Tu żniw nie będzie. Wielka powódź na Żuławach

W miejscowości Święty Gaj, w regionie Żuław Elbląskich, jak poinformował urząd gminy Rychliki, doszło do przerwania wału powodziowego na rzece Dzierzgoń. Powstała w nima wyrwa, przez którą woda wylewa się na okoliczne pola uprawne. Służby ratunkowe i mieszkańcy przez wiele godzin próbowali opanować sytuację.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tej tragedii można było zapobiec?
Wspomiana “awaria” - zdaniem niektórych rolników - wskazuje na poważne, długotrwałe zaniedbania w systemie przeciwpowodziowym na Żuławach.
Damian Murawiec, rolnik spod Elbląga, uważa, że do zaistniałej sytuacji w dużej mierze przyczyniły się Wody Polskie - zaniedbania ze strony tej instytucji. - Brawo Wody Polskie za nieprzygotowanie się do zapowiadanego deszczu nawalnego, który w poniedzialek nawiedził Żuławy. Kolejny raz instytucja państwowa została zaskoczona warunkami atmosferycznymi a modele pogodowe przewidywały ten stan rzeczy - napiał na portalu X Damian Murawiec.
- Utrzymywane do samego końca wysokie poziomy wód na pompach, stacje pomp pracujące w dzień ulewy z niepełną mocą, zespoły pompujące które się zapowietrzają i przestają pracować lub takie które mają o wiele za niską wydajność jak na polder który obsługują, niedrożne przepusty, niedrożne kanały, zaniedbań jest cała masa. Jako rolnicy nie odpuścimy tego tematu, że z winy instytucji ktora ma dbać o melioracje i zabezpieczenie przeciwpowodziowe na Żuławach to my rolnicy płacimy teraz rachunek i to bardzo wysok - dodał.
Na Żuławy udał się również minister rolnictwa Stefan Krajewski. Zapewnił roników o swoim wspraciu.
- Byłem dziś w Świętym Gaju, gdzie rzeka Dzierzgoń przerwała wał.
Żołnierze, WOT, strażacy, ochotnicy i mieszkańcy walczą ramię w ramię.
Razem z wojewodą Radosławem Królem ocenialiśmy straty i potrzeby pomocy.
Siła wspólnoty jest ogromna - napisał na Krajowski z portalu X.
Dlaczego doszło do zalania pól. Przedwicel Wód Polskich tłumaczy
Dlaczego doszło do zalania pól, wyjaśniał w rozmowie z TVN24, Bogusław Pinkiewicz z Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. - Mieliśmy do czynienia z wyjątkowo silnymi opadami atmosferycznymi (...). Woda zaczęła się wydostawać z kanałów odwadniających, było jej tam tak dużo, że się nie mieściła. Do tego doszły pewne sytuacje awaryjne związane z tym, że pojawiły się przecieki w wałach czy też jakieś drobne usterki, które powodowały, że ta woda zaczęła się wydostawać na pola, które są położone na polderach, czyli terenach położonych poniżej poziomu morza, i tam ta woda nie ma już jak odpłynąć, zatrzymuje się na tych polach i zalewa teren - tłumaczył TVN 24 ekspert.