Tradycyjne wiejskie wyroby mięsne Katuszy na fali
Stanisław Katusza prowadzi zakład mięsny, jakich w naszej współczesnej rzeczywistości coraz mniej. Tradycyjny sposób przyrządzania produktów sprawia, że szynki, polędwice, kiełbasy oraz kaszanki, które wyjdą z firmy w Białej Górze pod Wartkowicami mogą uchodzić za tradycyjne przysmaki polskiej wsi.
Przygotowywane według tradycyjnych wiejskich receptur, nad dymem unoszącym się z wolno palącego się drewna bukowego i dębowego nabierają niepowtarzalnego smaku i zapachu, który przyciąga smakoszy dobrych wyrobów mięsnych. Jednak by osiągnąć pozycję, jaką obecnie firma Stanisława Katuszy ma pośród innych wiejskich zakładów mięsnych w regionie, trzeba było pokonać trudną i czasami bardzo wyboistą drogę.
Szybki rozwój po 2000 roku
Nowe, czyste i przestronne pomieszczenia zakładu w Białej Górze zostały zbudowane w roku 2002, natomiast Stanisław Katusza rozpoczął produkcję wyrobów mięsnych jeszcze w pierwszej połowie lat 80-tych. Ówczesny zakład mięsny obejmował ubojnię i masarnię, w których zatrudnionych było 60 osób. Ciasne i zadymione pomieszczenia nie nadawały się do modernizacji, która była konieczna, by firma mogła funkcjonować w nowej unijnej rzeczywistości.
Weterynaria czasowo wydawała pozwolenia na produkcję, a właściciel po nabyciu działki pod nowy zakład w 1999 roku rozpoczął budowę nowej, spełniającej wszystkie wymagania unijne masarni. Ostatecznie została zakończona w roku 2005. Od tego momentu zakład mięsny w Białej Górze rozpoczął pracę pełną parą, zdobywając szybko rynki zbytu na terenie woj. łódzkiego. Firma Stanisława Katuszy posiada certyfikaty HACCP, GMP oraz inne niezbędne do działania na naszym rynku. Obecnie produkuje od 120 do 250 ton wyrobów mięsnych miesięcznie. Tylko w październiku 2014 roku zakład zakupił ponad 1.200 sztuk świń i 800 sztuk bydła, pomimo dużej konkurencji na rynku i dużych spadków cen artykułów mięsnych.
Podstawa to dobra współpraca z hodowcami
Ponad 300 producentów dowozi towar do punktów skupu firmy w Wartkowicach, Ostrowsku czy w Bąkach (gmina Zadzim). Takich punktów skupu masarnia Katusza ma w okolicach Poddębic kilkanaście. Firma odbiera także pełne samochody żywca bezpośrednio od 10 dużych hodowców z rejonu Poddębic i Uniejowa. Żywiec ten jest dowożony własnym transportem (star ciężarowy, 5 samochodów marki Lublin) do ubojni, skąd tusze są transportowane do chłodni w firmie. Ponad 100 produktów zakładów mięsnych Katusza sprzedawanych jest hurtowniom w Uniejowie, Kole, Poddębicach i Łęczycy.
Spora część produkcji zakładu idzie do 15 firmowych sklepów w Łęczycy, Poddębicach, Zgierzu, Gostkowie, Sworawie i Łowiczu. - Dostarczamy nasze wyroby do okolicznych szkół, domów pomocy społecznej, do szpitala w Poddębicach, przedszkoli, do straży pożarnej w Wartkowicach, a nawet do bazy jednostki kawalerii powietrznej w Leźnicy. Duże hurtownie odbierają co tydzień spore partie towaru bezpośrednio w naszym zakładzie. Jak dotychczas mamy na tyle duży zbyt, że nie próbujemy wchodzić z naszą ofertą do dużych sklepów spożywczych, w których dostawcy mają problemy z długimi terminami płatności oraz z coraz częstszymi przypadkami niedotrzymywania umów przez supermarkety - dodaje właściciel zakładu mięsnego.
W dobrej sytuacji finansowej
Stanisław Katusza korzysta z kredytów w banku w Wartkowicach. Ostatnio dzięki dobrej sytuacji firmy nie miał żadnych problemów z otrzymaniem pożyczki w wysokości 100 tys. zł. Nie korzysta z kredytów udzielanych przez Agencję Rozwoju Regionalnego, gdyż jak mówi w okolicy zakładu kilku hodowców wzięło kredyty i obecnie ma problemy z właściwym wykorzystaniem pożyczonych pieniędzy, a kontrole z agencji odrzucają wszelkie nieprawidłowości w realizacji projektów hodowlanych.
- Firma jest obecnie w dobrej sytuacji finansowej. Zatrudniam 75 osób i wszyscy są na pełnych umowach o pracę, co nie zdarza się zbyt często. Co miesiąc odprowadzam do ZUS-u 50 tys. zł składek. Co pewien czas mam kontrole z inspekcji pracy, jednak inspektorzy nie dopatrzyli się żadnych uchybień. Otrzymałem nawet dyplom za skrupulatne przestrzeganie wszystkich przepisów prawnych związanych z zatrudnieniem moich pracowników. Moim pracownikom czy to na produkcji, czy w biurze nie grożą zwolnienia - tłumaczy Katusza.
Mimo ogólnego wzrostu kosztów paliwa, opłat za prąd, coraz wyższych cen potrzebnych do produkcji mięsnej peklosoli i przypraw, Stanisław Katusza nie zamierza redukować kosztów poprzez zmniejszenie obecnego stanu zatrudnienia w zakładzie. Oprócz zakładu mięsnego Stanisław Katusza posiada także gospodarstwo rolne w Białej Górze o powierzchni 30 hektarów, na którym uprawia pszenżyto i jęczmień. Zboża stanowią część materiału użytego jako pasze dla 170 sztuk bydła -120 byków i 50 jałówek rasy Limousine, które Stanisław Katusza hoduje w swoim gospodarstwie. Pozostała część paszy - susz gorzelniany i sianokiszonki są przygotowywane w państwowej mieszalni pasz w Wartkowicach.
Bydło odchowane do wagi 500 - 700 kg idzie na ubój i następnie zasila masarnię. W planach właściciela zakładu jest dalsza modernizacja masarni, a także rozwój asortymentu firmy oraz rozszerzenie terenu, na którym sprzedawane są produkty zakładu z Białej Góry. Swój wolny czas Stanisław Katusza poświęca na hobby, którym jest myślistwo. Należy do lokalnego koła myśliwskiego i aktywnie uczestniczy w jego działaniach na terenie gminy Wartkowice.