosztował nas 8 tys. zł. W tej chwili, po podwyżkach cen byłaby to jeszcze większa kwota. Fotowoltaika pozwoliła nam ograniczyć koszty i zwiększyć rentowność całego gospodarstwa, bo jak wiadomo, w trzodzie chlewnej nie jest z tym zbyt wesoło - tłumaczy Szmania. - 30% prądu wyprodukowanego przez panele, którą oddajemy do sieci, zabiera energetyka, ale nie zmienia to faktu, że jesteśmy zadowoleni z pójścia w tym kierunku. Duże znaczenie ma dla nas również to, że energia wyprodukowana przez fotowoltaikę nie ma negatywnego wpływu na środowisko i przyczynia się do jego ochrony - tłumaczy rolnik, nie wykluczając kolejnych inwestycji w OZE w przyszłości.
ZOBACZ TAKŻE materiał VIDEO z gospodarstwa Łukasza Szmanii:
Bezpieczeństwo i rozwój mimo zawirowań cenowych [VIDEO]
Można dostawać dofinansowania
Wielu rolników zainteresowanych budową instalacji fotowoltaicznych nie posiada środków na tego typu inwestycje. Nie musi to jednak przekreślać ich planów. Wszystko za sprawą dofinansowań unijnych. Środki można pozyskiwać w ramach kilku programów takich jak: Mój Prąd 4.0, Moje ciepło, Czyste powietrze, Energia dla wsi, a nawet Modernizacja gospodarstw rolnych. Otrzymać można do 150 tys. zł, a dofinansowaniu podlega od 45 do 65% inwestycji. - W ostatnim czasie widzimy wręcz eksplozję rolnictwa energetycznego. Poza produkcją roślinną i zwierzęcą, mamy wręcz ogromne zainteresowanie produkcją ciepła i energii. Na dachach pojawia się mnóstwo instalacji fotowoltaicznych, a coraz bardziej popularne stają się także duże farmy fotowoltaiczne - podkreśla prof. Jacek Dach z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, zaznaczając przy okazji, że dużą farmę fotowoltaiczną planuje postawić także jego uczelnia. - Jako Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu przygotowujemy prawie sześćset hektarów pod dzierżawę pod fotowoltaikę. Ale ja dodatkowo rzuciłem takie hasło na komisji, która się tym zajmuje, żeby nie wykluczać całkowicie tych terenów z działalności rolniczej. Przynajmniej część terenów można oddać pod agrofotowoltaikę, czyli podnieść te panele na 3-4 metry do góry i umożliwić prowadzenie produkcji roślinnej czy może nawet zwierzęcej. Co ciekawe, to wcale nie musi oznaczać gorszych plonów, dlatego że wszyscy wiemy, iż Wielkopolska, w ogóle środkowa Polska stepowieje. Są bardzo duże problemy z opadami. I teraz, gdyby się okazało, że panele fotowoltaiczne zmniejszają parowanie, to paradoksalnie mogłoby to nawet podnieść plony - podsumowuje naukowiec.
ZOBACZ TAKŻE: Tanio ogrzewają domy wykorzystując wiatr, słońce i ciepło z biogazu
- Tagi:
- OZE
- trzoda chlewna
- fotowoltaika