Ucierpią średnie gospodarstwa
Z dr Pawłem Siemińskim – pracownikiem Katedry Ekonomii i Polityki Gospodarczej w Agrobiznesie Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu rozmawia Marcin Bartczak
Rosnące ceny nawozów czy wzrastające koszty energii elektrycznej przekładają się na coraz mniejszą efektywność ekonomiczną gospodarstw rolnych, szczególnie tych małych i średnich. Czy ten fakt w najbliższej perspektywie oznacza masową likwidację małych gospodarstw rolnych, które już dzisiaj mają trudności w spięciu budżetu?
Prawdą jest, że wskazywane okoliczności wywracają wiele dotychczasowych rachunków ekonomicznych i przyczyniają się do pogorszenia efektywności ekonomicznej gospodarstw rolnych. Moim zdaniem większy negatywny wpływ tych warunków można obserwować w gospodarstwach o średniej wielkości niż w gospodarstwach małych. Wynika to z prostego faktu, że gospodarstwa o średniej wielkości w porównaniu do gospodarstw małych jednak uczestniczą w większej mierze w procesach wymiany towarowej, a skoro tak, to w tych gospodarstwach będzie bardziej zauważalny wpływ warunków zewnętrznych na ekonomikę gospodarstwa. Dlatego też nie wydaje mi się, aby w najbliższej perspektywie likwidacja małych gospodarstw rolnych miała masowy charakter z uwagi właśnie na te okoliczności. Dotychczasowe doświadczenia raczej potwierdzają, że największe zmiany występowały w grupie gospodarstw o średniej wielkości, zaś małe gospodarstwa rolne w naszych warunkach pozostawały relatywnie trwałym elementem struktury agrarnej. W moim przekonaniu wdrożenie rozwiązań w postaci rolnictwa węglowego i wprowadzenie dotacji zeń wynikających będzie służyć konserwacji (zachowaniu) przede wszystkim małych gospodarstw rolnych w dotychczasowej strukturze agrarnej polskiego rolnictwa.
W jaki sposób i gdzie dzisiaj szukać szans na poprawę ekonomiki gospodarstw rolnych?
Moim zdaniem sprawa powierzchownie jest bardzo prosta, bowiem szans na poprawę ekonomiki gospodarstw rolnych należałoby upatrywać w stosowaniu rozwiązań wypływających z teorii ekonomii, a w szczególności stosowania zasady racjonalnego gospodarowania. I tu już się kwestia nieco komplikuje, bowiem zasada racjonalnego gospodarowania może być realizowana na dwa sposoby, a mianowicie w postaci największego efektu (zasada wydajności) lub najmniejszego nakładu (zasada oszczędności). Biorąc pod uwagę, że zazwyczaj rynki rolne są rynkami nadwyżkowymi, to w tej sytuacji warto, aby rolnik stosował rozwiązania zmierzające w kierunku oszczędzania ponoszonych nakładów w procesie wytwórczym.
Czy zmniejszenie ilości stosowanych nawozów lub nawet ich wyłączenie na rzecz nawozów naturalnych jest skutecznym lekarstwem czy chwilowym rozwiązaniem na obniżenie kosztów funkcjonowania gospodarstwa?
Można wskazać, że zmniejszanie nakładów produkcyjnych ma głęboki sens ekonomiczny, ale należy zaznaczyć, że tylko w określonych granicach. W tym kontekście rozwiązania idące w kierunku tzw. precyzyjnego rolnictwa, w tym również precyzyjnego nawożenia mineralnego są wysoce obiecujące i mogą znacząco wpływać na poprawę ekonomiki gospodarstw rolnych. Będąc rolnikiem, na pewno nie dążyłbym jednak do całkowitego wyeliminowania nawożenia mineralnego z procesu produkcyjnego, bowiem należy pamiętać, że wówczas rolnik sam siebie pozbawia możliwości wykorzystania wysokiego potencjału plonowania roślin. Innymi słowy takie działanie rolnika – przy tych samych okolicznościach – skutkowałoby pogorszeniem ekonomiki procesów wytwórczych w gospodarstwie rolnym. Jeśli jest mowa o zastąpieniu nawożenia mineralnego nawozami naturalnymi, to także i w tym przypadku nie ma takiej pełnej możliwości, bowiem wynika to z niemożności ich powszechnego stosowania pod wszystkie uprawy albo też ilość składników pokarmowych wnoszona do gleby jest zbyt mała w stosunku do zapotrzebowania rośliny. Ponadto w wielu gospodarstwach rolnych występuje fizyczny brak odpowiedniej ilości nawozów naturalnych, w szczególności brak obornika, który według wielu praktyków i teoretyków rolnictwa jest najlepszym nawozem naturalnym. Ograniczona podaż obornika jako nawozu organicznego wynika w jednej części ze zmiany systemów utrzymania zwierząt w gospodarstwach rolnych, w drugiej części wynika również z tego faktu, że w części gospodarstw rolnych zaprzestano jakiejkolwiek produkcji zwierzęcej.
