Biogazownie - coraz bardziej w zasięgu rodzinnych gospodarstw
O tym, kto może być właścicielem biogazowni i jakie z tego tytułu czerpać korzyści mówiono m.in. podczas konferencji „Biogazownie lokalne - korzyści, oszczędności, zyski”, którą zorganizowano w Borku Wielkopolskim. Tematyka ściągnęła ponad 100 rolników z okolic Gostynia, Jarocina i Krotoszyna. To pokazuje, że zarówno wielu producentów mleka, jak i trzody chlewnej rozważa budowę biogazowni. Inicjatorem zorganizowania spotkania był Bank Spółdzielczy w Gostyniu, który do udziału w przedsięwzięciu zaprosił także banki spółdzielcze w Jarocinie i Krotoszynie oraz Polską Federację Hodowców Bydła i Producentów Mleka, a także dotychczasowego partnera Stowarzyszenie Wspierania Przedsiębiorczości Powiatu Gostyńskiego.
Temat biogazowni ważny dla społeczności lokalnych
- Biogazowniami interesujemy się od kilku lat. W ubiegłym roku wspólnie ze Stowarzyszeniem Wspierania Przedsiębiorczości Powiatu Gostyńskiego zorganizowaliśmy podobne spotkanie na mniejszą skalę. Tym razem kierujemy konferencję dla rolników z trzech powiatów: gostyńskiego, jarocińskiego i krotoszyńskiego. Każdy z banków zaprosił po 40 klientów, którzy mogą być potencjalnymi właścicielami biogazowni rolniczych. Wśród zaproszonych gości są producenci mleka i trzody chlewnej – mówi Marek Banaszak, prezes PBS w Gostyniu.
Jak przekonuje Jan Grzesiek, prezes Banku Spółdzielczego w Jarocinie - na zainteresowanie tematyką biogazowni rolniczych wpływa kilka aspektów.
- Temat biogazowni jest niezwykle ważny z punktu widzenia walki o ekologię, odnawialnych źródeł energii, a jednocześnie pewnych elementów ekonomicznych dla gospodarstwa i oczywiście relacji społecznych. Te gospodarstwa są umiejscowione w naszych miejscowościach, gdzie trwa spór, dotyczący dobra sąsiedzkiego, a jednocześnie możliwości kontynuowania produkcji rolnej – informuje Jan Grzesiek, prezes Banku Spółdzielczego w Jarocinie.
Rolnicy szukają informacji o biogazowniach
Zagadnienia, które poruszono podczas konferencji, dotyczyły między innymi tego, w jaki sposób dopasować mikrobiogazownię do skali gospodarstwa i jego potrzeb. Mówił o tym Adam Orzech, prezes Naturalnej Energii Plus.
- Bardzo często uczestniczymy w takich szkoleniach. Jest olbrzymia potrzeba szerzenia wiedzy na temat biogazowni rolniczych. Ludzie znają to zagadnienie powierzchownie, więcej jest wyobrażeń niż realnej wiedzy. I ta wiedza, na tego typu szkoleniach, otwiera im dopiero oczy, jak to tak naprawdę wygląda. Często, gdy ludzie słyszą „biogazownia”, myślą o wielkich inwestycjach. A dopiero na tego typu szkoleniach możemy im powiedzieć, że jest troszkę inaczej. Omawiamy jak działa mała biogazownia, która jest dedykowana rolnikom - mówi Adam Orzech, prezes Naturalnej Energii Plus.
Ciekawe informacje rolnicy mogli usłyszeć także z ust przedstawiciela świata nauki. Dr inż. Andrzej Lewicki z Katedry Inżynierii Biosystemów Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu mówił o potrzebach inwestowania w biogazownie w Polsce. Natomiast rolnik Jarosław Nabzdyk przedstawił problem z punktu praktyka - jest bowiem od 3 lat właścicielem biogazowni.
Kilak miesięcy temu odwiedziliśmy gospodarstwa państwa Nabzdyków. Film o tym rolniku i jego biogazowni możesz zobaczyć poniżej:
Z rolnikami współpracują od lat
Przedstawiciele sektora bankowego nie ukrywają zadowolenia z faktu, iż zorganizowane szkolenie cieszyło się tak sporym zainteresowaniem. Jest to, jak tłumaczą, rezultat wielu czynników.
- Jesteśmy po prostu stąd. Banki spółdzielcze w przeszłości zostały stworzone przez mieszkańców. Najstarszy nasz bank ma 160 lat. I to jest zarówno tradycja, jak i wiedza, z jakiego typu wyzwaniami borykają się zarówno mieszkańcy, jak i przedsiębiorcy, rolnicy. A sektor rolny to jeden z naszych głównych biznesów, który finansujemy. Nasi pracownicy bardzo często mają korzenie rolnicze, pochodzą z rodzin rolniczych. Dobrze wiedzą, gdzie są wyzwania, szanse w tym sektorze gospodarki. Mocno bazujemy na wiedzy lokalnej przy tworzeniu różnych narzędzi oceny ekonomicznej czy współpracy z kontrahentami - mówi Mirosław Skiba, prezes SGB-Bank SA.
Banki spółdzielcze zamierzają uczestniczyć w finansowaniu biogazowni rolniczych
Dlaczego rolnik zainteresowany biogazownią powinien rozmawiać właśnie z bankami spółdzielczymi?
