W Polsce jest przestrzeń tylko dla 90 tysięcy gospodarstw? Profesor odpowiada

Po debacie "Wieści Rolnicze" przeprowadziły rozmowę z jej uczestnikiem - profesorem Walentym Pocztą z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Kto ma z rolnictwa wyższe dochody niż przecietnie?
W środowisku rolników toczy się dyskusja na temat tego, jak powinna wyglądać polska wieś, jakie powinny być wielkości gospodarstw. I często przywoływana jest pana wypowiedź o tym, że w Polsce jest przestrzeń dla 90 000 gospodarstw. Jak pan to skomentuje?
To jest przekłamanie. Nigdy nie mówiłem, że w Polsce jest przestrzeń dla 90 tysięcy rolników. W Polsce jest przestrzeń dla tylu rolników, ilu rolnikami być chce. Natomiast ta liczba 90 000 to nie jest mój wymysł czy jakieś moje życzenie, czy mój postulat. To jest informacja o tym, że 90 000 gospodarstw rolnych uzyskuje dochody na poziomie wyższym niż przeciętnie poza rolnictwem, czyli w 90 000 gospodarstw rolnych pracujący w tych gospodarstwach, mówiąc bardzo kolokwialnie, zarabiają lepiej, uzyskują wyższe dochody niż pensje poza rolnictwem.
Tak naprawdę problemem jest to, o czym pan profesor mówił, że definicja aktywnego rolnika już nie odpowiada rzeczywistości. W czasie dyskusji z ministrem rolnicy proponowali, żeby tę definicję „zaostrzyć”, żeby wykazać wysoki poziom kosztów ponoszonych - na przykład 2000 zł na hektar. Jakie jest pana zdanie, jeśli chodzi o definicję aktywnego rolnika?
Tak, to jest potrzebne rozwiązanie z tego względu, że które to, które jest przyjęte aktualnie, odpowiada rozporządzeniu Komisji Unii Europejskiej, ale to rozporządzenie daje również cały szereg innych możliwości zdefiniowania aktywnego rolnika. Generalnie zasada jest taka: rolnikiem aktywnym jest ten, kto prowadzi działalność rolniczą, czyli nie wchodząc w szczegóły - ta osoba, która prowadzi produkcję roślinną albo chów zwierząt. Ktoś inny, kto tego nie czyni, rolnikiem nie jest, czyli rolnikiem nie jest na przykład osoba, która ma ziemię i tę ziemię wydzierżawia, a sama nie prowadzi działalności rolniczej.To rodzi cały szereg kłopotów polegających na tym, że wówczas dzierżawcy, którzy mają dzierżawioną ziemię w sposób nieuregulowany (…) między innymi mają kłopoty z uczestnictwem w PROW-ie, z korzystaniem z ekoschematów, ze zwrotem akcyzy za paliwo, z pozyskaniem kredytów i z ubezpieczeniem upraw - cały szereg innych niedogodności a przede wszystkim trudno w oparciu o taką nieformalną dzierżawę rozwijać gospodarstwa, w szczególności zdecydować się na inwestycje, na przykład inwestycje budowlane dotyczące produkcji zwierzęcej.
Właściciele gospodarstw boją się utraty ziemi
No ale wydaje się, że nie ma jednak pomysłu, żeby to prawnie uregulować. Rolnicy, którzy dzierżawią grunty, żeby prowadzić działalność rolniczą, też są za tym. Ale ostatnio miałam telefon od rolnika z Małopolski, który na mnie krzyczał, że promujemy taką regulację, natomiast rolnicy nigdy nie będą chcieli podpisywać tych umów, ponieważ boją się, że im ziemię potem zabiorą albo będzie prawo pierwokupu. Czy rzeczywiście są jakieś takie badania, które by potwierdzały, że jest strach przed podpisaniem umowy na przykład na wydzierżawienie na 10 czy 30 lat ziemi?