Gospodarstwa rolne coraz częściej szukają rozwiązań w zakresie energii odnawialnej. Czy ten kierunek rolniczego rozwoju poprawi ich ekonomikę?
Pozytywnie należy oceniać rozwiązania zmierzające w kierunku rozbudowy zasobów służących do produkcji i wykorzystania zielonej energii w gospodarstwach rolnych [energii odnawialnej]. W mojej opinii gospodarstwa rolne są niejako w naturalny sposób predysponowane do tego typu działań, co wynika bardzo często z faktu posiadania w gospodarstwie rolnym surowców mogących służyć do produkcji biogazu lub fizycznej łatwości montażu paneli fotowoltaicznych. Choć należy pamiętać, że wpierw będzie należało ponieść wydatek inwestycyjny na wyposażenie gospodarstwa rolnego w urządzenia służące do produkcji energii odnawialnej i w czasie ponoszonych kosztów inwestycji sytuacja ekonomiczna gospodarstwa rolnego pierwotnie ulegnie pogorszeniu, by w kolejnych latach móc się poprawiać. Zatem tego typu rozwiązania traktowałbym jako skuteczne rozwiązania poprawiające ekonomikę gospodarstw rolnych. Należy tylko oczekiwać, że takie rozwiązania coraz częściej będą wdrażane przez kolejne gospodarstwa rolne.
Polskie rolnictwo od lat boryka się z różnymi problemami, których najczęstszym źródłem jest brak efektywności ekonomicznej, po prostu brak pieniędzy. Czy zamiast dopłat, dotacji, i różnego rodzaju innego wsparcia nie należałoby oszacować od nowa realnych kosztów produkcji rolniczej i tak skalkulować nowe ceny, by rolnicy mogli godnie zarabiać?
Rzeczywiście polskie rolnictwo od wielu lat boryka się z problemami, a te na ogół w końcowym wyniku sprowadzają się do kwestii niewystarczającej efektywności ekonomicznej i niewystarczającej ilości środków pieniężnych w wielu gospodarstwach rolnych. W krajach Unii Europejskiej ten problem rozwiązuje się głównie w drodze realizacji instrumentów wsparcia albo też inaczej można rzec interwencji, w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Musimy zatem albo powinniśmy pamiętać, że obecnie Polska jako kraj członkowski ma analogiczne możliwości rozwiązywania występujących problemów w sektorze rolnym, a bezpośrednio ogniskujących się w gospodarstwach rolnych – a przynajmniej jakiejś ich części – tj. czasami większej lub mniejszej. Nie powinniśmy zapominać, że funkcjonujemy w warunkach gospodarki rynkowej. Gospodarka rynkowa tym się charakteryzuje, że nie ma „super nadzorcy”, który miałby szacować realne koszty produkcji rolniczej i kalkulować nowe ceny sprzedaży płodów rolnych. Przynajmniej mnie jest trudno sobie wyobrazić takiego „super nadzorcę”, to byłyby rozwiązania z minionej epoki gospodarczej, sprzed początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, przed którymi – tak mi się przynajmniej wydaje – za wszelką wówczas cenę uciekaliśmy jako całe ówczesne społeczeństwo. Tak więc w moim przekonaniu, nie tędy droga, aby szacować na nowo realne koszty produkcji rolniczej, co miałoby służyć kalkulowaniu nowych cen, by rolnicy mogli godnie zarabiać – jak to zostało ujęte w pytaniu. Oczywiście to nie znaczy, że jestem przeciwnikiem godnych zarobków przez samych rolników. Wręcz przeciwnie, z całego serca wszystkim rolnikom