Rolnicy zarobią na odpadach
O biogazowniach, jako szansie dla polskiego rolnictwa i środowiska, dyskutowano podczas konferencji, która odbyła się w Wielkopolskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Marszewie.
- W biogazowni wykorzystywane są produkty wytwarzane w rolnictwie. Chodzi tu o: gnojowicę, obornik, resztki żywienia, ziemniaki, pozostałości ze żniw czy też roślin energetycznych, np. kiszonka z kukurydzy czy traw. W przypadku przemysłu rolno-spożywczego można użyć: obierków, wysłodków, melasy, kawałków korzeni buraków, łętów ziemniaków czy liści buraków – wymieniał Artur Tokarek, specjalista z WODR-u w Poznaniu.
Biogazownie klasyfikujemy w zależności od ich przeznaczenia i mocy. Te do 40 kWh są skierowane dla rolników. Z kolei małe mają moc od 40 do 200 kWh, a duże - powyżej 200 kWh. Wybór technologiczny uzależniony jest m.in. od rodzaju i ilości wsadu, procentowego udziału suchej masy we wsadzie, możliwości obróbki oraz rozdrabniania i mieszania. - Biogazownia jest to ferma bakterii, dlatego, aby uzyskać wydajność biogazu, należy stworzyć dla nich jak najlepsze warunki – zaznaczał specjalista.
Artur Tokarek podkreślał, że powstanie biogazowni wpływa korzystnie na środowisko. – Produkcja zielonej energii, lepsza ochrona środowiska, zużycie emisji gazów cieplarnianych, dodatkowo źródło czystej energii, bezpieczeństwo energetyczne, ponieważ takie biogazownie można podłączyć do instalacji energetycznej. Wszystko zależy od tego, czy te urządzenia są o małej czy dużej mocy - mówił. Zauważył, że biogazownie pozytywnie wpływają także na rozwój lokalnej infrastruktury. - Jest rynek zbytu dla lokalnej produkcji rolnej, rozwiązanie problemów z odpadami, ponieważ biogazownia wykorzystuje energię z odpadów pochodzących z produkcji mięsnej. Jest to bardzo istotne, ale budzi też dużo kontrowersji – mówił.
Biogazownia – zdaniem specjalisty – daje też odpowiedni nawóz organiczny. - Sfermentowana biomasa umożliwia lepsze wykorzystanie azotu i jego mniejsze wypłukiwanie. - Taki poferment możemy wywozić na pola, ponieważ spełnia wymogi ustawy o nawożeniu – zaznacza Artur Tokarek. Zwracał uwagę na jeszcze jeden aspekt funkcjonowania takiego urządzenia. - Jeśli gnojowicę przepuścimy przez biogazownię, to powstający poferment, którego jednym ze substratów jest gnojowica, która ma już inne właściwości, przede wszystkim nie jest już silnie zapachowa, a to nam w środowisku najbardziej przeszkadza - uznał. Kolejna korzyść z biogazowni to niszczenie chwastów podczas przeróbki technologicznej. A to ma wymierny wpływ na mniejsze zużycie środków ochrony roślin.
Zwolennicy powstawania biogazowni widzą również wymierne korzyści dla człowieka. - To sprzedaż wytworzonej energii elektrycznej. Dołożyłbym do tego również wykorzystanie energii na własne potrzeby, a to jest coraz bardziej brane pod uwagę zarówno w naszym nowym ustawodawstwie, jak i w istocie powstawania instalacji energii odnawialnej – wyjaśniał. Podczas procesu w biogazowni oprócz prądu elektrycznego produkowana jest duża ilość ciepła. – O rentowności biogazowni będzie tez decydować, czy to ciepło zużyjemy na własne potrzeby, czy tez jesteśmy je w stanie jeszcze sprzedać. Jeśli to będzie mikrobiogazownia, to nie jesteśmy w stanie tego ciepła sprzedać, bo po prostu jego nie będzie aż tyle. Natomiast przy dużej instalacji jest to na pewno bardzo istotne - zaznaczał.
