Zmiana tych przepisów może uderzyć w tysiące polskich gospodarstw
Obie grupy apelują o wstrzymanie procedowania projektu w obecnym kształcie, argumentując, że może on przynieść negatywne skutki ekonomiczne, społeczne, a nawet zaszkodzić zdrowiu publicznemu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poważne konsekwencje dla polskich rolników
Polski Związek Plantatorów Tytoniu wystosował pismo do Macieja Berka, ministra Spraw Nadzoru nad Wdrażaniem Polityki Rządu, a zarazem przewodniczącego Komitetu Stałego Rady Ministrów, wyrażając głębokie zaniepokojenie, ponieważ projekt UD213 wprowadza zakazy, które w praktyce ograniczą możliwości rozwoju rynku wyrobów nikotynowych, a tym samym zmniejszą zapotrzebowanie na surowiec tytoniowy pozyskiwany od polskich rolników.
Produkcja tytoniu od dziesięcioleci stanowi podstawę utrzymania tysięcy gospodarstw rolnych, a wszelkie zmiany regulacyjne mają bezpośredni wpływ na ich stabilność ekonomiczną. W konsekwencji, zdaniem PZPT, zagrożone będzie źródło utrzymania tysięcy rodzin rolniczych, co może doprowadzić do poważnych problemów społecznych w regionach, gdzie brak jest realnych alternatyw dochodowych.
- Zgodnie z danymi podawanymi przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju, w Polsce uprawa tytoniu obejmuje około 9 tys. hektarów, a z sektorem od pola po produkt końcowy związanych jest blisko 600 tys. osób. Dodatkowo należy zaznaczyć, że w I półroczu 2025 r tytoń i wyroby tytoniowe były największym pod względem wartości (ok. 2,3 mld EUR) produktem rolnospożywczym eksportowanym z Polski do krajów EU - 10,9% całości eksportu produktów rolno-spożywczych do EU w tym okresie. Silne ograniczenie rynku zbytu dla upraw tytoniu oznaczałoby więc poważne ryzyko dla całych regionów, w których brak jest realnych, porównywalnych alternatyw dochodowych - podano w piśmie ministra Macieja Berka.
Ryzyko dla zdrowia publicznego
Niezależnie od rolników, krytyczne uwagi do projektu wniosła również Podlaska Federacja Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia, reprezentująca personel medyczny, który codziennie styka się ze skutkami zdrowotnymi palenia. Federacja podkreśla, że przyjęcie projektu w obecnym kształcie może przynieść skutki niekorzystne dla zdrowia publicznego, a także dodatkowo obciążyć personel medyczny. Związkowcy argumentują, że projekt traktuje w jednakowy sposób papierosy spalane oraz produkty o niższej szkodliwości, takie jak saszetki nikotynowe, co jest podejściem nieskutecznym i sprzecznym z aktualną wiedzą naukową, ponieważ to dym tytoniowy, a nie nikotyna sama w sobie, odpowiada za zdecydowaną większość chorób. Brak rozróżnienia pomiędzy produktami spalanymi i bezdymnymi może utrudnić dorosłym palaczom odejście od najbardziej szkodliwych form konsumpcji. Pracownicy ochrony zdrowia wskazują na przykład Szwecji, gdzie dzięki racjonalnie regulowanemu dostępowi do produktów o mniejszej szkodliwości (których szkodliwość jest ponad 90% mniejsza w porównaniu z paleniem papierosów), osiągnięto najniższy poziom palenia w Europie i najniższe wskaźniki zachorowalności na raka płuca w UE, co znacząco odciąża służbę zdrowia. Ponadto, nadmiernie restrykcyjna regulacja może doprowadzić do przepływu konsumentów do niekontrolowanego rynku, zwiększając ryzyko ostrych zatruć i powikłań, co oznacza dodatkowe obciążenia dla zespołów ratownictwa i oddziałów szpitalnych.
Federacja apeluje w związku z powyższym o uwzględnienie różnic w ryzyku zdrowotnym między papierosami spalanymi, a nowoczesnymi produktami bezdymnymi oraz oparcie regulacji na podejściu „redukcji szkód”.
- Tagi:
- tytoń
- plantatorzy






























