Z pola wzięte. Kandydatka na żonę rolnika
Mam koleżankę - polonistkę, której opowiadałam ostatnio o filmach, które nagraliśmy w naszej redakcji na temat dobrych praktyk w rolnictwie. Nie wchodziłam w szczegóły, bo myślałam, że dla niej i tak będzie to czarna - a zarazem nieciekawa - magia. Pomyliłam się.
Koleżanka koniecznie chciała wiedzieć, o jakie praktyki chodzi i jakie konkretnie tematy poruszane były w filmach, o których wspominałam. Wspomniałam więc o fitobiotykach, probiotykach, enzymach oraz zakwaszaczach i byłam pewna, że tym ją zadowolę. Nic z tego. Nie dość, że chciała wiedzieć, w czym jest rzecz, to jeszcze pytała, jak było na planie, jak się przygotowuję do filmu, czy znam zespół wcześniej, czy mam koncepcję lub scenariusz. Pytaniom nie było końca, więc nie wytrzymałam i spytałam, skąd ta jej ciekawość.
Od zarania naszej znajomości wiem, że koleżanka uwielbia czytać. Zna najnowsze wydania, ma ulubione pozycje, do których wraca po czasie i wiem, że najskuteczniej odpoczywa przy lekturze. Tym bardziej zdziwiło mnie, gdy wyznała: - Bo wiesz, ja bardzo chętnie oglądam programy rolnicze. Moim ulubionym jest ten o rolnikach z Podlasia. Znasz? Trochę było mi wstyd się przyznać, ale nie znałam, tym bardziej więc zachwycało mnie opowiadanie koleżanki o jej podziwie dla pracujących na roli, sympatii dla hodujących zwierzęta i respekcie dla skomplikowanego parku maszynowego w rolnictwie. Miała błysk w oczach, gdy mówiła: - A wiesz jak to fajnie, gdy jadę samochodem i rozpoznaję na polach prasę, chwastownik lub agregat? Oddech mi zapiera, gdy widzę na ekranie, jak cieli się krowa i umieram ze strachu o nią, gdy nie pojawią się najpierw przednie kończyny cielaka. Oglądając te filmy, zapominam o całym świecie...
Rozmowa z nią nie dawała mi spokoju przez dwa dni. Trzeciego zadzwoniłam do koleżanki i spytałam, czy wie, na czym polega sukces programów, którymi tak się zachwyca. - A wiesz, chyba w tym, że opowiadają prawdziwe historie. Historie, których ja nigdy nie przeżyłam i przeżywać nie będę... - wyjaśniła znajoma z nutką nostalgii w głosie. Przejęłam się jej wyznaniem i spytałam, czy nie chciałaby zostać żoną rolnika, bo mogę sobie wyobrazić, że jest świetną kandydatką. - O nie kochana. Wstawać o 6.00 i iść spać z kurami? A kiedy miałabym czas na moje książki i filmy rolnicze?
Hm... jak już nie chce wyjść za rolnika, to może chociaż obejrzy filmy o probiotykach, enzymach, fitobiotykach lub zakwaszaczach? Mało prawdopodobne, aby ją wzruszyły lub zaparły dech w płucach, ale mogłyby poszerzyć jej wiedzę o temat dobrych praktyk w rolnictwie.
Czytaj także: