Trump chce zmusić UE do kupowania produktów rolnych z USA? Politico: To się nie uda

„Politico” przypomina wypowiedź Donalda Trumpa z początku lutego br. „Oni (UE-red.) nie kupują naszych produktów rolnych, prawie nic od nas nie biorą, a my kupujemy od nich wszystko… ogromne ilości żywności i produktów rolnych” – powiedział.
Bilans wymiany handlowej między USA a Unią, jeśli chodzi o produkty rolno-spożywcze, wypada na korzyść UE. Od kilku lat eksport z Unii do USA jest wyższy niż import. W 2024 r. Unia sprzedała Stanom produkty za 30 mld euro, a kupiła – za 12 mld euro.
Czy podwyższając wysokie cła na unijne towary (przypomnijmy, w środę 26 lutego Trump podał konkretną stawkę – 25 proc.) USA rzeczywiście są w stanie odwrócić ten trend? Zdaniem „Politico” w przypadku produktów rolno-spożywczych nie jest to możliwe. Nierównowaga między UE a USA w handlu tymi artykułami nie wynika bowiem z ceł. Powody są inne.
Czytaj też: Umowa UE-Mercosur pod znakiem zapytania? Francja szuka „blokującej mniejszości”
Handel żywnością między USA a UE. Dlaczego bilans wypada na minus dla USA?
Zdaniem „Politico” za nierównowagą w bilansie handlowym między Unią a Stanami, w części dotyczącej produktów rolno-spożywczych, stoi kilka przyczyn. UE sprzedaje do USA produkty takie jak np. wino, napoje spirytusowe, wędliny, oliwę z oliwek, ser. Są to towary wysokiej jakości, często rzemieślnicze, a przez to droższe. Unia kupuje w USA produkty zdecydowanie tańsze, np. soję, kukurydzę czy migdały – to przekłada się na wartość wymiany handlowej.
Kolejnym powodem jest „niewidzialna ręka rynku”, która sprawia, że konsumenci w Stanach chętnie sięgają po europejskiej produkty, zaś Europejczycy są wobec amerykańskiej żywności zdecydowanie bardziej sceptyczni. W tym kontekście „Politico” przypomina też, że między Unią a Stanami istnieją ogromne różnice w podejściu do norm bezpieczeństwa żywności.
Bezpieczeństwo żywności „polem minowym w handlu”
Zupełnie inne podejście do kwestii bezpieczeństwa żywności między USA a UE stworzyła wg „Politico” „pole minowe w handlu”. „Eksport amerykańskiej wołowiny (do UE- red.) jest ograniczony do 35 tys. ton rocznie w ramach specjalnego kontyngentu, dzięki ogólnounijnemu zakazowi sprzedaży mięsa poddanego działaniu hormonów. Amerykański drób jest w dużej mierze wykluczony z unijnego rynku z powodu zabiegów redukujących patogeny - wymyślny sposób na powiedzenie, że Amerykanie płuczą swoje kurczaki w środkach antybakteryjnych, które UE uważa za niedopuszczalne. Uprawy genetycznie modyfikowane, stanowiące podstawę amerykańskiego agrobiznesu, również podlegają surowym ograniczeniom UE, wymagając długich zatwierdzeń i zasad etykietowania, które odstraszają europejskich konsumentów. Pestycydy to kolejny punkt zapalny. Obecnie ponad 70 różnych pestycydów zakazanych w UE jako toksyczne dla zdrowia ludzkiego i środowiska nadal jest szeroko rozpowszechnionych w uprawie zbóż i owoców w USA” - czytamy.
„Politico” prognozuje, że niezależnie od polityki celnej USA, Unia będzie bronić swoich norm dotyczących żywności. Dzięki temu import amerykańskiej żywności do krajów Unii nie powinien wzrosnąć. Jedną z przyczyn unijnej polityki będą z pewnością naciski wywierane przez rodzimych rolników.
Czytaj też: 500 plus dla seniora z KRUS. Wiele osób nie wie o tym świadczeniu