życzę godnych zarobków za owoce swojej pracy – choć mam świadomość, że dla wielu z nich, w dalszym ciągu będzie to trudno osiągalny i najpewniej długotrwały proces. Przede wszystkim zaprzestanie wypłacania wsparcia rolnikom w postaci dopłat obszarowych spowodowałoby znaczące pogorszenie sytuacji ekonomicznej wielu gospodarstw rolnych, bowiem należy pamiętać, że statystycznie około 50% dochodów osiąganych w unijnych gospodarstwach rolnych, a więc też i w polskich gospodarstwach rolnych właśnie pochodzi z tego tytułu. Tak więc odcięcie gospodarstw rolnych od tego źródła środków pieniężnych jeszcze bardziej pogłębia ich złą sytuację finansową. Natomiast pozbawienie gospodarstw rolnych dotacji modernizacyjnych ze środków Wspólnej Polityki Rolnej przyczyniłoby się w znacznej mierze do znacznego wyhamowania procesu przemian w wielu gospodarstwach rolnych. Taka sytuacja byłaby bardzo groźna z punktu widzenia ograniczenia przyszłych możliwości rozwojowych gospodarstw rolnych. Dotacje modernizacyjne na rzecz gospodarstw rolnych właśnie kreują nowe możliwości rozwoju – czy to w ujęciu technicznym, technologicznym lub organizacyjnym.
Czy polskie rolnictwo wymaga dalszych przemian? Który ich kierunek powinien być szczególnie kontynuowany?
Biorąc pod uwagę specyfikę rolnictwa polskiego, my właśnie przede wszystkim potrzebujemy zmian modernizacyjnych w wielu gospodarstwach rolnych. W dalszym ciągu, pomimo za chwilę upływu dwóch dekad wsparcia przemian w polskim rolnictwie ze środków unijnych, istnieje potrzeba kontynuacji przemian. W dalszym ciągu mamy w kraju zbyt mało gospodarstw z odpowiednio dużą skalą produkcji czy gospodarstw specjalizujących się w danym kierunku produkcji rolniczej, czy też gospodarstw o porządnym poziomie intensywności wytwarzania płodów rolnych. Te braki w konsekwencji przekładają się na swoisty dystans rozwojowy polskiego rolnictwa, przynajmniej względem części konkurentów w ramach Jednolitego Rynku Europejskiego.
Na co powinniśmy zwrócić uwagę w kontekście ekonomiki gospodarstw rolnych?
Wracając do samych kosztów i cen na rynku rolnym, to powinniśmy nauczyć się wykorzystywać dotychczasowe osiągnięcia i dorobek w tym zakresie. Przecież w ramach Wspólnej Polityki Rolnej – a więc w przypadku Polski od pierwszego dnia członkostwa w UE, funkcjonuje FADN, czyli zunifikowany System Rachunkowości Rolniczej, którego celem jest obserwacja kluczowych kategorii ekonomicznych w gospodarstwach rolnych. Zatem obecnie już jest w pełni powszechnie dostępna informacja o ekonomice procesów wytwórczych w gospodarstwach rolnych. Ta wiedza powinna być szeroko wykorzystywana przez samych rolników i organizacje ich reprezentantów na rynku rolnym, w szczególności transakcyjnym rynku towarowym produktów rolniczych. Póki co przy braku odpowiedniego poziomu zorganizowania się producentów rolnych w Polsce, czyli innymi słowy dbałości o swoje interesy przez samych rolników, można rzec, że „niewidzialna ręka rynku” najczęściej deprecjonuje ich efekty pracy.
Masz pytania lub wątpliwości dotyczące tego artykułu?
Napisz wiadomość: [email protected]
Czekamy na kontakt z Tobą, Twój głos jest dla nas ważny.