Ta ustawa to egzamin dla tych, którzy mienią się obrońcami rolników
Posła Mirosława Maliszewskiego zapytaliśmy o dwie ważne ustawy dla rolników.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ustawa o produkcyjnej funkcji wsi
Minister rolnictwa Stefan Krajewski mówił, że w Sejmie jest 20 ustaw dotyczących rolnictwa. Przedstawiciele hodowców domagaja się jednej potrzebnej im ustawy - tej, która mówi o funkcji produkcyjnej wsi. Na jakim etapie jest ta ustawa?
W Sejmie jeszcze tej ustawy nie ma, co prawda. Jest zapowiedź, że ona niedługo trafi. To jest bardzo dobry projekt, bo ja jego założenia znam. Projekt, który ma pozwolić rolnikom swobodnie wykonywać działalność rolniczą na obszarach wiejskich.
Kiedy trafi do Sejmu?
Myślę, że niebawem. Według zapowiedzi Ministra nie będzie to dłużej niż kilka tygodni. Więc pewnie ten projekt jest w tej chwili już szlifowany po to, aby nabierać takiego kształtu, który pozwoli Sejmowi nad nim pracować. Wieś ma podstawowe zadanie, podstawową funkcję. Tam ma się odbywać produkcja żywności. Więc ci, którzy na tę wieś chcą przyjść i korzystać z innych jej atutów, jak krajobraz, czyste powietrze, muszą się liczyć z tym, że być może będą musieli też znieść uciążliwość w postaci jakichś zapachów, hałasów, które się odbywają na wsi w związku z prowadzeniem produkcji rolnej.
Ustawa o aktywnym rolniku
A ustawa o aktywnym rolniku?
Ustawa o aktywnym rolniku ma w ocenie wnioskodawców, w mojej ocenie też, wprowadzić swoistą sprawiedliwość w zakresie korzystania z uprzywilejowanych form, w tym dopłat.
Założenia są bardzo słuszne, ale kiedy rozmawiałam z posłem Janem Krzysztofem Ardanowskim, pytając go między innymi o to, czy ustawę podpisze prezydent, któremu tenże poseł Ardanowski doradza, powiedział on, że jego zdaniem ta ustawa w ogóle nie wyjdzie z Sejmu, ponieważ będą spory o zapisy, które tam są.
Spory zawsze przy okazji przyjmowania ustaw mają miejsce. Każdy będzie miał prawo się wypowiedzieć, czy chce, aby wsparcie było udzielane rolnikom, którzy produkują, którzy wytwarzają żywność, dla których jest to podstawowe źródło dochodu, czy kierując się względami politycznymi, rozdajemy te pieniądze wszystkim, którzy na wsi są i którzy mogą podnieść rękę, by zagłosować.
Pan zna posłów i wie, czy może być silne lobby przeciwko tej ustawie. Bo pewnie posiadaczy ziemi wśród posłów - nierolników, też jest sporo.
Zdaję sobie sprawę, że ta ustawa może nie uzyskać akceptacji Sejmu, ale to będzie taki swoisty egzamin. Szczególnie dla tych posłów, którzy występują w obronie rolników, co się często zdarza na posiedzeniu komisji. Więc oto dostaniecie prawo, które pozwoli skierować pieniądze w postaci dopłat, na to, aby żywność dla mieszkańców miast, całego społeczeństwa, w Polsce i Unii Europejskiej, była relatywnie tania. To jest założenie podstawowe Wspólnej Polityki Rolnej. Spowodować, żeby żywność była relatywnie tania, a rolnicy żeby mieli dochody. Robi się to w postaci dopłat, które pochłaniają ogromne pieniądze z budżetu UE. Więc jeżeli te pieniądze kierujemy do producentów żywności, to dlaczego mamy je dawać tym, którzy nic nie produkują na tej ziemi, tylko posiadają ją. Oni są oczywiście łakomym kąskiem pod względem politycznym. Bo ci ludzie mogą dostać kilka tysięcy złotych, albo mogą ich nie dostać. Tylko moim zdaniem nieetyczne jest kierowanie pieniędzy dedykowanych rolnikom do nierolników.
Czyli diagnoza posła Ardanowskiego może być prawdziwa?
Ja wiem, co on miał na myśli i co będzie doradzał prezydentowi. Na wsi jest jakaś grupa gospodarstw, które produkują na sprzedaż i jakaś grupa pseudogospodarstw, które dzisiaj biorą dopłaty, a nic nie produkują. Pod względem rachunku politycznego być może to są różne grupy. Więc jeżeli ktoś idzie do nierolników, daje im pieniądze, no to myślę, że daje im nie po to, żeby ratować produkcję rolną i wspierać rolnictwo, tylko żeby uzyskać ich głosy. Wtedy, mniemam, nie powinien się nazywać obrońcą rolników.





























