Śmierć mężczyzny w budynku chlewni
Początkowo właściciel obiektu sam próbował ugasić pożar. Jednak gryzący dym powodował, że mieszkaniec Lubiewa nie mógł przedostac się do obiektu.
- Działania straży polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, ewakuacji mężczyzny na zewnątrz, ugaszeniu pożaru przy użyciu linii szybkiego natarcia oraz oddymieniu i przewietrzeniu budynku - wymienia Arkadiusz Kroll, rzecznik prasowy tucholskiej straży pożarnej.
Po wyniesieniu na zewnątrz poszkodowanego 45 - latka sprawdzono jego funkcje życiowe, tętno i oddech. Stwierdzono częściowe zwęglenie okolic głowy. Mężczyzna niestety nie żył.
- W czasie sprawdzania tych czynności przez ratowników przez OSP na miejsce przybył lekarz, który stwierdził zgon mężczyzny - relacjonuje Arkadiusz Kroll.
Pomieszczenie, które uległo zapaleniu było wydzielonym w chlewni obiektem socjalnym, w którym 45 - latek najprawdopodobniej mieszkał. W związku z tym, że pożar zostać szybko zauważony i opanowany, struktura całego budynku znacznie nie ucierpiała. Nie trzeba było także ewakuować trzody chlewnej.
Co mogło być przyczyną zdarzenia? Ostatecznie wyjaśni to dochodzenie prowadzone przez tucholskie służby.
- Określona przez nas przyczyna jest czysto przypuszczalna. Nie można sie nią sugerować, jednak wstępnie uznaliśmy, że może być ona zakwalifikowana jako nieostrożność osob dorosłych przy posługiwaniu się ogniem otwartym – zaznacza Arkadiusz Kroll z KP PSP w Tucholi.