Zakłady mięsne nie chcą skupować tuczników na konserwy?
Hodowcy trzody z terenów objętych restrykcjami ASF narzekają na problemy ze sprzedażą tuczników. Ministerstwo rolnictwa odpowiada, że robi, co może. To zdaniem przedstawicieli resortu zakłady mięsne nie chcą współpracować z rządem i skupować świń, by przerabiać je na mięso.
Podczas posiedzenia sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które odbyło się we wtorek, 15 listopada, urzędnicy podali, że wstępne rozmowy o skupie ze stref zagrożonych ASF prowadzone były z 16 zakładami mięsnymi, które po pewnym czasie wycofały się.
Sytuację ratował głównie zakład w Kosowie Lackim.
- Prowadzimy monitoring. Skup był prowadzony od 13 września do 30 października i odbywał się w formie koordynowanej przez resort rolnictwa. Zakład w Kosowie Lackim tym się zajmował. Odbyły się dwa razy spotkania w Wysokim Mazowieckim oraz w Warszawie. Na tych spotkaniach lekarze weterynarii zgłaszali ilości sztuk trzody do pilnego uboju, w tym sztuk przerośniętych, a następnie uzgadniano harmonogram dostaw do zakładu oraz harmonogram badań przed odbiorem z gospodarstw - powiedział Krzysztof Jurgiel, minister rolnictwa.
W ciągu 22 dni roboczych ubito ponad 29 tys. sztuk trzody chlewnej ze strefy niebieskiej. Według ministra Jurgiela zaledwie 12% stanowiły sztuki przerośnięte (zdaniem hodowców odsetek sztuk, które przekroczyły masę ubojową było i jest o wiele więcej). - W ostatnim czasie do pilnego uboju zgłoszono 30 tys. sztuk ze strefy niebieskiej. Problem szczególny stanowi ubój ponad 3 tys. sztuk z ponad 400 małych gospodarstw z uwagi na utrudnioną organizację i koszty - zaznaczył minister Jurgiel.
Jak podał szef resortu rolnictwa, straty ponoszą nie tylko rolnicy, ale i zakłady mięsne. - Jeden zakład wskazał straty w wysokości 4,75% obrotu, drugi obliczył straty na poziomie 20% obrotu. Z danych wynika, że te zakłady ponoszą straty z tytułu wyższych cen skupu żywca, ograniczonego eksportu na rynku krajów trzecich, ograniczonego zaufania odbiorców produktów wieprzowych, a także zaniżonej marży - wyjaśnił.
Minister Jurgiel zaznaczył, że podejmuje działania i rozmowy, jednak nie wszyscy chcą podjąć współpracę dla dobra całej gospodarki rolnej Polski. Wykazują się złą wolą... - Są osoby, które nie chcą kupować, bo stwierdzają, że rząd będzie musiał zapłacić rekompensaty. A to nic nie ma wspólnego z patriotyzmem. My jesteśmy gotowi do rozmowy i czekamy na współpracę, liczymy, że zakłady przetwórcze też w to się włączą. Nikt nie chce, żeby zakłady ponosiły straty. (...) Proszę, by nie bawić się w politykę! Jest to problem nas wszystkich. Mając środki finansowe, w tym roku zostały w wysokości 100 mln zapewnione, problem możemy wspólnie rozwiązać - tłumaczył minister Jurgiel.
W trakcie posiedzenia sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi minister Jurgiel przekonywał, że wystąpił do Komisji Europejskiej o środki na wypłatę rekompensat dla hodowców z tytułu niższych cen skupu żywca wieprzowego i producentów prosiąt prowadzących hodowlę w strefie objętej restrykcjami weterynaryjnymi. Odszkodowania mają trafić także do tych, którzy otrzymali sanitarny zakaz utrzymywania świń w gospodarstwach w strefach objętych restrykcjami weterynaryjnymi.
Polska wnioskowała do KE o 75 mln euro.
- To jest na etapie uzgodnień, prowadziłem negocjacje w ramach Trójkąta Weimarskiego i Grupy Wyszechradzkiej. Myślę, że w najbliższym czasie Komisja Europejska powinna podjąć w tym zakresie pozytywną decyzję. Wnioskowaliśmy o 75 mln euro z możliwością dofinansowania jeszcze ze źródeł krajowych. Jeśli nie otrzymamy, będziemy musieli działania sfinansować, jeśli będą takie potrzeby, ze źródeł krajowych. Ale wierzę, że otrzymamy środki z Unii. Wskazywaliśmy na zagrożenie dla innych państwa UE - oznajmił szef resortu rolnictwa.
Czytaj także: Utylizują świnie, bo nie mają gdzie ich sprzedać! KLIK