“To najgorszy stan polskiego rolnictwa od 1989 r.”. Nadchodzi fala bankructw?
Strach, niepewność, frustracja - tymi słowami można opisać protest rolników w Koszutach, który zorganizowano w ubiegłym tygodniu.
Młodzi uciekają, gospodarstwa znikają
Wśród uczestników protestu słychać było głosy mówiące o dramatycznym spadku opłacalności produkcji i zaniku całych gospodarstw. - Może w rolnictwie dzieje się naprawdę źle i wkrótce rolników może zabraknąć - nie będzie miał kto produkować żywności - mówił jeden z rolników. Kolejny zwracał uwagę, młodzi masowo uciekają ze wsi, a w jego rodzinnej miejscowości z trzydziestu gospodarstw już dziesięć przestało istnieć.
Brak kupców i niskie ceny
Największym problemem pozostaje brak możliwości sprzedaży płodów rolnych. Magazyny w wielu gospodarstwach są pełne zboża i ziemniaków, na które brakuje kupców. - Ceny są tragiczne. Dzisiaj to nie wiadomo, w jaką stronę pójść, żeby jakiś grosz zarobić - usłyszeliśmy od jednego z najmłodszych uczestników protestu. Jego znajomy dodał: - Dopłaty, które teraz wpływają, idą na spłatę zobowiązań z poprzedniego roku, a nie na inwestycje czy nawozy.
Wśród protestujących panuje przekonanie, że polski rynek wkrótce będzie zalewany importem z krajów o mniej restrykcyjnych normach produkcji, co drastycznie zaniża ceny. Rolnicy zwracają uwagę na różnice w jakości i standardach. - U nas stosuje się 2 kilogramy środków ochrony roślin, tam nawet 15. Jeśli żywność ma do nas napływać, powinna spełniać europejskie normy - słyszymy od protestujących.
Szczególne obawy budzą konsekwencje potencjalnej ratyfikacji umowy Mercosur oraz niedawne obniżki ceł na produkty rolne importowane z USA. Protestujący przewidują dalszy spadek cen mleka i wołowiny, a także zwiększenie presji konkurencyjnej na lokalnych producentów. Wskazują również na przykład tzw. „zboża technicznego”, którego pojawienie się w przeszłości błyskawicznie zdestabilizowało rynek.
„Potrzebne są decyzje, a nie gra aktorska”
Frustrację rolników pogłębia, ich zdaniem, brak realnej reakcji ze strony władz. Padają ostre słowa pod adresem ministra rolnictwa: - On tylko pozoruje dialog. Udaje, że rozmawia. Potrzebne są decyzje, a nie gra aktorska - mówił organizator strajku w Koszutach - Dariusz Goliński.
Rolnik o trudnej starości na wsi
Ponad 70-letni rolnik, który przepracowali całe życie, skarżył się również na niskie emerytury, niemożność modernizacji gospodarstw i rosnące koszty produkcji: - 75 lat mam i emerytury 2050 złotych tylko. Powinienem mieć większą emeryturę, żebym mógł sobie jakiś samochód lepszy coś kupić, choćby na raty.
„To najgorszy stan od 1989 roku”
W Koszulach, miejscu symbolicznym dla dawnych protestów Samoobrony, znów wybrzmiały ostrzeżenia. - To prawdopodobnie najgorszy stan polskiego rolnictwa od 1989 roku. Jeśli nic nie zrobimy, nadchodzi fala masowych bankructw - podkreślał Dariusz Goliński.
Protest miał charakter ostrzegawczy, ale rolnicy nie wykluczają zaostrzenia działań, jeśli rząd nie podejmie realnego dialogu. Domagają się przede wszystkim natychmiastowych decyzji legislacyjnych i skutecznych kontroli jakości żywności na granicach. Nie chcą wyjścia z UE - przeciwnie, podkreślają, że zależy im na przestrzeganiu europejskich norm.
- Chcemy tylko równej konkurencji i przetrwania. Rolnictwo jest fundamentem bezpieczeństwa żywnościowego kraju. A dziś ten fundament się kruszy - mówił Dariusz Goliński.



