Artur Tokarek tłumaczył, że istnieją też takie biogazownie, w którym powstający metan przechodzi taka obróbkę chemiczną, że daje właściwości gazu, który teraz Polska kupuje od Rosji. – Taki gaz może być wtłaczany do sieci, to jest już bardzo skomplikowana i zaawansowana technologia, ale stosowana w Europie – mówił.
Specjalista wyjaśnił, że w Wielkopolsce jest bardzo dużo ferm trzody chlewnej, drobiu i bydła. - Nie brakuje u nas także zakładów przetwórstwa rolno-spożywczego, w tym ubojni zwierząt. Zajmujemy II miejsce w kraju pod względem areału uprawy kukurydzy na kiszonkę. Czyli mamy zaplecze, doświadczenie, maszyny itd. I w każdej chwili możemy wykorzystać tę kiszonkę jako wsad do biogazowni. Są duże perspektywy dla rozwoju małych i mikroinstalacji biogazowych przy małych gospodarstwach rolnych – podkreślił Artur Tokarek. Natomiast w Wielkopolsce funkcjonują biogazownie w: Zbiersku (powiat kaliski), Szklarce Wiśniowieckiej (powiat ostrzeszowski), Stratusz (powiat pilski) .
W mikrobiogazowniach można także wykorzystywać substraty z oczyszczalni ścieków czy wysypisk. Należy jednak te produkty przebadać, aby wyeliminować niebezpieczne substancje. Wtedy przed wprowadzeniem do instalacji trzeba je zneutralizować. Po fermentacji taki substrat znowu musi być skontrolowany. Dlatego lepiej, żeby w biogazownaich rolniczych używać produktów roślinnych, gdyż nie wymagają badań. – Nie podlegają wymogom środowiskowym, które trzeba spełniać przy używaniu substratów z oczyszczalni ścieków czy wysypisk odpadów – tłumaczył specjalista z WODR-u.
Podczas konferencji Ewa Kwapich, specjalistka z WODR-u poruszyła kwestie prawne związane powstawaniem biogazowni. Dodała, że w ubiegłym roku pojawiły się kolejne wersje ustawy o odnawialnych źródłach energii. Ostatnia była z 9 października 2012 roku. – Projekt ten zakładał uregulowanie sprawy instalacji, mikroinstalacji i małej instalacji, biogazu, przyłączenia do sieci. Projekt przewidywał instrumenty wsparcia i gwarancje pochodzenia, przewidywał krajowy plan działań i monitorowania oraz uregulowania certyfikacji instalatorów odnawialnych źródeł energii – wyjaśniała. Podkreslała, że ustawa określała m.in. ceny energii w zależności od wielkości instalacji. Dla biogazowni rolniczej do 40 kilowatów zakładała o,70 zł za kWh, dla małej instalacji czyli od 40 do 200 - 0,65 zł za kWh, a powyżej 200 – było zróżnicowanie od 1,40 do 1,50 zł za kWh. - Inwestor przygotowując się do takiej inwestycji, czytając taki dokument, miał jakieś podstawy. Ale projekt ustawy nie jest żadnym dokumentem i podstaw do analiz ekonomicznych. Niestety, nie ma już pracy nad tym projektem – ubolewała Ewa Kwapich. Nadal nie ma przepisów, które gwarantowałyby, że inwestor będzie miał komu sprzedać wytworzoną energię.
W spotkaniu udział brał także przedstawiciel ministra rolnictwa Jarosław Wiśniewski, który przekonywał rolników do tego, aby inwestowali w takie instalacje. – Biogazownaie nawet przez ministra gospodarki są postrzegane jako te, które mogą na tym rynku zafunkcjonować – stwierdził. Dodał, że właściciel biogazowni może wyprodukować energię na własne potrzeby. Jeśli będzie miał jej więcej, wówczas może ją sprzedać do zakładu energetycznego. - Biogazownie dla ministra rolnictwa zawsze będą tym elementem, który może służyć rolnictwu, jak również realizacji tych celów klimatyczno-energetycznych – uznał Jarosław Wiśniewski. Uczestnicy konferencji uznali, że jeśli nie będzie dotacji z budżetu państwa czy Unii na powstawanie biogazowni, to one nie będą powstawać, ponieważ rolnikowi nie będzie się opłacało zainwestować.