Rolnik znalazł w oborze nie swoją krowę. Skąd się tam wzięła?
To niecodzienna sytuacja, chociaż - jak się okazuje - zdarza się od czasu do czasu w wioskach. Do gospodarstwa jednego z rolników w gminie Borek (Wielkopolska), w nocy zawitała krowa.
- Obudziłem się w nocy, zaniepokoiło mnie muczenie moich krów w oborze. Kiedy tam wszedłem, zauważyłem, że jakieś zwierzę chodzi luzem. Zacząłem sprawdzać, czy moje krowy się nie pozrywały, nie spuściły. Okazało się, że to jałówka, ale nie moja - opowiada pan Szymon.
Rolnik poinformował, że jałówkę mięsną, z kolczykami przygarnął tymczasowo i trzymał ją w swojej oborze.
- Pomyślałem że komuś musiała uciec, zatrzymałem ją i czekam na właściciela - powiedział.
Krowa jest brązowej maści, ma białe plamki. Zwierzę może ważyć mniej więcej 300 kg, jego wartość pan Szymon przewiduje na 2500 zł.
ZOBACZ TAKŻE: Krowa na dachu - niecodzienna akcja ratunkowa [ZDJĘCIA]
Rolnik z Osówca przypuszcza, że zwierzę mogło uciec podczas wymiany handlowej, jakiej dokonywał właściciel gospodarstwa gdzieś w pobliżu jego wioski.
- On albo kupił jałówki, albo krowy sprzedawał i po prostu wtedy mogła uciec. Tak już się przydarzyło w sąsiednim Drogoszewie raz lub dwa - tłumaczył rolnik z Osówca.
Na szczęście, po kilku godzinach od zgłoszenia zdarzenia, znalazł się prawowity właściciel zwierzęcia i zabrał je do siebie.
- Tagi:
- krowa
- gospodarstwo