- My go bardzo dobrze znamy. W naszym DNA jest także wspieranie transformacji, dbanie o to, by rozwijać kolejny kawałek biznesu. Biogazownia jest kolejnym etapem rozwoju gospodarstw. Jest produkcja roślinna, zwierzęca, są pozostałości po takiej produkcji, które do tej pory trafiały bezpośrednio na pola. Teraz pojawia się punkt, w którym można wytworzyć energię. A i tak zostaje substrat, który ostatecznie trafia na pola. Jest to wartość dodatnia w postaci energii i kolejnego źródła dochodu. Specjalizujemy się w biogazowniach mniejszych, które możemy dopasować do naszych klientów. Do tej pory powstało w Polsce bardzo mało biogazowni. My finansowaliśmy kilkanaście procent - zdecydowanie więcej, niż nasz udział w rynku. Mamy w tej chwili sporą ilość w trakcie transakcji czy na etapie analizy. Przygotowujemy odpowiednie zaplecze kompetencyjne, bo wierzymy, że prognozowany potencjał na 2,5 tys. instalacji w Polsce, będzie finansowany przy naszym współudziale - dodaje Mirosław Skiba, prezes SGB-Bank SA.
Czy rzeczywiście możemy spodziewać się tego, że w ciągu najbliższych lat biogazownie rolnicze zaczną w Polsce wyrastać, jak grzyby po deszczu, skoro ich realizacja dotychczas przebiegała dość opornie?
Budowa mikrobiogazowni na zgłoszenie i z uproszczonymi procedurami środowiskowymi
Według Adama Orzecha z Naturalnej Energii Plus, w tej chwili rozwiązania prawne bardzo sprzyjają mikro i małym biogazowniom. Jest więc światełko w tunelu?
- Do tej pory uruchomiliśmy 89 biogazowni w Polsce, 2 na Litwie i w trakcie realizacji mamy nieco ponad 30 projektów. Specjalizujemy się w budowie mikrobiogazowni, które mają uprzywilejowaną pozycję zarówno w prawie energetycznym, jak i w ustawie o OZE. Mikrobiogazownie korzystają z wielu uproszczeń. W tej chwili nie mogę powiedzieć, że są jakieś ograniczenia prawne, wręcz przeciwnie. To jest budowa na zgłoszenie, nie na pozwolenie. Jest możliwość odsprzedaży energii w taryfie FIT, są uproszczone procedury środowiskowe i budowlane – wymienia Adam Orzech z Naturalnej Energii Plus.
Rolnicy czekają na dotacje
Jest jednak inny problem – opóźnienia w wypłacie dotacji na budowę instalacji.
- Każdy inwestor, a zwłaszcza rolniczy, jeżeli wie, że będzie mógł skorzystać z dotacji, to będzie czekał, aż ta dotacja będzie dla niego dostępna. W związku z tym, buduje się tyle biogazowni, ile system dotacyjny jest w stanie przez siebie przepuścić, czyli przerobić wniosków. Nasz firma jest gotowa do uruchamiania 100 biogazowni rocznie, a możemy zrobić 30, bo więcej system dotacyjny nie obrobi. Środki są, ale procedury stanęły. Opóźnienia w procedurach Energii dla wsi, który jest ciekawym programem, sięgają roku. Są niby dodatkowe środki wynoszące 2 mld zł. Przy czym nowy program miał być ogłaszany w drugim kwartale, trzecim, teraz mówi się o czwartym, a prawdopodobnie będzie w przyszłym roku ogłoszony. Dlaczego? Dlatego, że Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska nie obrobił wcześniej złożonych wniosków. Jest bardzo duże nagromadzenie rozpatrzonych wniosków, mimo że są na końcowym etapie. Sporo rolników jest po etapie oceny merytorycznej, niektórzy są już na tzw. negocjacjach szczegółowych warunków dotacji, ale proces trwa nawet 8 miesięcy dłużej niż zakładano. Mnie to dotyka, bo cały czas produkujemy te biogazownie i mamy je na magazynie. Nie dostarczam ich do rolników. Wchodzimy w okres zimowy, gdzie rozruchy będą trudniejsze. Czekają biogazownie, czekają rolnicy – mówi Adam Orzech.
W jego opinii większość rolników podejmie się budowy, jeśli ich udział w inwestycji wyniesie maksymalnie 30-40%. Resztę ma stanowić dotacja.
- Zakładam, że w Polsce jest w tej chwili realny rynek na około tysiąc biogazowni. A więc na razie mamy 8% tego rynku, czyli jesteśmy na samym początku tej drogi. Liczba instalacji będzie się zwiększała co roku z dwóch powodów: rośnie świadomość, ale też istotny jest ślad węglowy, wzrost cen energii. To są czynniki, które sprawiają, że biogazownia staje się nie tylko atrakcyjna, ale i niezbędna. Jeśli ktoś będzie chciał swoje produkty np. mleko eksportować, gdy nie zredukuje śladu węglowego, nie będzie w stanie tego sprzedawać. Przykładem jest firma Danone, z którą współpracujemy. Ma kilkudziesięciu dostawców mleka. Danone organizuje dla nich specjalne ścieżki edukacyjne, chce im pomóc w procedurach, żeby postawili biogazownię, by zmniejszyli swoje koszty utrzymania i zredukowali ślad węglowy. Danone mówi im tak: „będziemy kupować mleko, ale od tych, którzy mają certyfikat zmniejszenia śladu węglowego”. Coraz więcej rolników będzie zmuszonych do posiadania takiego certyfikatu. Na razie jest to moda, ale za chwilę będzie prawem obowiązującym - stwierdza Adam Orzech z Naturalnej Energii Plus.
Czytaj także: Mikrobiogazownia rolnicza - dla kogo i za ile?