Umowa UE-Mercosur pod znakiem zapytania? Francja szuka „blokującej mniejszości”

Emmanuel Macron wystąpił niedawno na otwarciu corocznych targów rolniczych w Paryżu. Przyznał, że Francja wciąż próbuje znaleźć „blokującą” mniejszość w UE, aby nie dopuścić do wejścia w życie umowy handlowej z krajami Ameryki Łacińskiej. Choć umowa została podpisana 6 grudnia 2024 r. po ponad 20 latach negocjacji, aby weszła w życie, potrzebna jest ratyfikacja wewnątrz UE. Jeśli do tego dojdzie, zostanie otworzona rozległa strefa wolnego handlu dla ponad 700 milionów ludzi. Umowa została przyjęta z zadowoleniem m.in. przez Niemcy, Hiszpanię i Portugalię. Sprzeciw Francji został z kolei poparty przez Polskę i Włochy.
Czytaj też: Co dalej z importem produktów rolnych z Ukrainy? Bruksela ma problem
Kiedy umowa UE-Mercosur wejdzie w życie?
Jak donosi "Politico", podczas wizyty z okazji otwarcia targów Emmanuel Macron stanął w obronie francuskich rolników:
Rolnicy nie powinni być narzędziem dostosowawczym siły nabywczej… ani narzędziem dostosowawczym umów handlowych. Dlatego też sprzeciwiamy się porozumieniu Mercosur w formie, w jakiej zostało podpisane.
Aby umowa handlowa weszła w życie, musi zostać zatwierdzona przez 15 z 27 państw członkowskich Unii Europejskiej, reprezentujących co najmniej 65 proc. populacji całego bloku. Umowie sprzeciwia się nie tylko Francja, ale również Polska. Aby stworzyć mniejszość blokującą, potrzebny byłby jednak sprzeciw innych państw członkowskich.
Europejscy rolnicy obawiają się konkurencji
Umowa z krajami Ameryki Łacińskiej, które są częścią Mercosur (Brazylia, Argentyna, Urugwaj, Paragwaj, Wenezuela i Boliwia) otworzy rynek dla zagranicznych towarów rolno-spożywczych. Zgodnie z jej postanowieniami zlikwidowane mają zostać cła na 91 proc. produktów. Obecnie Mercosur nakłada wysokie opłaty m.in. na europejskie samochody, ubrania i obuwie skórzane (35 proc.), wino (27 proc.) i czekoladę (20 proc.). Poza tym zostaną usunięte inne bariery pozataryfowe dla wywozu produktów z Unii Europejskiej. UE ma również uzyskać łatwiejszy dostęp do surowców. Według zapowiedzi Komisji umowa handlowa uwolni miliardy dla europejskiej gospodarki.
Porozumienie niekoniecznie podoba się rolnikom. Nie ma bowiem pewności, jakie skutki dla rolnictwa może mieć zwiększony import tańszych produktów z Ameryki Łacińskiej. Obawy dotyczą zwłaszcza branży mięsnej, a konkretnie konkurencji ze strony taniej brazylijskiej lub argentyńskiej wołowiny. Jej produkcja odbywa się w oparciu o niższe normy środowiskowe niż te, które obowiązują w Europie. Komisja Europejska twierdzi jednak, że obawy europejskich rolników są przesadzone
Czytaj też: Od marca KRUS lub ZUS wypłacą prawie 6600 zł. Dodatek także dla rolników
Polskie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi jako główne powody sprzeciwu wobec umowy podaje m.in. zbyt daleko idącą redukcję unijnych ceł i/lub zbyt wysokie kontyngenty taryfowe. Może to spowodować wypieranie polskich produktów rolno-spożywczych z rynków europejskich. Kolejny argument dotyczy odmiennych warunków i standardów produkcji. Polska domaga się, aby zniesienie ceł wiązało się z obowiązkiem przestrzegania standardów UE dotyczących zrównoważonego rozwoju oraz zapisu w umowie o klauzuli ochronnej. Klauzula miałaby zakładać możliwość czasowego przywrócenia ceł, w razie wystąpienia nadmiernego importu, pojawienia się zakłóceń na rynku oraz szkód dla unijnych producentów.
Czytaj też: Mniej biurokracji przy dopłatach do rolnictwa? Ważny mechanizm może zniknąć