Może jest, ale cóż ja na to poradzę? W całej Europie dominuje ziemia dzierżawiona i w całej Europie, z wyjątkiem Polski, są to długoterminowe umowy pisemne. Dlaczego w Polsce ma być inaczej? Jest to jeden z hamulców przemian struktury agrarnej i rozwoju rolnictwa. Są ludzie, którzy się boją szczepionek na przykład, to co ja na to poradzę, jak się boją dzierżawy? No pewno będą jakieś takie historie się pojawiać.
Natomiast ja uważam, że już w kodeksie cywilnym są wystarczające uregulowania chroniące właściciela ziemi. Ale zgoda, niech będzie specjalna ustawa, też jestem za tym, która by z jednej strony chroniła właściciela w sposób zupełnie pewny, żeby się nie bał utraty własności (…), ale również dawała prawo wydzierżawiającemu rolnikowi, który jeśli chce swoje gospodarstwo rozwijać, to musi mieć jakąś pewność.
Większy podatek za zaniedbane grunty?
My mamy redakcję w Wielkopolsce, gdzie trudno znaleźć ziemię, która byłaby nieuprawiana. Natomiast w czasie spotkania przemawiał rolnik z południowej Polski, gdzie widzimy jednak takie wąskie działki, które są zarośnięte, nieuprawiane. Pan miał taki pomysł, żeby po prostu od tych działek trzeba było płacić podatek wyższy niż rolny. To jest proste rozwiązanie?
Nie, nie jest proste, znaczy pod względem fiskalnym byłoby dosyć proste, ale pod względem politycznym to jest niemożliwe. Bądźmy realistami. Natomiast podatek rolny jest specjalnym rozwiązaniem fiskalnym, z jakąś korzyścią dla rolników zrobiony. Dla rolników dlatego, że produkują produkty rolne, produkują żywność, a nie za posiadanie ziemi. Za posiadanie ziemi powinien jednak obowiązywać inny podatek.
Sytuacja jest tego typu, że zmiana strukturalna następuje. My widzimy, że jednak coraz więcej rolników ma coraz więcej ziemi, reszta znajduje pracę. Pamiętam, że parę lat temu rozmawialiśmy i pan mówił, że tak naprawdę struktura będzie się zmieniała, jeśli się ludziom ze wsi zapewni wykształcenie, możliwość zdobywania innych zawodów i pracę w innych zawodach. Jak pan ocenia, czy to się już zadziało?
Tak, to się dzieje. Zresztą sama demografia to powoduje, że rynek pracy jest bardzo chłonny, są inne miejsca pracy. Natomiast również dobre gospodarstwa rolne stają się coraz bardziej atrakcyjnym miejscem pracy. Młodzi rolnicy nabierają cech przedsiębiorczych. Ich standard życia jest standardem nie gorszym niż osób pracujących poza rolnictwem. Co jeszcze powinno się więcej zrobić? To kwestia dostępu do usług publicznych na obszarach wiejskich. Tu w niektórych w niektórych obszarach są jeszcze deficyty względem miasta.
KRUS to niska emerytura
Czy ma być jednak tak, że tych ludzi ma być na wsi tyle, ile było, czy oni jednak powinni się przeprowadzać i znajdować pracę w mieście czy w większych ośrodkach?
Jak chcą przecież, no nie można nikogo zmuszać. Jeśli ktoś woli mieszkać na wsi, to bardzo proszę. Jeśli ktoś się chce przeprowadzić do miasta, to też możliwe. Ludzie będą chcieli tam mieszkać, gdzie im będzie lepiej.
Panie profesorze, ale ja pytam o to też w kontekście KRUS-u, bo wiele jest takich przypadków, że żona na przykład, która nie pracuje, bo w tej wsi tak naprawdę nie ma pracy poza wynajęciem się do rolnika, trzyma się tego KRUS-u kurczowo. Gdyby znalazła pracę…
Rozumiem jakieś rozwiązania mogłyby być dobre, natomiast i coraz więcej jest również miejsc pracy w obszarach wiejskich. Kurczowe trzymanie się KRUS-u ma także swoje negatywne konsekwencje polegające na tym, że w wieku emerytalnym jest bardzo niska emerytura.
- Tagi:
- aktywny rolnik
- ustrój rolny